Leszek Szychowski, leśniczy Lasu Miejskiego w Łowiczu powiedział nam dzisiaj, 17 lipca, że po dwóch dniach od burzy oszacował, że zniszczeniu uległo około 300 drzew.
To największa skala zniszczeń po nawałnicy jaką pamięta, a w lesie tym pracuje od 29 lat.
Podkreśla jednak, że jest to wciąż szacunek, a nie jego obliczenie, dokonał go na podstawie start, które powstały w dwóch działach – a było to 120 drzew.
Wiatr łamał konary i całe drzewa lub wyrywał je z korzeniami. Straciliśmy np. niektóre 120-letnie sosny, które rosły przy ścieżce zdrowia, ale też olchy i brzozy, zwłaszcza w sąsiedztwie polany, na której jest miejsce na ognisko.
Tutaj widok jest przytłaczający, zwłaszcza, że – jak przypomina Leszek Szychowski – już nawałnica, którą przeżyliśmy w 2019 roku spowodowała konieczność usunięcia przy polanie około 150 drzew.
Zniszczenia są jednak w całym lesie. Leśniczy powiedział nam również, że wichura z 14/15 lipca różniła się od poprzednich np. ty, że nadciągała od południa i południowego-zachodu, co wcześniej się nie zdarzało.
Ciekawostką jest to, że nie zostały uszkodzone lampy ścieżki rekreacyjnej, która została oświetlona w ubiegłym roku, w ramach budżetu obywatelskiego.
Marek20:06, 17.07.2021
A po co usuwać w lesie powalone drzewa. Rozumiem koło drogi, ale w środku lasu. 20:06, 17.07.2021
Jacek23:17, 17.07.2021
Po prostu polany teraz nie ma. Także nie można byłoby tam zrealizować imprez, pomimo, że są zamówione. To jest las rekreacyjny, a nie park narodowy, z którego nie usuwa się wiatrołomów. 23:17, 17.07.2021
Black Jack10:45, 18.07.2021
Trzeba usunąć powalone drzewa, żeby hajs się zgadzał ze sprzedaży drewna... 10:45, 18.07.2021
Jurek22:27, 17.07.2021
2 1
buka jak będzie hasać po lesie
to by się potykała
teraz pojmujesz?
nio 22:27, 17.07.2021