15 lutego 2014 roku serce Polski znajdowało się Domaniewicach, skąd pochodzi mistrz olimpijski Zbigniew Bródka. Właśnie wczoraj minęło równo 10 lat od niezapomnianych emocji i olbrzymiej dumy, której przyczyną było zdobycie przez "najszybszego strażaka świata" złotego medalu w biegu łyżwiarskim na 1500 metrów na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Jak po tylu latach te wydarzenia wspomina nasz mistrz?
Olbrzymia radość, łzy wzruszenia, śpiew i wiwatowanie - to tylko krótki opis odczuć i emocji, które dekadę temu zagościły w sercach Polaków. Jednak zanim miały one miejsce, poprzedziło je wyczekiwanie pełne nadziei. 1500 metrów, czyli dystans, na którym Zbigniew Bródka wywalczył złoto był jego specjalnością. Wątpliwości co do tego nie mieli zarówno rodzina i bliscy łyżwiarza, kibice z całej Polski oraz pierwszy trener mistrza olimpijskiego, Mieczysław Szymajda.
Bródka wywalczył złoto olimpijskie w wielkim stylu. Zadecydowały bowiem ułamki sekund. Uplasowanego na drugim miejscu reprezentanta Holandii nasz zawodnik pokonał o 0,003 sekundy. Przez pewien czas przyjęło się nawet mawiać, że 0,003 sekundy to "jedna Bródka".
Wiara w sukces od samego początku
Jak wydarzenia sprzed 10 lat wspomina nasz olimpijczyk? - Na pewno z perspektywy lat jeszcze bardziej doceniam ten sukces - mówi w rozmowie z nami Zbigniew Bródka. - Kosmiczny był nie tylko sam wynik. Zarówno ja jak i Kamil Stoch otrzymaliśmy fragmenty meteorytu, co też było czymś wyjątkowym.
Zbigniew Bródka wspomina również świetny komentarz Piotra Dębowskiego, na który, jak sam podkreśla, mógł mieć pewien wpływ. - Z pewnością komentarz dodał samemu biegowi dramaturgii. Po nie najlepszym starcie na 1000 metrów uspokoiłem go, że za 3 dni jest start w mojej koronnej konkurencji. Powiedziałem, że może być spokojny o medal. Myślę, że podczas komentowania udzieliły mu się te pozytywne emocje.
Pełne skupienie na starcie
Mistrz olimpijski z Soczi wymienia również czynniki, które w jego opinii musiały zaistnieć jednocześnie, by finalnie przełożyć się na sukces w postaci złota Igrzysk Olimpijskich: - Przede wszystkim na ten sukces złożyły się ciężka praca i wieloletni trening. Konieczne było również szczęście zarówno biegu jak i podczas losowania. Zarówno rozgrzewka jak i bieg były zaplanowane co do minuty. Byłem "zaprogramowany" na ten start. Musiałem być skoncentrowany, choć i tak, gdzieś z tyłu głowy była myśl, o tym, że jest to najważniejsza impreza sportowa, która ma miejsce raz na 4 lata.
- Sam moment powrotu do kraju również był czymś niesamowitym - kontynuuje. - Ciężko to porównać z czymkolwiek innym, pomimo, że wywalczony rok wcześniej Puchar Świata również był dużym sukcesem, który wymagał ode mnie powtarzalności.
Nie ma rzeczy niemożliwych
- Cieszę się, że sukces ten doceniają również ci, którzy łyżwiarstwem interesują się rzadko, że uświadamiają sobie jak dużej pracy to wymaga, niekiedy w trudnych warunkach - mówi nam Zbigniew Bródka. - Co roku dostaję wiele wiadomości i gratulacji w rocznicę zdobycia złotego medalu. Wiele osób pisze do mnie, że miło wspomina ten czas i czasem, gdy mają trudne chwile puszczają sobie nagranie z mojego biegu i jest to dla nich motywacja. Pokazuje to, że można zrobić naprawdę wszystko, jeśli pracuje się ciężko, by osiągnąć swoje cele.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz