Dziś pan Stefan Sałuda podejmie w swym domu przy ulicy Kwiatowej w Łowiczu wysłanników z ratusza z burmistrzem na czele. Powód jest niecodzienny.
Tym powodem jest niecodzienna, niewielu ludziom dana, rocznica urodzin: setna! Stefan Sałuda pochodzi z Mystkowic w gminie Łowicz, urodził się 7 października 1925 roku. Jego rodzice mieli gospodarstwo, ale oboje wcześnie zmarli. Stefan na gospodarce nie został. Mając 29 lat ożenił się z młodszą od siebie o 10 lat Zenoną z domu Antczak, córką kowala z Bochenia. Niedługo po ślubie młode małżeństwo przeprowadziło się do Łowicza i zamieszkało w domu przy ul. Zduńskiej 27.
Stefan Sałuda przez całe życie pracował jako elektromechanik, najpierw w cegielni w Małszycach, po jej likwidacji także w cegielni, ale już dalej, w Boryszewie pod Sochaczewem. Mimo uciążliwości codziennych dojazdów pracy tej pozostał wierny aż do przejścia na emeryturę.
Jednocześnie, w dużej mierze pracą własnych rąk i z pomocą żony, cierpliwie, przez wiele lat wznosił dom na działce przy ulicy Kwiatowej na Korabce w Łowiczu. Budował dla rodziny, ostatecznie mieszka w nim teraz jego córka Maryla Słomska - i od kilkunastu lat także on sam. Przeprowadził się kilka lat po przedwczesnej śmierci swej żony, która odeszła w roku 2002.
U córki doznaje troskliwej, cierpliwej, dzień po dniu opieki. Sam jeszcze przed kilkoma miesiącami wychodził do pięknie wypielęgnowanego przez Marylę ogrodu, od pewnego czasu samodzielnie nie wyjdzie, ale córka dba o to, by się ruszał. Też jeszcze kilka miesięcy temu można było ich oboje zobaczyć na spacerze po najbliższych ulicach. Lubił także, gdy brała go do samochodu i ruszała w miasto załatwić jakieś swoje sprawy, a on mógł patrzeć na miasto i ludzi z perspektywy pasażera.
Sił mu nie przybywa, to jasne, pamięć też szwankuje, niemniej pan Stefan nie zapomina o bliskich. - Często dopytuje o Lenkę - opowiada pani Maryla. Lenka to jedna z czworga prawnucząt, w ostatnich latach często przebywająca z wizytą na Kwiatowej. Wnucząt także doczekał się czworga.
- Kochanych mieliśmy rodziców - mówi wzruszona pani Maryla.
Swą wdzięczność za wychowanie, za trud, za miłość rodziców, wyraża dziś w codziennym poświęceniu się opiece nad Tatą. Jaki jest to trud, z czym się wiąże, jak córka daje sobie radę i czego to od niej wymaga - przeczytacie w czwartek 9 października w Nowym Łowiczaninie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz