O godz. 2 w nocy grupa łowiczan wyjechała busem wypełnionym darami w kierunku przejścia granicznego w Medyce. Transport z pomocą dla obywateli Ukrainy zawierał m.in. żywność, artykuły higieniczne, medykamenty, wodę, środki odkażające do szpitali, koce, śpiwory i bieliznę. Na polsko-ukraińską granicę dowieziono także kanapki z Łowicza, które wczoraj wykonywali członkowie organizacji senioralnych.

- Dotarliśmy do punktu prawie docelowego - poinformował dzisiaj rano Paweł Karwat. Jak mówi, policja nie dopuszcza ludzi bezpośrednio na przejście graniczne i skierowała ich do punktu zbiorczego. Tam spotkali koordynatora wolontariuszy, który wsiadł z nimi do auta i umożliwił dojazd pod szlabany na granicy.

Okazało się, że na samej granicy jest ogromny zapas wszystkich produktów, a w tym gotowych kanapek. - Zostaliśmy cofnięci do punktu zbiorczego i szczęśliwe trafiliśmy na Ukrainkę Ludmiłę, która z bratem kursuje swoim osobowym busem i transportuje ludzi do Polski. Ludmiła przejęła nasz prawie cały transport, aby gotowe kanapki rozdać w kolejce przy granicy, a resztę dowieźć aż do Kijowa, bo tam się udawał po raz kolejny - relacjonuje Paweł Karwat.

Dowiadujemy się, że dzisiaj rano (godz. 7-8) sytuacja na granicy była dość spokojna. - Z informacji jakie uzyskaliśmy, w nocy ewakuowało się prawie całe przygraniczne miasto i to jest powtarzający się scenariusz. Ludzie uciekają nocą, boją się do tego stopnia, że podobno busami bez świateł jadą wiele kilometrów, jeśli pozwala na to aura i warunki - relacjonuje Paweł Karwat.

Grupa łowiczanin kieruje podziękowania dla Piotra Wysockiego za udostępnienie auta i Krystyna Kapusty, właścicielki stacji paliw na ul. Warszawskiej, która napełniła w nim bak na swój koszt. Dziękują też wszystkim, którzy włączyli się w zbiórkę darów dla oczekujących na polsko-ukraińskiej granicy.