Muzeum powstaje na niewielkiej wydawałoby się powierzchni około 25 m2, w wydzielonej części lokalu Folkstaru na Starym Rynku w Łowiczu. Ale nie można narzekać: Muzeum Guzików Jacka Rutkowskiego mieści się tuż obok, za lekką ścianką, w czymś, co bardziej przypomina gablotę niż pokój - a jednak daje radę, mieści się tam. wycinanki też się zmieszczą w niewielkim locum - i już niedługo będą zachwycać
Osoba Jacka Rutkowskiego łączy zresztą obie inicjatywy. Muzeum Guzików sam założył i prowadzi, w powstanie Muzeum Wycinanki, będące owocem inicjatywy właścicielki Folkstaru Marty Wróbel i Anny Staniszewskiej - wkłada wiele własnej pracy. Jest pracownikiem Folkstaru, więc wie, że skoro w samym DNA firmy jest folklor, to musiało tak być - i rzeczywiście tak jest - że trafiały do nich liczne, różne przedmioty, wytwory ludowych twórców - w tym wycinanki. Ponadto Marta Wróbel kolekcjonowała niektóre wycinanki, bynajmniej nie tylko łowickie.
Jak doszło do powstania Muzeum Wycinanek
Decydujące dla decyzji o stworzeniu muzeum było jednak wejście w posiadanie, przez Rutkowskiego, zbioru kilkudziesięciu wycinanek autorstwa Janiny Strycharskiej-Wawrykowicz, jej siostry i matki. Odnalazł się on w Warszawie, w rodzinie pani Walentyny Muchowskiej, która kiedyś była przedszkolanką i kupowała te wycinanki w Cepelii, by je odtwarzać metodą kopiowania, co było wtedy rozpowszechnione. Zbiór pochodzi z roku 1963, Rutkowski otrzymał go w roku ubiegłym. Od tych wycinanek się zaczęło.
Rutkowski mówi, że inicjatorzy powstania muzeum ani nie chcą ani nie mają możliwości konkurowania z łowickim muzeum, które ma w swych zbiorach 2700 wycinanek (zwiedzający wiedzą, że eksponowanych jest kilkadziesiąt), ponadto chcą eksponować wycinankę nie tylko łowicką - i nie tylko polską.
Wycinanka łowicka jako produkt eksportowy
Rutkowski potrafi z pasją opowiadać o projekcie i o wycinance jako takiej. Na przykład o tym jak już w międzywojniu uczono jej w szkołach, jak trafiła do mieszkań w miastach - choć pierwotnie zdobiła tylko chłopskie chałupy, jak po II wojnie, za PRL, stała się produktem eksportowym, a jej wytwarzanie zorganizowano na wzór manufaktur, ze ścisłym nadzorem nad wzornictwem, nie dopuszczającym żadnych elementów własnej inwencji, , o pierwotnych wycinankach, które wyglądały zupełnie inaczej niż o pierwszej wystawie wycinanki w Krakowie w roku 1901, o tym jak wycinanki kolekcjonował Wojciech Gerson
Opowiada wreszcie o tym, jak w jego domu rodzinnym wycinanka była niemal utrapieniem, bo mama, wycinając, zajmowała cały stół, że właściwie jeść nie było gdzie...
Twórczynie mają do nich zaufanie
Obecnie, w piątek 27 maja, ściany w pomieszczeniu przyszłego muzeum są świeżo pomalowane, podłoga też, zamontowane jest oświetlenie. Twórczynie ludowe dostarczają im kolejne eksponaty. - Macie zaufanie? - pytamy. -Tak, mamy - odpowiada z satysfakcją Jacek Rutkowski.
Wycinanki będą wyeksponowane jak w muzeum, każda jako osobne dzieło - nie będzie próby odtworzenia wnętrza izby łowickiej, bo jak wspomniano, wycinanki będą różne. Prezentowane też będą materiały multimedialne, przygotowywane obecnie przez inny dział Folkstaru, we współpracy z twórczyniami.
Muzeum zainauguruje swą działalność już za tydzień, w pierwszą sobotę czerwca, w dniu, gdy w tym właśnie pomieszczeniu zorganizowane zostaną pierwsze w letnim sezonie turystycznym warsztaty folklorystyczne.
Na pewno będzie ciekawie.
wal
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz