Wielu mieszkańców Łowicza wolało dzisiaj zrobić zakupy na targowisku miejskim zamiast w zatłoczonych marketach. Dodatkowo sprzyjała temu słoneczna pogoda.

Zgodnie z zapowiedzią burmistrza Krzysztofa Kalińskiego, handel produktami spożywczymi, warzywami i owocami może się tu odbywać bez zakłóceń.

Stąd m.in. obecność na rynku radnego miejskiego, a zarazem pszczelarza Marka Boroskiego z żoną, którzy sprzedawali miód ze swojej pasieki.

Stosika rozstawiło też m.in. kilkoro sadowników z Zabostowa Dużego, którzy oferowali dorodne jabłka. Ci, z którymi rozmawialiśmy, jak np. pan Leszek Plichta, mówili nam, że nie jest tak, że oni się nie boją, jednak gdzieś muszą sprzedać swoje owoce, by zarobić. Byli też zgodni, co do tego, że handel na powietrzu jest bezpieczniejszy od tłoczenia się w marketach.

Można też było zaobserwować, że wielu handlujących, jak i kupujących miało dzisiaj na sobie maseczki ochronne. Większość sprzedawców wydawała towar w rękawiczkach.