Zapadł wyrok w sprawie śmierci pracownicy łowickiej mleczarni

Dziś, 3 kwietnia przed Sądem Rejonowym w Łowiczu zapadł wyrok w sprawie spowodowania śmierci 56-letniej pracownicy Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu, potrąconej przez ciężarówkę na zakładowym placu manewrowym. B.G., kierowca ciężarowej scanii, która potrąciła kobietę, został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres 2 lat próby.

Przypomnijmy, że do tragicznego w skutkach wypadku doszło 3 lutego 2021 roku, około godz. 20.00, na terenie placu manewrowego Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu.

Na wcześniejszym posiedzeniu, sąd wysłuchał mów końcowych prokuratora oraz przedstawicieli stron, oskarżony powiedział - Przykro mi, że brałem udział w wypadku, w którym zginęła G.B. (...) Proszę o uniewinnienie. Podobnie o uniewinnienie klienta zwrócił się do sądu jego adwokat Jakub Wende.

Prokurator w swojej mowie stwierdził, że materiał dowodowy zgromadzony w sprawie jednoznacznie potwierdził winę i sprawstwo oskarżonego, podkreślił, że w sprawie wypowiedziało się dwóch biegłych, ich opinie były spójne i zgodne z materiałem dowodowym.

Wnosił do sądu o zasądzenie wobec oskarżonego kary w postaci roku pozbawienia wolności z warunkowym okresem dwóch lat próby, zakazu prowadzenia pojazdów na okres dwóch lat, wypłaty zadośćuczynienia dla każdego z poszkodowanych w wysokości po 5 tys. zł oraz obciążenie kosztami sądowymi. Mecenas reprezentująca rodzinę Aleksandra Sandomierska występująca przed sądem jako oskarżyciel posiłkowy wniosła dodatkowo o podanie do publicznej wiadomości treści wyroku.

Sąd uznał B.G. winnym popełnionego czynu, czyli nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, polegającego na tym, że nienależycie obserwował obszar wokół pojazdu w trakcie wykonywania manewru cofania podczas ważenia pojazdu i przystępując do manewru ruszania. W wyniku tego potrącił pieszą G.B., która weszła z prawej strony przed przód scanii, w następstwie czego doznała rozległych obrażeń ciała, które były przyczyną jej śmierci.

Sąd wymierzył B.G. karę 8 miesięcy pozbawienia wolności na okres 2 lat próby, zobowiązując go do informowania o jej przebiegu co 4 miesiące, wypłatę po blisko 4 tys. zł dla ośmiu osób, bliskich zmarłej w ramach zwrotu poniesionych kosztów zastępstwa adwokackiego, zwrot części kosztów sądowych w wysokości przeszło 15 tys. zł.

Sąd nie zasądził wobec oskarżonego odebrania mu prawa do prowadzenia pojazdów mechanicznych, ani zadośćuczynienia finansowego dla członków rodziny.

Sędzia Małgorzata Szubert-Fiałkowska w uzasadnieniu wyroku podkreśliła, że sąd analizując całość zgromadzonego materiału dowodowego uznał, że wypadek, do którego doszło nastąpił  w sytuacji splotu trudnych  okoliczności sytuacyjnych i nieszczęśliwych zachowań obydwu jego uczestników. Podkreśliła, że do zdarzenia doszło w strefie ruchu, która odbiega od typowej drogi, gdzie są wyznaczone pasy ruchu dla pieszych i pojazdów. Doszło do niego na placu, na którym odbywa się ruch pojazdów jak i pieszych. W ocenie sądu każdy z uczestników tragicznego zdarzenia popełnił nieprawidłowości, wskazując jednak, że to pokrzywdzona stworzyła swoim zachowaniem zagrożenie dla własnego życia, a oskarżony się do niego przyczynił.

Sędzia wyszczególniła, że piesza poruszała się po zmroku po placu oświetlonym lampami bez kamizelki odblaskowej, co miało wpływ na nie dostrzeżenie jej przez oskarżonego oraz G.B. weszła przed przód samochodu, wiedząc z racji wieloletniego czasu pracy w OSM, jak będzie odbywał się ruch samochodu - Mimo to podjęła ryzyko - powiedziała sędzia Szubert-Fijałkowska. To wpłynęło na stan jej bezpośredniego zagrożenia. Sędzia powiedziała też, że prawdopodobnie zdawała sobie sprawę z popełnionego błędu, powołała się przy tym na słowa zmarłej - "Co ja zrobiłam" - powtórzone w czasie zeznań przez świadka, który znalazł się przy niej jako pierwszy zaraz po wypadku.

Sędzia Szubert-Fiałkowska zaznaczyła jednak, że nie może to być jednak usprawiedliwieniem dla oskarżonego B.G., który w ocenie sądu naruszył ogólne zasady ruchu drogowego. Powołała się przy tym na opinię dwóch biegłych, że przed wypadkiem wystąpiły dwa momenty gdy powinien był zauważyć pracownicę OSM: gdy cofał samochód na wagę (wówczas nie stanowił dla niej zagrożenia, ale jej obecność powinna dać mu do myślenia i uczulić przed podjęciem dalszych manewrów) oraz gdy zmarła wchodziła przed przód samochodu.

Przed wypadkiem wystąpiły dwa momenty, gdy kierowca powinien był zauważyć pracownicę OSM

- Przy uważnej obserwacji tego co działo się wokół pojazdu miał możliwość jej zauważenia - powiedziała sędzia, dodając, że działo się to zaledwie w odstępie 7 sekund i choć to niewiele, to wystarczająco, aby nie podejmować jazdy do przodu. - W tym Sąd dopatruje się zawinienia, które ma postać przyczynienia się do powstania zdarzenia - dodała.

Sąd wyjaśnił, że przewidziana prawem kara za czyn popełniony przez B.G. zaczyna się od 6 miesięcy pozbawienia wolności, ale Sąd nie uznał za właściwe zastosowania jej dolnej granicy ze względu na tragiczny skutek zdarzenia.

Wyrok nie jest prawomocny.

Więcej o procesie w sprawie tej tragedii, o argumentach obu stron - w papierowym wydaniu Nowego Łowiczanina 11 kwietnia.