Śmierć pacjenta po hospitalizacji w łowickim szpitalu stała się początkiem śledztwa, które miało wyjaśnić, czy doszło do tragicznej pomyłki przy podaniu krwi. Sprawa, prowadzona przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, wchodzi w końcową fazę, a najnowsze ustalenia biegłych rzucają na nią zupełnie inne światło.
[ZT]309393[/ZT]
[ZT]315353[/ZT]
Sprawa, która wywołała duże emocje wśród mieszkańców Łowicza, sięga początku 2024 roku. Wówczas do redakcji „Nowego Łowiczanina” zaczęły napływać sygnały, że w szpitalu mogło dojść do tragicznej pomyłki – pacjentowi miała zostać podana krew przeznaczona dla innego chorego o tym samym nazwisku. W wyniku tej sytuacji, według rodziny, stan 78-letniego mężczyzny miał się pogorszyć, a kilka tygodni później pacjent zmarł w hospicjum w Łodzi.
Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury, która wszczęła śledztwo w kierunku narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Sprawę przejęła następnie Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
Jak wynika z najnowszych informacji udzielonych redakcji Nowego Łowiczanina przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, śledztwo obejmowało okres od 28 stycznia do 9 lutego 2024 roku i dotyczyło:
„narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarzy i personel Szpitala Powiatowego w Łowiczu, a w konsekwencji spowodowania jego śmierci 4 marca 2024 roku”.
W toku postępowania przeprowadzono sekcję zwłok 78-letniego mężczyzny. Biegli ustalili, że przyczyną jego śmierci była narastająca niewydolność krążeniowo-oddechowa na tle przewlekłych chorób układu sercowo-naczyniowego i przebyty nowotwór, a nie skutki ewentualnej transfuzji.
Eksperci, którzy analizowali dokumentację medyczną, wskazali, że zapis o przetoczeniu krwi był omyłkowy i nie odzwierciedlał faktycznego przebiegu leczenia. W opinii biegłych, gdyby doszło do transfuzji krwi niezgodnej grupowo, objawy zagrożenia życia pojawiłyby się natychmiast — pacjent nie przeżyłby kilku tygodni po takim zdarzeniu.
„Biegli, do których zwrócono się o ustalenie, czy takie omyłkowe przetoczenie krwi miało miejsce wskazali, że do przetoczenia nie doszło, a widniejący w dokumentacji medycznej zapis był omyłkowy. Biegli wyjaśnili, że przetoczenie krwi niezgodnej grupowo w jakimkolwiek zakresie powoduje natychmiastowe pojawienia się objawów wskazujących na stan zagrożenia życia. Jeśli personel medyczny nie podejmie odpowiednich działań pacjent umiera w ciągu kilku-kilkudziesięciu minut w alarmujących objawach wstrząsu poprzetoczniowego”- czytamy w prokuratorskim piśmie.
Śledztwo nadal pozostaje w fazie in rem, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Łodzi, zebrany materiał dowodowy nie dał podstaw do przypisania winy konkretnym osobom.
„Śledztwo jest w końcowej fazie i w najbliższym czasie planowane jest jego zakończenie” – przekazała prokuratura.
0 0
To z czego wynikał błąd w dokumentacji medycznej?!??
0 0
krukowi...