Mieszkańcy mają dość kurzu, błota i inwestycji realizowanej przez ZUK

- Ja się czuję jakbym w ogóle nie mieszkała w mieście, tylko na jakiejś wsi. Ile to będzie jeszcze trwało? Nic tu się nie zmienia. To są po prostu kpiny - powiedziała jedna ze starszych mieszkanek ulicy Czajki członkom Komisji Gospodarczej Rady Miejskiej w Łowiczu, którzy dziś w środę 21 października oglądali stan ulicy Czajki po przeprowadzonej, ale nie dokończonej nadal, budowie kolektora sanitarnego.

Sprawa ciągnących się od dwóch lat prac na ulicy Czajki powraca na niemal każdej sesji Rady Miejskiej za sprawą radnego z osiedla Przedmieście Roberta Wojcika, który za każdym razem pyta, kiedy prace dobiegną końca. Radny w rozmowie z nami podkreślił - ZUK zdjął mieszkańcom nawierzchnię, po czym przez 10 miesięcy nic tu nie robił. Tu się gubi jakakolwiek logika.

Mieszkańcy spotykani przez komisję na ulicy mówili o tumanach kurzu w lecie, głębokim błocie po opadach, powybijanych przez koła samochodów dziurach w nawierzchni. Poprawa nadeszła... w poniedziałek 19 października, gdy było wiadomo, że na ulicę wybiera się komisja. Na tę wieść, jak twierdzą radni, ZUK wysłał na nią wywrotki z tłuczniem i równiarkę.

Przypomnijmy, ZUK buduje kolektor w ulicy Czajki od 2 lat, pierwsze problemy jakie napotkał to wysoki poziom wód gruntowych. Lustro musiało być obniżone przez zakładane co 20 m studnie głębinowe. Potem problemem okazały się kwestie własności i wejścia na teren PKP. Aktualnie na długości około 500 m, od osiedla bloków przy ul. Wiejskiej, ulica nie ma nawierzchni asfaltowej i jest wysypana tłuczniem. ZUK ma w planach dalszą budowę kolektora w kierunku ul. Katarzynów, gdzie jeszcze jest asfalt (spękany i podziurawiony) oraz przejście przeciskiem sterowanym przez tereny kolejowe w stronę ulicy Kaliskiej. Dyrektor ZUK Janusz Michalak wielokrotnie podkreślał w rozmowach z nami, że jest to jedno z najtrudniejszych zadań realizowanych przez zakład od lat.