Zamknij

Karpie w stawach pod Łowiczem są zagrożone, bo jest za ciepło

21:50, 25.11.2023 Aktualizacja: 18:52, 01.12.2023
Skomentuj

Na stawach hodowlanych pod Łowiczem kończy się odłów karpia. W tym roku dzieje się to nadzwyczaj późno z powodu wysokich temperatur we wrześniu i w październiku, które przesunęły w czasie opróżnianie stawów. Takie opóźnienia w ostatnich latach już się zdarzały, ale nie aż takie jak w tym roku

20 – 30 lat temu stawy bywały już o tej porze skute lodem, a odłowiona z nich ryba w zależności od swego wieku czekała albo na przedświąteczną dystrybucję w magazynach, albo na ponowne zarybienie stawów. Zmiany klimatyczne stawiają przed hodowcami ryb zupełnie nowe wyzwania. 

Na terenie powiatu łowickiego od lat działają dwa duże gospodarstwa rybackie, opierające swoją działalność na stawach hodowlanych o łącznej powierzchni kilkuset hektarów. Największe kompleksy stawów znajdują się pod Walewicami, Psarami i Mysłakowem, hodowla prowadzona jest także na dużych zbiornikach Rydwan i Okręt. Tradycja hodowli ryb w przypadku tych ostatnich obiektów sięga kilkuset lat wstecz.

Grzegorz Kwasigroch, prezes zarządu spółki Gospodarstwo Rybackie Łyszkowice, które gospodaruje na stawach o powierzchni około 500 ha, z czego powierzchnia użytkowa do hodowli stanowi 340 ha (pozostała część to trzcinowiska), powiedział nam że zmiany temperatury w skali roku zaburzają od trzech – czterech lat cały cykl hodowli karpia w jego gospodarstwie.

Tak było zwykle

Tłumaczy, że dotychczas cykl rozpoczynał się w marcu, gdy po ociepleniu, zejściu lodów, stawy są zarybiane karpiami jedno– i dwuletnimi. Do lipca ryby te żerowały na pokarmie naturalnym, na fitoplanktonie i zooplanktonie, który zdążył się w stawach namnożyć. W lipcu pokarm ten zaczynał się kończyć, rozpoczynało się karmienie paszą z zewnątrz, opartą na śrucie ze zbóż. Sierpień był na stawach okresem intensywnego przyrostu masy, głównie dzięki karmieniu. W miarę spadku temperatury wody i powietrza we wrześniu następowało kończenie karmienia.

W październiku na stawach trwały odłowy i przenoszenie karpi do głębszych stawów z przepływającą wodą o temperaturze około 4 stopni, aby przezimowały.

– Można powiedzieć, że ryby w tym czasie powinny spać, tak dotąd było. Nie są wówczas aktywne, odpoczywają, zużywając minimalną ilość energii. Nie są wówczas dokarmiane. Od góry powinna zabezpieczać je warstwa lodu, która uniemożliwia dostanie się do stawu drapieżnikom – tłumaczy Kwasigroch. Tymczasem w ostatnich latach brak lodu na powierzchni stawu w okresie od grudnia do stycznia sprawia, że karpie pozostawione w gospodarstwie do zarybienia są bardziej narażone na ataki drapieżników, np. ptaków. W tym kormoranów, które dawniej bywały na Mazurach i nad morzem, a teraz są wszędzie – i nadal są pod ochroną. 

Gdy jest zbyt ciepło – trzeba czekać

Michał Anasik, dyrektor Stadniny Koni w Walewicach, która gospodaruje na stawach o łącznej powierzchni 550 ha w Walewicach i Psarach potwierdza w rozmowie z nami, że zmiany w gospodarowaniu wymuszone przez anomalie pogodowe, są wyraźne. – Odłów karpi ze stawów jest możliwy, gdy temperatura w nocy spada poniżej 10 stopni Celsjusza, wówczas nie zagraża on rybom, bo są mniej aktywne – mówi Anasik. Wysoka we wrześniu i październiku temperatura powietrza przełożyła się na wysoką temperaturę wody, na skutek czego ryby, które są zwierzętami zmiennocieplnymi, utrzymywały normalną aktywność i metabolizm, a tym samym zapotrzebowanie na tlen. Po prostu: gdy jest ciepło – trzeba czekać. 

Bo cały cykl wyraźnie się chwieje. Jeśli temperatura wody rośnie do 10 stopni Celsjusza, to ryby zaczynają aktywnie poszukiwać pokarmu. Tyle, że poszukiwać – nie znaczy znaleźć. Naturalny pokarm jest już bowiem niedostępny, bo dla filo i zooplanktonu temperatura jest jednak zbyt niska, aby zaczął się namnażać. Potrzebuje do tego temperatury około 14 stopni. Ryba, która w czasie zimy jest aktywna, szuka pokarmu, przez to traci wagę, przeżywa stres...

Nawet rozmnażanie zachwiane

No i zużywa energię na przygotowanie się do procesu rozrodczego. Kwasigroch powiedział nam, że już zauważono, że ten proces jest zachwiany: ikry jest mniej i jest gorszej jakości.

Ponadto wiosną w tym roku bardzo wyraźnie był odczuwalny brak okresu przejściowego: po chłodach wystąpiło nagłe ocieplenie. – Nagła zmiana temperatury wody wprowadza chaos w naturalny rytm rozrodu, powodując to, że samice zrzucą ikrę przedwczesne albo z opóźnieniem. W konsekwencji ryby mogą mieć problem z rozmnażaniem się w optymalnych warunkach – ocenia prezes Kwasigroch.  

Jednak szansa? Niekoniecznie

Nie wszystko jednak jest takie jednoznaczne. Cieplejszy klimat może mieć także i dobre strony. Dyrektor Anasik przyznaje bowiem, że dłuższy czas aktywności karpi oznacza dłuższe ich karmienie, a to może spowodować szybszy przyrost masy. Wówczas nie spowoduje to strat. Co więcej, może sprawić nawet, że cykl produkcji z trzyletniego skróci się do dwuletniego. Choć ocenić to jest trudno, bo na hodowlę wpływa wiele czynników.

Prezes Kwasigroch z kolei zauważa, że mimo iż dłużej było ciepło, nie oznacza to, że przez cały ten czas można było karmić ryby. – W sierpniu mieliśmy około 2,5 tygodnia upałów, temperatura wody w szczytowym okresie wynosiła 28 stopni Celsjusza. Musieliśmy zrezygnować z podawania paszy, bo wsypanie jej do wody oznaczałoby dodatkowe zmniejszenie ilości tlenu i w rezultacie śnięcie ryb. Przez to straciliśmy 8 – 9 karmień, ryba nie dostała karmy, więc jej masa w tym czasie nie rosła. W rezultacie tego wszystkiego ryby, które są obecnie odławiane wykazują się mniejszym przyrostem masy niż przed kilku laty – zauważa. 

Karp i tak jest odporny. Inne gatunki bardziej zagrożone

Wyższe temperatury oznaczają problem nie tylko dla karpi, ale także innych ryb, szczególnie drapieżnych: szczupaków, sandaczy, linów czy złotych karasi hodowanych w płytkich, nie przepływowych zbiornikach i sprzedawanych Polskiemu Związkowi Wędkarskiemu jako materiał zarybieniowy. – Karpia uznajemy za rybę wytrzymałą, te pozostałe są bardzo wrażliwe – ocenia prezes Kwasigroch. 

Według niego obecna sytuacja stawia pod znakiem zapytania możliwość utrzymania hodowli tych ryb w przyszłości. W konsekwencji nie trafią one do rzek i jezior. Więcej: mogą zniknąć z płytkich, zamkniętych zbiorników w ogóle.

Woda za niska...

Kolejny problem to opadanie poziomu wód gruntowych i związany z tym spadek poziomu wód w rzekach. Na przykład mała rzeczka Bobrówka, zasilająca zbiorniki Okręt i Rydwan, nie ma dopływów, zbiera tylko po opadach wodę z pól. W obecnych warunkach są takie okresy, że właściwie niknie, zarasta. Jeśli jej koryto nie będzie systematycznie konserwowane, to w przyszłości całkowicie zniknie - przewiduje Kwasigroch.

Niski poziom wody w Bobrówce sprawia, że nie jest możliwe stałe zasilenie Okręgu i Rydwanu jej wodami w stopniu, który umożliwi przepływ i wymianę wody w zbiornikach. – Okręt i Rydwan są zbiornikami bezodpływowymi, woda, która do niech jest w sezonie wpuszczana równoważy się z ilością wody, która jest  tracona np. poprzez parowanie. To już stała sytuacja - opisuje Kwasigroch, dodając, że problemy te narastają.

... albo zbyt gwałtowna

Oczywiście, zdarzają się ulewne deszcze, ale one nie poprawiają sytuacji. Dlaczego? Gwałtowny deszcz spłukuje z pól środki ochrony roślin i nawozy. Spływają one do rzeki, woda niesie je dalej. Na stawach spowodowałoby to zakwit glonów, w tym sinic, na skalę zagrażającą hodowli, bo skupione na powierzchni, odcięłyby one możliwość natleniania wody przez wiatr. – Gdy nadchodzą deszcze musimy więc czekać kilka dni, aż wpuścimy więcej wody do stawów – zaznacza prezes. 

Nie tylko klimat. Zwyczaje też się zmieniają

Dyrektor Anasik obawia się, iż hodowla karpia będzie się z kolejnymi latami kurczyła, nie tylko przez zmiany klimatyczne, ale także przez zmieniające się preferencje konsumentów. Karp jest rybą jadaną na święta Bożego Narodzenia, ale w ciągu roku ma niewielu fanów. A nawet i na święta dla młodszego pokolenia jego obecność na stole nie jest obowiązkowa.

Jak mówi, gdy to wszystko podsumować, to niewykluczone, że przyszłości stawy hodowlane, w całości lub w części utracą swoją gospodarczą rolę i zostaną zamienione na ostoje zwierzyny, szczególnie ptaków.

Tomasz Bartos

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Łowicok Łowicok

2 0

Karpie są zagrożone bo wigilia coraz bliżej 😉

21:18, 27.11.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%