Około dwie doby po wypadku do mediów dotarła wiadomość o tragedii, do jakiej doszło na miejskiej działce w Skierniewicach. Jeden z pracowników miejscowego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji został tam porażony prądem, drugi, około godzinę później, także. Pierwszy nie przeżył, drugiego udało się uratować, ale odniósł bardzo poważne obrażenia.
Do tragedii wypadku doszło w środę (3.09) około godziny 10.00 przy stacji transformatorowej przy ulicy Sierakowickiej w Skierniewicach – powiedział skierniewickiemu portalowi eglos.pl Jacek Pełka, prezes przedsiębiorstwa WOD-KAN. 62-letni pracownik miał spisać stan poboru wody w jednej ze studni głębinowych. Pracownicy przedsiębiorstwa robią to co dzień w ramach rutynowych obowiązków.
Według dyrektora, pracownik prawdopodobnie, będąc w okolicy stacji transformatorowej, nie zauważył zwisającego nisko kabla. Jak wyjaśnia prezes, "kabel mógł zaczepić się o daszek czapki pracownika, co doprowadziło do śmiertelnego porażenia prądem".
Prezes Pełka powiedział portalowi eglos.pl, że prawdopodobnie wcześniejsza o dzień wichura i opady deszczu uszkodziły izolator na stacji transformatorowej. "W efekcie jeden z przewodów spadł na stację, uszkadzając jednocześnie drugi kabel. Mimo to nie doszło do zwarcia – odłączenia zasilania. – Nie otrzymaliśmy żadnego sygnału o awarii" – cytujemy za portalem eglos.pl.
Prezes Pełka miejskiej spółki podkreśla, że trwa wyjaśnianie okoliczności, w jakich 62-latek znajdował się w tym miejscu w chwili zdarzenia.
Nieobecność pracownika, która się przedłużała, spowodowała, że na miejsce pojechał inny pracownik miejskiej spółki, by zobaczyć co się dzieje. 39-letni pracownik udał się na miejsce i odkrył ciało kolegi pod drzewem. Podjął wtedy próbę udzielenia mu pomocy - i sam dotknął zerwanych przewodów, samemu ulegając porażeniu. On akurat przeżył, ale z poważnymi obrażeniami rąk trafił do szpitala.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Skierniewicach.
Do zdarzenia doszło w środę przedpołudniem, natomiast pierwsze media otrzymały tę wiadomość ze znacznym opóźnieniem, bowiem publikowały ją dopiero w piątek popołudniu.
Szambo samorządowe.12:00, 06.09.2025
Tak się oszczędza na etatach pracowniczych. A biurokracja rady nadzorcze dyrekcję mają się dobrze .
Siss16:01, 06.09.2025
Ludzka tragedia, dla rodziny i dla zakładu pracy, a gazeta ma tylko jeden problem, że nie od razu was poinformowali! A co to jakiś obowiązek jest? NŁ to tylko, powtarzam tylko gazeta i portal. Nie pogotowie, nie policja. Wstyd...
Wojciech Waligórski [email protected]