Już w najbliższą niedzielę, 1 czerwca, Łowicz stanie się miejscem szczególnego wydarzenia – jubileuszowego, 10. Marszu dla Życia i Rodziny. Wydarzenie odbędzie się pod wymownym hasłem: „Przyszłość dzieci w naszych rękach”, nawiązującym do roli rodziny jako fundamentu, a nie tylko jednej z możliwych życiowych opcji.
Marsz tradycyjnie rozpocznie się Mszą Świętą o godz. 12.30 w kościele oo. pijarów. Liturgii towarzyszyć będzie schola „Natchnieni”, działająca przy parafii św. Ducha. Po zakończeniu nabożeństwa, kolorowy i radosny pochód przejdzie ulicami miasta – przez Stary Rynek, ul. 11 Listopada, Alejki Sienkiewicza, Sikorskiego, Kurkową, Stanisławskiego – aż do parku Błonie.
To właśnie tam, od około godziny 14.20, uczestnicy wezmą udział w rodzinnym pikniku, podczas którego wystąpią dzieci z łowickich przedszkoli i szkół podstawowych. Na najmłodszych czekać będą również dmuchane zjeżdżalnie, malowanie twarzy, warkoczyki, konkursy z nagrodami, słodycze i kuchnia polowa. Nie zabraknie także kolorowych gadżetów – wiatraczków i trąbek – które od lat dodają wydarzeniu radosnego klimatu.
Jak zaznacza Katarzyna Sawicka, jedna ze współorganizatorek, wydarzenie to ma podkreślić znaczenie dzieci i rodziny w życiu społecznym, szczególnie w czasach, gdy wartości rodzinne bywają spychane na margines.
W tym roku uczestnicy będą mogli włączyć się także w akcję charytatywną – zbiórkę na rzecz 5-letniej Marceliny Muchy, łowiczanki zmagającej się z poważną chorobą neurologiczną.
[ZT]326199[/ZT]
Marsz z misją
W opublikowanym tydzień temu artykule przybliżaliśmy idee, które przyświecają Marszowi dla Życia i Rodziny. Organizatorzy podkreślają, że jest to manifestacja radości, ale też odważne świadectwo wartości, które – jak oceniają – są dziś zbyt rzadko promowane w przestrzeni publicznej.
W marszu biorą udział głównie młode rodziny z dziećmi, ale jak zaznacza Katarzyna Sawicka – uczestnictwo nie jest ograniczone światopoglądowo ani politycznie. Marsz ma łączyć, nie dzielić. To również okazja do wysłuchania poruszających świadectw rodzin, które – mimo trudności – postawiły na jedność i pracę nad relacjami.
0 0
Jak najbardziej jestem za tym że rodzina to kobieta i mężczyzna bez względu na to czy żyją w związku małżeńskim czy na kocią łapę. Żeby była jasność nie jestem moherem ale uważam że przysposobienie dzieci przez pary homoseksualne jest nie moralne i nie normalne. W sytuacji gdyby moje dziecko było homoseksualne też bym zdania nie zmienił musiał bym się pogodzić z zaistniałą rzeczywistością.