Czy sprawa drogi na Czajkach będzie drogo kosztować miasto?

Dnia 7 maja mieszkaniec ul. Czajki wracając do swojego domu od strony ul. Wiejskiej uszkodził kierowany przez siebie pojazd na tamtejszej drodze. Łukasz Brenner domaga się od władz Łowicza odszkodowania i samochodu zastępczego argumentując to faktem, że to po stronie miasta leży odpowiedzialność za stan dróg. Mieszkaniec Łowicza nie zawahał się zabrać głosu w obronie swoich praw na dzisiejszej 57. sesji Rady Miejskiej

Od czego zaczął się spór?

Wspominane zdarzenie drogowe miało miejsce 7 maja. Podczas manewru wymijania pan Łukasz był zmuszony do zjechania na pobocze. To właśnie w tym momencie doszło do uszkodzenia jego pojazdu o wystający fragment krawężnika. W wyniku zdarzenia uszkodzony został wahacz i miska olejowa.

Mężczyzna oskarża władze miasta o zaniedbania w wyniku których doszło do uszkodzenia jego samochodu. Łukasz Brenner składając pismo do Urzędu Miejskiego powołał się na trudną sytuację rodzinną i zdrowotną. Auto jest mu niezbędne do codziennego funkcjonowania dlatego tez żąda od miasta zadośćuczynienia i wydania mu samochodu zastępczego.

W obronie swoich praw

Dzisiaj, podczas 57. Sesji Rady Miejskiej podczas obrad nad punktem 16, czyli dyskusją nad sprawami różnymi, głos w swojej sprawie zabrał sam poszkodowany. Przytoczył on całe zajście tłumacząc przy tym, że jego zdaniem pisma ws. odszkodowania były świadomie ignorowane przez urzędników ratusza.

Droga prawna w tego typu sytuacjach wygląda w taki sposób, iż po zgłoszeniu sprawy do Urzędu Miejskiego ten ma obowiązek przedłożyć wniosek poszkodowanego do ubezpieczyciela. Przepisy wymagają, aby każdy obiekt publiczny był ubezpieczony.

Sytuacja skomplikowała się w momencie, gdy poszkodowany przez okres kilku tygodni nie otrzymywał odpowiedzi od ubezpieczyciela obiektu publicznego jakim jest wspominana droga. Łukasz Brenner dochodząc swoich racji przedstawił dziś podczas obrad Sesji Rady Miejskiej pismo, które wystosował do ubezpieczyciela Naczelnik Wydziału ds. Spraw Komunalnych Paweł Gawroński. Naczelnik miał w nim przedkładać argumenty za bezzasadnością wniosku poszkodowanego. - Część z tych punktów to zwykłe kłamstwa - konstatował Brenner. W rozmowie z nami zauważa zastawiający zbieg okoliczności, że prace polegające na wysypywaniu tłucznia rozpoczęły się akurat w dniu jego interwencji na sesji absolutoryjnej.

Poszkodowany zauważa także, że jednym z argumentów ratusza jest podjęcie prac naprawczych po okresie zimowym - Owszem podjęto prace,ale w piśmie, które otrzymał ubezpieczyciel nie ma ani słowa o tym jak długi był ten odcinek. Było to ok. 50 m. Ale oni w razie czego są kryci, bo mogą powiedzieć, że prace były wykonywane.

Kto straci najbardziej na całym sporze?

Mężczyzna kategorycznie zapowiada, że nie pozostawi tej sprawy samej sobie - Po moim wystąpieniu podeszli do mnie burmistrz i jego zastępca. Zobowiązali się do pomocy w mojej sprawie. Powiem wprost - jeśli nie dotrzymają danego mi słowa wyciągnę z tego konsekwencje. Będę dochodził swoich praw na drodze sądowej z powództwa cywilnego - postanawia Brenner.