Zamknij
fot. zastępcze / freepik.com

Co się zdarzyło na polu gdzieś pomiędzy Bogorią Górną w gminie Zduny a Leśniczówką w gminie Bielawy?

mwk 08:00, 04.03.2024

Co się zdarzyło na polu gdzieś pomiędzy Bogorią Górną w gminie Zduny a Leśniczówką w gminie Bielawy?

Przed Sądem Rejonowym w Łowiczu od października 2022 roku toczy się sprawa tragicznego wypadku, do którego doszło 19 maja 2021 roku na polu lub polnej drodze gdzieś pomiędzy Bogorią Górną w gminie Zduny a Leśniczówką w gminie Bielawy.

O wypadku pisaliśmy kilka dni po zdarzeniu, opierając się na tym, czego dowiedzieliśmy się w Prokuraturze Rejonowej w Łowiczu. W tym tygodniu – za zgodą sądu – zajrzeliśmy do akt sprawy, żeby się zorientować, na jakim jest ona etapie. Okazuje się, że rozpraw było już dziewięć.

Długo trwało postępowanie przygotowawcze i samo śledztwo – zostało ono zamknięte 27 kwietnia 2022 roku sformułowaniem aktu oskarżenia i dwa dni później – skierowaniem sprawy do sądu.

Zacznijmy od początku: 19 maja 2021 roku około godz. 21.30 do Bąkowa Górnego wezwano zespół ratownictwa medycznego. Samochód osobowy marki Toyota miał najechać na mężczyznę na polnej drodze lub polu. Poszkodowanym był 47-letni Marek W. z gminy Zduny, za kierownicą toyoty siedział Marcin W., również 47-letni mieszkaniec gminy Zduny.

Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami ciała został przetransportowany do Wojewódzkiego Szpitala w Skierniewicach. Wielonarządowe poważne obrażenia, przede wszystkim w obrębie klatki piersiowej i miednicy, spowodowały wstrząs krwotoczny i jego śmierć21 maja 2021 roku o godz. 2.55 w nocy.

Mężczyźni znali się dobrze, Marek był rolnikiem i pomagał czasami Marcinowi w jego gospodarstwie – które jest znacznie większe niż to, które miał pierwszy z nich. W dniu tragicznego wypadku mieli razem spożywać alkohol. Gdy doszło do zdarzenia obaj byli nietrzeźwi – Marcin W. zbadany za pierwszym razem, o godz. 22.42, miał 2,6 promila alkoholu we krwi. Bronił się potem, że pił jeszcze po wypadku, ale kolejne pomiary jego stanu trzeźwości tego nie potwierdziły. Marek W. miał zbyt ciężkie obrażenia aby sprawdzać jego stan na miejscu. Miał pobraną krew w szpitalu w Skierniewicach, jego wynik to 2,89 promila.

Uczestnicy zdarzenia podać mieli przybyłym służbom taki przebieg zdarzeń: Marcin W. miał tego dnia kosić trawę, w czym pomagał mu ktoś trzeci. Ponieważ chciał pokazać mu, na którym polu jeszcze czeka trawa na skoszenie, miał wsiąść do swojej toyoty i jechać nią z pola na pole – po polnych drogach. I tak miało dojść do przejechania Marka W. – który miał leżeć na drodze. Fakt niezauważenia znajomego tłumaczył tym, że na drodze również rosła trawa. Z oględzin miejsca zdarzenia wynikało, że miała ona około 40-50 cm.

Sami przewieźli ciężko rannego

Zgłaszająca zdarzenie żona pana Marcina – podczas zarejestrowanej rozmowy z operatorem Zespołu Powiadamiania Ratunkowego – mówiła, że jej mąż wraz z inną osobą zabiorą Marka W. do bagażnika samochodu i przywiozą go na teren ich gospodarstwa, aby pogotowiu było łatwiej dotrzeć do poszkodowanego. Operatorka się temu przeciwstawiała, mówiąc, że jeśli ma uszkodzony kręgosłup, to nie jest to wskazane. Jednak zgłaszająca nie była w stanie temu zapobiec. Mężczyźni to zrobili, na co operatorka zareagowała szokiem:– O Jezu! Dobrze, proszę pani, wezwanie przyjęte!

Warto wspomnieć, że w aktach znaleźliśmy też nieco inną wersję zdarzeń. Kobieta miała przyjechać na pole zaniepokojona tym, że mężczyźni pili alkohol i pracują na polu. Po jej interwencji Marek W. miał się oddalić w nieznanym kierunku, a Marcin W. wsiąść za kierownicę toyoty, żeby zawrócić – kobieta miała się bać tego manewru na nierównej polnej drodze, aby nie uszkodzić podwozia.

W zapisie tej rozmowy wychwycono też coś, co poddaje w wątpliwość fakt czy Marek W. został przejechany samochodem. Kobiecy głos mówi bowiem: – Ale wiedziałam,że w końcu wypadnie ci. To może znaczyć, że wypadł z ciągnika w czasie prac polowych i tak doszło do tragicznego zdarzenia. Z akt sprawy nie dowiedzieliśmy się tego w 100%. Sprawa jest dość zawiła, ponieważ Marcin W. w pierwszej chwili przyznał się do winy, w toku śledztwa zmienił zdanie i już się nie przyznawał, a podczas procesu oznajmił,że rozumie akt oskarżenia, ale nie czuje się winny. Odmawia składania zeznań. Odpowiada tylko na pytania swojego obrońcy. Na pierwszej rozprawie przeprosił rodzinę Marka W. i ofiarę wypadku nazwał swoim przyjacielem.

Ciągnik czy samochód osobowy?

W aktach sprawy jest opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych– a nawet dwie opinie. Podwójne są też opinie biegłych medycyny sądowej. Zadania biegłych nie były proste – do wypadku doszło w porze nocnej na polu lub polnej drodze, a poszkodowany został stamtąd zabrany.

Toyota miała uszkodzenia lewego przedniego zderzaka oraz przedniego błotnika, a na podwoziu trawę – i np. pierwszy biegły ocenił, że te uszkodzenia nie powstały po potrąceniu pieszego – śladów tego wypadku na nim nie było. Z kolei biegły medyk (w pierwszej ekspertyzie) ocenił, że obrażenia ofiary wypadku nie są typowe dla osoby, która została przejechana kołem pojazdu. Gdyby tak było, miałby rozległe rany szarpane. Wskazuje on, że w momencie wypadku Marek W. był w pozycji wyprostowanej – stał lub szedł. Z tej opinii wynika, że kierowca, jadąc z małą prędkością – powinien był go zauważyć z dużej odległości. Drugi biegły również badał tą sprawę, czy bezpośrednio przed wypadkiem pieszy szedł czy mógł leżeć.

Co do wersji, że pieszego mógł potrącić ciągnik (z doczepioną kosiarką rotacyjną), który pracował na pobliskim polu, to wspomniany pierwszy biegły tego nie wykluczył, że poszkodowany miał kontakt z którymś z elementów ciągnika, chociaż na ciągniku nie znalazł śladów wypadku.

A jednak wypadek drogowy

Marcin W. jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, z powodu naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i niezachowania ostrożności, nieuważne obserwowanie przestrzeni wokół siebie w czasie kierowania pojazdem. A także o spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości. Są to artykuły 177 par. 2 oraz 178 par. 1 Kodeksu karnego.

Kara za spowodowanie wypadku śmiertelnego pod wpływem alkoholu może wynieść nawet 12 lat pozbawienia wolności.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%