Przed Sądem Apelacyjnym w Łodzi rozpoczął się dziś proces apelacyjny Mariusza S. oraz Marzeny B., których prokuratura oskarżała o dokonanie 26 listopada 2017 roku morderstwa Mirona B. z Łowicza.
Przypomnijmy, że w sądzie pierwszej instancji - Sądzie Okręgowym w Łodzi - wyrok w tej sprawie zapadł we wrześniu ubiegłego roku. Mariusz S. usłyszał wtedy wyrok 25 lat więzienia za zabicie Mirona B., zaś Marzena B. - żona Mirona wyrok 4 lat i 6 miesięcy wiezienia za zacieranie śladów. Dzisiejszy proces to efekt apelacji, którą wnieśli zarówno oskarżyciele, jak i obrońcy.
Proces to pokłosie głośnej sprawy zaginięcia, potem poszukiwań i odnalezienia ciała mieszkającego przy ul. Cegielnianej w Łowiczu mężczyzny. Opisywaliśmy te wydarzenia obszernie i wielokrotnie na naszych łamach. Mariusz S. został zatrzymany przez policję w Niemczech na podstawie listu gończego, zaledwie kilka dni po dokonaniu zbrodni - ale poszukiwania ciała Mirona B. trwały dużo dłużej, znaleziono je w garażu w Łodzi.
W sądzie pierwszej instancji - Sądzie Okręgowym w Łodzi - wyrok zapadł 11 września ubiegłego roku. Mariusz S. usłyszał wtedy wyrok 25 lat więzienia za zabicie Mirona B., zaś Marzena B. - żona Mirona B. wyrok 4 lat i 6 miesięcy wiezienia za zacieranie śladów. Stronom przysługiwało prawo do apelacji.
Z wyrokiem SO w Łodzi nie zgodzili się w pełni zarówno obrońcy obojga oskarżonych, jak też prokurator oraz oskarżyciel posiłkowy (siostra zamordowanego) oraz jej pełnomocnik.
Strona skarżąca wnosiła w apelacji o uchylenie wyroku w całości w stosunku do obojga oskarżonych i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Wg prokuratora ocena przyjęta w sądzie pierwszej instancji, że zabójstwo było nagłe i niezaplanowane była niewłaściwa. - Działania podjęte przez oskarżonych miały charakter bezpośredni, nie był to zamiar ewentualny - argumentował prokurator. Ponadto według pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej sąd pominął wypowiadając się w zakresie winy m.in. okoliczność, że małoletni syn zamordowanego i Marzeny B. był w tym czasie w domu. To według oskarżycieli powinno zostać uwzględnione w orzekaniu o wysokości kary.
Obrońca oskarżonego wniósł o uniewinnienie jego klienta lub o uchylenie orzeczenia SO w całości. Apelację oparł m.in. na tym, że sąd procedował na podstawie niekompletnego materiału dowodowego, a jego klient nie przyznaje się do popełnienia czynu. W ocenie obrońcy zeznania współoskarżonej mają charakter pomówienia. Zarzucał też, że SO nie wykonał testu prawdy na specjalistycznym urządzeniu, o co wnioskował oskarżony oraz uniemożliwiono mu swobodne wypowiedzenie się m.in. w kwestii zakupu paralizatorów. Ponadto w imieniu klienta złożył dodatkowe wnioski dowodowe dotyczące np. śladów DNA.
Apelację złożył też obrońca Marzeny B., wg którego kara orzeczona w stosunku do jego klientki jest "rażąco niewspółmierna" i powinna być niższa. Wniósł o zasądzenie kary 2 lat i 6 miesięcy więzienia.
Jeszcze zanim został wyznaczony termin rozpatrzenia apelacji przez Sąd Apelacyjny w Łodzi oskarżony Mariusz S. złożył kilka wniosków o różnej treści, ale wszystkie zmierzały do tego, że ponownie chce złożyć obszerne wyjaśnienia. Sąd postanowił je rozpoznać je na rozprawie.
Sąd wyszedł z założenia, że oskarżony ma prawo na każdym etapie postępowania składać wyjaśnienia i dopuścił go do głosu. Ten zaczął opowiadać historię - jak sam mówił "od początku" czyli od spotkania z Marzeną B. na stacji paliw BP. Wiele szczegółów przedstawiał odmiennie, gubił się w wyjaśnieniach. Wreszcie stwierdził "Dzisiaj przerwałem milczenie" i wyjaśniał, że złożył Marzenie B. obietnicę, że weźmie całą winę na siebie. To dlatego miał zeznawać odmiennie we wcześniejszym postępowaniu.
Wyjaśniał, że to nie on zabił, że w mieszkaniu było dwóch innych mężczyzn, że Miron B. był związany i wmuszali w niego alkohol. Mówił też, że widział, jak Marzena B. stoi nogą na szyi związanego Mirona B. Wtedy to - wg niego - miało dojść do śmierci mężczyzny, co potwierdził badając mu tętno. Oskarżony mówił chaotycznie i zdarzało się, że zaprzeczał temu, co przed chwilą powiedział. Np. na początku mówił o 1 butelce wódki, którą siłą nieznani mu mężczyźni wlewali do ust Mirona B., później były to dwie butelki... Przy czym najpierw powiedział, że widział pustą butelkę stojącą na stole, a po chwili, że stała ona na podłodze przy łóżku.
Twierdził, że wcześniej nie mówił wszystkiego, bo chciał chronić Marzenę B. i że mu teraz wstyd z tego powodu.
Marzena B. odpowiadając na pytania swojego obrońcy powiedziała, że wg niej to wszystko bzdury, podtrzymała swoje wcześniejsze zeznania. Kategorycznie też zaprzeczyła, że prosiła współoskarżonego o zakup paralizatorów dla sienie czy dla koleżanek.
Sąd Apelacyjny dzisiaj zamknął przewód sądowy w tej sprawie, ale z uwagi na opóźnienie nie wysłuchał mów końcowych stron. Stanie się to 15 kwietnia.
Przypomnijmy, że Sąd Okręgowy w Łodzi uznał Mariusza S. winnym tego, że 27 listopada 2017 r. działając w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia Mirona B., używając wobec niego paralizatora, bijąc go i uciskając jego szyję, doprowadził do jego zgonu w wyniku gwałtownego uduszenia. Za czyn ten Sąd skazał Mariusza S. na 25 lat więzienia. Współoskarżoną Marzenę B. Sąd uznał winną w zakresie działania w zamiarze udaremnienia postępowania karnego poprzez usunięcie śladów krwi z mebli, podłogi, a także udostępnienia Mariuszowi S. samochodu celem wywiezienia przez niego zwłok Mirona B., za co skazał ją na 4 i pół roku pozbawienia wolności. Ponadto Sąd orzekł od Mariusza S. nawiązkę na rzecz syna zamordowanego w kwocie 50 tys. zł.
Obszerną relację z sali rozpraw zaprezentujemy w kolejnym wydaniu Nowego Łowiczanina - 12 marca.
0 0
Tonący brzytwy się chwyta...
0 0
Ona chyba ma pitkę ze złota...że takim idiotyzmem się chłop wykazał
0 0
za błędy trzeba płacić. jak myślał penisem to teraz posiedzi
0 0
Głupi fiut pogrąża się jeszcze gorzej!
0 0
Od początku było wiadomo,że to jej decyzja o zamordowaniu,po to dzwoniła po kochanka,jemu by nie zależało.Nie dość,że jak się szlajała,ojciec zajmował się chorym dzieckiem,to z pazerności o majątek zabrała mu życie,posługując się kochankiem.Oby jak najdłużej siedziała,to nie zniszczy życia innym.