Jacek Kankiewicz z Bielaw jest absolwentem Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli na Lubelszczyźnie - niegdyś jedynej w naszym kraju szkoły o takim profilu, cieszącej się bardzo dobrą marką. Szkołę skończył w latach 70. Nigdy jednak nie żałował tego wyboru, ponieważ ten wyjazd do technikum to była dobra szkoła życia. Bardzo dużo nauczył się o w niej o pszczołach.
Obecnie ma około 70 rodzin pszczelich - pszczelarstwo jest jego pasją - choć nie jest to jego jedyne zajęcie. Prowadzi także sklep ze środkami ochrony roślin, w samym sercu Bielaw - przy rynku.
Zapach i ciepło dla relaksu
Jacek Kankiewicz ma wyrobioną markę i nie musi szukać rynku zbytu. Cały miód sprzedaje na miejscu, klienci przychodzą do niego do domu lub do sklepu. W ubiegłym roku postanowił coś więcej zrobić dla siebie, rodziny i dla jego klientów i kupił apidomek. Jest to niewielki budynek z drewna, w którym wmontowane są 4 ule. Te rodziny pszczele są tam na stałe. W środku jest jedno pomieszczanie z oknem, które wygląda podobnie jak sucha sauna - bo są w niej dwie drewniane ławki, ale tylko na jednym poziomie. Podobnie jak w saunie są one wykonane z surowego drewna.
Ale w odróżnieniu do sauny, ławki są podnoszone i można wtedy zobaczyć ule, bo za siatką zabezpieczającą są ramki z plastrami miodu i pszczoły. Nie możemy tu oddać zapachów i dźwięków, jakie panują w pomieszczeniu. Jest to zapach miodu i wosku, zmieszany z zapachem drewna, więc dla każdego kto lubi miód i przyrodę - to bardzo przyjemne doznanie. A jeszcze ten dźwięk pszczół, jest kojący jak relaksacyjna muzyka. W domku czuć ciepło charakterystyczna dla drewnianych budynków, ale też nieco inne - bo też pochodzące z uli.
Posłuchać pszczół
Skąd pomysł na to, aby postawić w Bielawach apidomek? - zapytaliśmy pszczelarza, Tylko się uśmiechnął, bo dla niego to nic nowego. Jeszcze we wspomnianych latach 70., na terenie szkoły w Pszczelej Woli stał domek sześciokątny - w kształcie pszczelej komórki. Gdy pogoda nie była sprzyjająca, odbywały się w nim zajęcia i pokazy. Z tego domku również był dostęp do pszczół.
- Pamiętam, że już jak się wchodziło do niego, czuć było to wyjątkowe powietrze - w którym każdy lepiej się czuł. Przypadkowo w internecie natrafiłem na ofertę takich domków, które robi ktoś w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Wtedy od razu pomyślałem, żeby zamówić coś takiego, bo to typowa oferta dla pszczelarzy czy gospodarstw agroturystycznych. U nas turystyka nie jest rozwinięta, ale na południu Polski, gdzie przyjeżdża wiele osób, ustawiają się kolejki, aby skorzystać z tego typu miejsc - dodaje.
Sesja co najmniej 30 minut
Wizyta w apidomku to rodzaj sesji, która powinna trwać 30-60 minut. W tym czasie na ławce można się położyć, wyłączyć dźwięki w telefonie i wtedy można spokojnie oddychać, wyciszy się i... zdrowieć. Z terapii korzystają osoby z chorobami dróg oddechowych (w tym po covidzie), mające problemy ze snem, przemęczone i znerwicowane. Apiterapia w formie inhalacji powietrzem pszczelim uspokaja i relaksuje, więc po kilku sesjach czuje się poprawę stanu zdrowia.
Pan Jacek przyznaje, że domek to również rodzaj promowania pasieki i pszczelarstwa, która mu się podoba, bo kto by nie chciał się dzielić z innymi taką pasją. Dlatego jeszcze w tym roku planuje zakup drugiego apidomku, który zostanie zrobiony dla niego na zamówienie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz