Zamknij
Piotr Ślęzak – burmistrz gminy Stryków. fot. Wojciech Waligórski

Gmina Stryków. Co nowy burmistrz zastał w urzędzie

Wojciech Waligórski 17:00, 31.05.2024

Gmina Stryków. Co nowy burmistrz zastał w urzędzie

W trzy tygodnie po zaprzysiężeniu, z nowo wybranym burmistrzem gminy Stryków Piotrem Ślęzakiem rozmawia Wojciech Waligórski.

Trudno tak krótko po wyborach nie wrócić choć na krótko do ich wyniku. Co Pana zdaniem zadecydowało o Pańskim zwycięstwie? Czy to Pańska osobowość? Fakt, że był Pan znany z organizowania przez tyle lat Szlachetnej Paczki i z innych działań na terenie miasta? Czy też to, że proponował Pan coś ciekawego w swym programie? A może błędy przeciwnika?

Myślę, że nie ma czynnika wiodącego, wydaje mi się, że po trosze wszystkiego. W mojej ocenie kampania moja była dobra, wychodziłem dużo w teren, dałem się poznać. Moja wcześniejsza działalność też na pewno  miała jakiś na to wpływ.. Myślę, że dużo też zyskałem otwartością, którą proponowałem i którą też można było naocznie zobaczyć, bo miałem dużo, o ile dobrze liczę to 11, spotkań z wyborcami w salach na wsiach, były wreszcie bezpośrednie spotkania z ludźmi, bo chodziłem od domu do domu. Dałem się pod tym kątem poznać i mogłem zagwarantować, że ta otwartość będzie. Natomiast pewnie jakieś błędy przeciwnika też miały wpływ na wynik. Było widać, że negatywny elektorat burmistrza Kosmowskiego po prostu był. Być może to też wynikało z jego braku otwartości?

Przed wyborami, w rozmowie z naszą dziennikarką Agnieszką Antosiewicz-Staniszewską mówił Pan, że są takie niedoskonałości, które ludzie widzą w zachowaniu poprzedniego burmistrza. Jakie? Właśnie owo zamknięcie się na ludzi?

Tak. Szczególnie początkowo. Widzę też, że atmosfera pracy w Urzędzie była chyba nieodpowiednia. Z perspektywy czasu widzę, jak pracownicy teraz pracują, a jakie było podejście wcześniej. Nie wiem z czego to wynikało, nie znam szczegółów, po prostu tak było. Atmosfera pracy nie była idealna.  Nie zamierzam rozgrzebywać tego tematu, zaczynamy od nowa, działamy po swojemu. Więc też pewnie opinia o tym wydostawała się na zewnątrz i to zaważyło o ocenie tego burmistrza.

Pan prowadził dotąd swoją firmę, czy teraz zawiesi Pan tę działalność?

Całkowicie.

Co może Panu dać w urzędzie doświadczenie prowadzenia przez wiele lat własnej działalności? W tamtej rozmowie z Wieściami podkreślał Pan, że urzędnikiem nigdy Pan nie był, widział się Pan w służbie publicznej, natomiast nie miał Pan jeszcze doświadczenia.

Tak było, kontakt z urzędami miałem raczej z tej drugiej strony. Doświadczenie własnej działalności przydaje się jednak na pewno: kontakt z klientem, negocjacje i ustalenia... Ja traktuję ludzi jako klientów, jako osoby, które mają wyjść ze spotkania ze mną zadowolone.  I to chcę przerzucić na pracę swoją i całego Urzędu. Tak więc uczulam urzędników na to i myślę, że już te pierwsze dni pokazują zmianę i że kto już był teraz w urzędzie, potwierdzi to. Przynajmniej w mojej ocenie tak jest. Staram się, żeby petent był zawsze przyjęty, żeby petent był zadowolony z wizyty w Urzędzie, żeby czuł się obsłużony, bez względu na to, czy przychodzi ze zwykłą sprawą czy z jakimś problemem – bo urząd jest dla mieszkańców.

Wspomniał Pan, że miał Pan 11 spotkań podczas kampanii wyborczej w świetlicach wiejskich.

Tak. Choć mogłem się pomylić.

Niemniej to dużo. Wtedy też – odniosę się do wywiadu dla Nas – wspomniał Pan, że było wiele oczekiwań mieszkańców, które nie zostały przez poprzedniego burmistrza spełnione. Może kilka przykładów?

Bardzo dużo osób wskazywało na komunikację gminną, że nie funkcjonowała należycie. To był jeden z głównych problemów, a chyba nie było na to reakcji ze strony burmistrza. Problemem była też, co zauważałem, współpraca z OSP, KGW. Tutaj też następowały pewne zgrzyty i niedomówienia. Kolejne zarzuty czyniono z braku inwestycji. Trzeba przyznać, że nie wszystkie były słuszne, no bo inwestycje były jednak przez te lata prowadzone. Choć z drugiej strony na koncie gminy jest sporo milionów zaoszczędzonych, a można było je wydać.

Dużo tego jest?

Około 20 mln.

Na koncie leżą?

... (cisza) – Jakieś uzasadnienie jest, bo czekają nas duże inwestycje, na pewno się przydadzą -  w ten sposób powiem. Ale każdy w swoim regionie oczekiwał dużych inwestycji, a nie wszędzie one były prowadzone. To nie wynikało nawet ze złej woli, niekiedy te zarzuty były niesłuszne, ale to oczekiwanie było na tyle duże, że niektórzy mieszkańcy nie dostrzegali tych inwestycji, które podejmowano. Bo np. była przeprowadzona modernizacja stacji uzdatniania wody – ale tego nie było widać. Natomiast brakowało na pewno inwestycji w przestrzeń publiczną, żebyśmy, jako mieszkańcy w Strykowie po pracy mieli gdzie wyjść, gdzie spędzić wolny czas. Myślę, że priorytety powinny pójść w tym kierunku i chyba tego zabrakło. Całe siły były skupione na przygotowaniach do budowy Centrum Rozwoju Strykowa.  

Pan był krytyczny wobec nowej lokalizacji CRS, mówił Pan, że rezygnacja z pierwotnej oznacza kilka straconych lat. Mimo to teraz mówi Pan, że trudno, jest jak jest i trzeba pchać do przodu CRS w takim kształcie i miejscu, jakie przeforsował burmistrz Kosmowski?

Oczywiście. Ten projekt też jest dobry. Może w niektórych miejscach przeskalowany, ale tak zostało to uzgodnione, wszystko jest przygotowane, nie zostaje nic innego jak realizować.

Umowa na budowę jest już podpisana?

Umowa nie jest podpisana. Moim zdaniem wypowiedzi mojego poprzednika, że w marcu czy kwietniu będzie można ją podpisać, były na wyrost. W mojej ocenie gmina nie była gotowa na to, chociażby z tego powodu, że nie mamy przygotowanego nadzoru inwestorskiego. To jest bardzo duża inwestycja, nie możemy sobie na to pozwolić, żebyśmy to jednoosobowo nadzorowali, jakiś  urzędnik czy ja. To jest niemożliwe. Tu potrzeba zespołu ludzi, który będzie tego pilnował. Nie było też umowy na emisję obligacji.

Ogłosiliście przetarg na ten nadzór? Kiedy będzie rozstrzygnięcie?

Jeśli będzie po naszej myśli, to w drugiej połowie czerwca będziemy znali oferty. W optymistycznej wersji przełom czerwca i lipca będziemy w stanie podpisać jedną i drugą umowę, na nadzór i na budowę.

Związanie ofertą w głównym przetargu, na budowę CRS, jest tak długie?

Udało nam się wynegocjować przedłużenie okresu związania ofertą przez wykonawcę, firmę Mirbud. Było to jedno z moich pierwszych działań jako burmistrza.

Wspominał Pan, że będzie Pan chciał rozszerzyć tę inwestycję o basen.

Na to jest za wcześnie. Na spotkaniach przedwyborczych mówiłem, że to zrobię w perspektywie kilku lat. Najpierw musimy rozpocząć i zakończyć budowę CRS, ale mam plan, żeby dokumentację na basen stworzyć w ciągu tych dwóch, może trzech lat i być gotowym do jego realizacji, jakieś środki zewnętrzne pozyskać, i gdzieś pod koniec kadencji z tym tematem ruszyć, jeśli będą sprzyjające warunki finansowe. Same przygotowania jednak – jak najbardziej.

Rewitalizacja przestrzeni miejskiej, o tym też Pan mówił. Jakie pierwsze kroki chciałby Pan w tym kierunku zrobić? Od czego zacząć?

Zaczynamy od zagospodarowania zalewu, bo na to mamy dokumentację gotową. Też nie ma na co czekać, tym bardziej, że promesy na dofinansowanie, jakie mamy obiecane, są z datą czerwcową, dlatego musimy mieć rozstrzygnięte do tego czasu wszystkie postępowania. Mam nadzieję, że się uda. Trudno mi powiedzieć, co jest powodem tego, że teraz musimy tak bardzo się spieszyć. Zostało to zostawione na ostatnią chwilę. Pierwsze moje działania w urzędzie to właśnie ogłoszenie przetargu na nadzór inwestorski przy budowie CRS i jak najszybsze rozpoczęcie procedury wyłonienia wykonawcy na działania nad zalewem.

Czy przetarg jest ogłoszony?

Jeszcze nie, na dniach ogłosimy, bo zaczęliśmy od zera. Co z tego, że dokumentacja projektowa była, skoro nic w tym kierunku nie zostało wykonane. Dosyć trudne zadanie na początek. Ale trzeba być optymistycznie do tego nastawionym.

Czy wysokość tego dofinansowania jest duża?

8 milionów, m.in. z Polskiego Ładu.

Czyli musicie wyłonić do końca czerwca wykonawcę?

Musimy mieć rozpoczęte postępowanie przetargowe, po tym terminie musimy wyłonić wykonawcę w rozpoczętym przetargu, jest problem, ale jest na to szansa. Zwykle wykonawców połowy zadań nie udaje się wyłonić w pierwszym przetargu, oczywiście są pewne narzędzia i furtki, by termin przedłużać, ale jest to dosyć skomplikowane i trudne. Nie pozostaje nic innego, jak pchać to do przodu i być dobrej myśli.

Skate park, o którym Pan wspominał w kampanii, że powinien powrócić, to w tym projekcie czy kiedyś indziej?

To już późniejsze sprawy, podobnie jak basen. To jest od nowa do zaplanowania. Najpierw trzeba skończyć te prace, które są przygotowane, tym bardziej, że to wpisuje się w moją wizję terenu. Tutaj nie można powiedzieć, że mamy tego nie realizować. Natomiast wstrzymamy lub zmodyfikujemy remont starego parku przy domu kultury. Moim zdaniem wymaga on zmiany.

Co przewidywały plany w tym miejscu?

Przewidywały podświetlaną rzeźbę, wyburzenie budynku kina – to akurat zrealizujemy, bo budynek ten jest w stanie krytycznym – i stworzenie klombu kwiatowego, remont alejek, oświetlenia, takie raczej kosmetyczne rzeczy. Natomiast jest w społeczności Strykowa oczekiwanie na przywrócenie fontanny, która była w tym miejscu, a została zlikwidowana – i ja bym w tym kierunku szedł.

No i przewidziana była tężnia w kształcie walca – ale ani to dobre miejsce na tężnię, ani nie byłaby ona wykorzystywana, bo miała być tak mała, że trudno by było pooddychać, wreszcie miała być położona blisko ulicy. Ta koncepcja nie jest odpowiednia, żeby ją realizować. Będziemy ją modyfikować, jeżeli chodzi o tężnię. Bardziej ją widzę w parku nad Moszczenicą – i większą. Będziemy ją jesienią planować.

Wspominał Pan, że jednym z takich gorących punktów w wyborach była komunikacja miejska. Czy na przyszły rok budżetowy będzie Pan planował otwarcie nowych linii?

Tak. Jesienią przygotujemy się do tego pomysłu, żeby to zacząć realizować. Będziemy przeprowadzać szersze konsultacje społeczne, aby ustalić gdzie linia autobusowa jest potrzebna i w jakich godzinach. Musi być zwiększona częstotliwość kursów, być może uda się rozkłady i trasy tak dopasować, żeby autobusy były lepiej wykorzystywane. Nie unikniemy zwiększenia nakładów finansowych, dlatego chcemy to najpierw poprzedzić konsultacjami.  Myślę, że w przyszłym roku, może nie od stycznia, ale uruchomimy gminną komunikację po nowemu. Teraz linie kursują na takich pętlach. Nie do końca jest to słuszne, bo często jest tak, że w jedną stronę ma mieszkaniec jak dojechać, ale nie ma jak wrócić... To wszystko jest przed nami.

Trzeba też podjąć powtórne rozmowy z łódzkim MPK. Może dałoby się wynegocjować większą częstotliwość kursowania linii 60.

W kampanii Pan wspominał fundusz sołecki...

Fundusz sołecki mamy i on jak najbardziej będzie utrzymany. Chodziło mi o środki na osiedla w samym Strykowie.

W ramach funduszu sołeckiego da się przekazać pieniądze dla samorządów tych osiedli?

Nie, to musi być inna podstawa prawna. Chciałbym natomiast stworzyć na bazie funduszu sołeckiego budżet obywatelski. Bo to jest forma budżetu obywatelskiego: każdy mieszkaniec wsi może przyjść, wyrazić swoją opinię i zagłosować na uchwały. Nie było tego jednak na osiedlach w Strykowie, a są one cztery. Będziemy chcieli to przywrócić w przyszłorocznym budżecie. Poruszaliśmy ten temat na sesji.

 Z CRS nie można było  od razu podpisać umowy, nie była nawet rozpoczęta procedura wyłaniania wykonawcy na otoczenie zalewu... Z czym jeszcze podobnie nieprzyjemnym się Pan spotkał wchodząc do Urzędu?

Komunikacja między wydziałami, między pracownikami. W związku z tymi inwestycjami organizowałem kilka spotkań roboczych, na które zaprosiłem urzędników odpowiedzialnych za realizację tego zadania, osobę odpowiedzialną za projekt, osobę która pisała wnioski o dofinansowanie i oczywiście panią skarbnik. I zauważyłem, że jest problem komunikacyjny, nie było wymiany informacji między tymi osobami, przez co mogło się to opóźniać i potencjalne błędy też mogły się pojawić. Odkrywaliśmy nieścisłości, które musieliśmy wyjaśnić i rozwiązać. Okazało się, że w gronie tych 6-7 osób każdy zajmował się inną działką, że osoby te ze sobą się nie komunikowały – a niektóre rozwiązania były bardzo proste.

Czy przewiduje Pan większe zmiany kadrowe w urzędzie?

Nie. Na ten moment nie. Musimy powołać naczelników, bez tego organizacja jest ciężka. zastałem sytuację, w której w wydziałach urzędu był tylko jeden naczelnik, Radosław Zaborowski, naczelnik wydziału spraw obywatelskich. Inne funkcjonowały bez naczelnika. Powołałem już Grażynę Popczyńską na naczelnika wydziału inwestycji. Tu postawiłem na doświadczenie, na obycie z Urzędem i znajomość spraw. To ważny wydział i tu ciągłość musi być. Podobna jest sytuacja z wydziałem rolnictwa i ochrony środowiska. Tutaj od 1 czerwca naczelnikiem będzie Anna Rosak. Obie panie to są osoby kompetentne i tę pracę pociągną z korzyścią dla Urzędu i wydziału. Naczelnicy muszą być. Do innych wydziałów by może będziemy musieli zrobić konkurs, by ich wyłonić. To są sprawy, które pilnie należy uporządkować.

Jeszcze jedno pytanie. Przez część poprzedniej kadencji urząd transmitował nie tylko obrady sesji rady, ale i jej komisji, choć to drugie nie jest nakazane. Potem to zlikwidowano, następnie ponownie przywrócono.  Będą komisje transmitowane czy nie?

Tutaj decyzję podejmuje rada. Na ten moment ja skłaniam się ku temu, żeby tych obrad nie transmitować, dlatego że są tam omawiane problemy czasami w sposób mniej formalny. Ale trzeba podkreślić, że na każdą komisję każdy mieszkaniec może przyjść i przysłuchiwać się jej obradom. Decyzja co do transmisji nie zapadła, to jest zadanie rady.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%