W tym roku mija dokładnie 40 lat od założenia firmy Bracia Urbanek. Potrzeba było wiele pracy, by małą rodzinną firmę przekształcić w prężnie działające przedsiębiorstwo, które w tym roku przestanie już być klasyfikowane w grupie średnich i wkroczy do grona dużych. Teraz jest ono miejscem pracy dla kilkuset osób, choć początki były skromne. A rozwój jest w już w części w rękach drugiego pokolenia.
Jak przyznaje w rozmowie z naszą redakcją jeden z dwóch współwłaścicieli Jacek Urbanek (drugim jest jego rodzony brat Andrzej), początkiem ich działalności gospodarczej była produkcja prażynek. Jak zauważa: – Powód był bardzo prosty. Aby móc zająć się przetwórstwem owoców i warzyw, potrzebna była przestrzeń, powierzchnia i odpowiednia infrastruktura. Zaczęliśmy więc od produkcji prażynek, aby zgromadzić niezbędny kapitał. Tym zadaniem zajmowały się cztery osoby. Doświadczenie zdobyliśmy dzięki naszemu ojcu, który założył spółdzielnię w Korczynie, skąd pochodzimy. Później pracował w ZPOW w Łowiczu, a kiedy przeszedł na emeryturę, postanowił założyć własną firmę.
W tamtych czasach, w końcowych latach PRL, aby prowadzić działalność gospodarczą trzeba było być zrzeszonym w Cechu Rzemiosł Różnych. Jedną z wydzielonych w nim grup rzemiosła było przetwórstwo owoców i warzyw. Do tej kategorii należały również prażynki, które produkowane są z ziemniaków. Dało to możliwość rozbudowy i rozszerzenia asortymentu, na taki, który jest obecnie znakiem rozpoznawczym firmy.
– Taka działalność nie wymagała wielkich nakładów finansowych. Zaczęliśmy produkcję w garażu przy ul. Warszawskiej – wspomina Jacek Urbanek. – Funkcjonowaliśmy tam przez sześć lat. Na ulicę Katarzynów przenieśliśmy się w 1990 roku.
Tegoroczne już ogórki konserwowe, gotowe do sprzedaży. fot. Tomasz Bartos
Początki czasem są skromne
Początki na ul. Katarzynów również były skromne. Zaczynali na niewielkiej powierzchni, na działce zajmującej 1.400 m². Wszystkie pomieszczenia produkcyjne, socjalne i biurowe zajmowały w sumie 600 m². Dzisiaj firma ulokowana jest łącznie na 5 ha, z czego blisko 2 ha stanowi zabudowa.
– Początkowo przenieśliśmy na Katarzynów naszą produkcję prażynek, a w międzyczasie zaczęły pojawiać się kolejne produkty, takie jak galaretka czy ryż preparowany – opowiada Jacek Urbanek. – Właściwa produkcja warzywna rozpoczęła się jeszcze w tym samym roku od pieczarek, chrzanu, ćwikły, ogórków i papryki. Skala produkcji była jednak odpowiednia do naszych ówczesnych możliwości. Produkcja ogórków w pierwszym sezonie wynosiła około 120.000 słoików. Dzisiaj nasze możliwości są na zupełnie innym poziomie – teraz możemy wyprodukować 350.000 wyrobów dziennie.
Łowicz jak „Ziemia Obiecana”?
„Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. To razem właśnie mamy tyle, żeby założyć wielką fabrykę” – to cytat z powieści Władysława Reymonta „Ziemia Obiecana”. Czy tak było w przypadku firmy braci Urbanek? – Ja w 1984 zacząłem robić prażynki w Łowiczu, Andrzej robił prażynki, ale w Bełchatowie, a Wojciech (trzeci z braci – przyp. red.), porównując do tej analogii, pracował w branży budowlanej – wspomina Jacek Urbanek.
Milowy skok
Jacek Urbanek wspomina zmiany z roku 1990: – To był skok w zupełnie inną produkcję. Prażynki, od których zaczynaliśmy, nie były punktem docelowym. Wiadomo było, że z czasem zajmiemy się przetwórstwem. Tylko żeby zacząć to robić, należało zbudować infrastrukturę, pozyskać środki, należało stworzyć historię działalności gospodarczej, która jest niezbędna do ewentualnego kredytu.
– Wielkość produkcji na tamte czasy była dla nas dosyć duża – ocenia. – Zgromadzenie urządzeń do produkcji oraz wyznaczenie miejsca na magazyny praktycznie uniemożliwiło dalszą produkcję prażynek. Nie było już na to miejsca, zwłaszcza, że zmieniła się forma sprzedaży. Z czasem sprzedaż zaczęła odbywać się przez hurtownie, a wcześniejsza dystrybucja polegała na rozwożeniu towaru bezpośrednio po sklepach.
Pierwsza hala produkcyjna na Katarzynowie – fotografia sprzed lat. fot. archiwum firmy Bracia Urbanek
Ciężki czas przemian gospodarczych
Nasz rozmówca nie ukrywa faktu, że rozwój firmy wiązał się, szczególnie na początkowych etapach, z wieloma trudnościami. W rozmowie z nami przyznaje: – Pierwszym problemem, z jakim musieliśmy się zmierzyć, było zarejestrowanie działalności. Byłem wtedy na studiach dziennych, a w tamtych czasach nie było możliwości, by student dzienny mógł pracować. Musiałem wziąć zgodę z dziekanatu, że mogę podjąć pracę.
Jacek Urbanek zwraca również uwagę na różnice występujące w prowadzeniu działalności gospodarczej przed i po przemianach ustrojowo-gospodarczych w 1990 roku: – Wcześniej zupełnie inaczej wyglądał sposób rozliczania podatków. Prowadząc naszą działalność przeszliśmy przez wszystkie etapy tych rozliczeń. Ich poziom był również inny. Dawniej podatek od zysku wynosił 40%. Zysk dla danej branży rzemieślniczej ustalany był w konkretnych przedziałach. Podatki płaciło się z przedziału zysku, który osiągała firma. Ustalane one były przez Urząd Skarbowy.
– Musiałem osiągnąć ze swojej sprzedaży zysk 15-25% i od tego zapłacić podatek – kontynuuje.
W obliczu ekonomicznych wyzwań
Dziś warunki prowadzenia firmy są zasadniczo inne, tak pod względem uwarunkowań prawnych, podatkowych jak i otoczenia gospodarczego, technologii, konkurencji itp. Czy jednak łatwiejsze?
Czy w jego opinii ostre w ostatnich latach podnoszenie płacy minimalnej stanowi wyzwanie dla przedsiębiorstwa? – pytamy Jacka Urbnaka. – Zmiana wynagrodzenia minimalnego pociąga za sobą korekty pensji wszystkich pracowników. Gdybyśmy tego nie zrobili relacje pomiędzy stanowiskami byłyby zakłócone. Trzeba to korygować, jednak jest to rosnący koszt produkcji – przyznaje przedsiębiorca.
To przekłada się na ceny produktów. – W naszej branży ceny muszą ulec zmianie, bo koszty produkcji poszły w górę – konstatuje Jacek Urbanek. – W tej kwestii kluczowym momentem był wybuch wojny w 2022 roku. Koszty robocizny to jedno, ale największy wpływ na podwyżkę cen miał wzrost kosztów energii. Gaz i prąd stanowią istotne elementy procesów produkcji. Gdyby firmy nie miały możliwości przełożenia rosnących kosztów na ceny, miałyby teraz przed sobą bardzo trudny czas – zauważa.
Co dało wejście do Unii?
Najczęściej w dyskursie publicznym, gdy mówi się o korzyściach dla polskiej gospodarki z wejścia do Unii Europejskiej, wymienia się dostęp do wielkiego, wspólnego rynku. Jacek Urbanek wskazuje jednak na inne pozytywy akcesji.– Pierwszym aspektem wejścia, a nawet dążenia do wejścia do Unii Europejskiej, była możliwość pozyskiwania środków na rozwój – mówi. – Od tego czasu skorzystaliśmy z kilku programów dofinansowania. Zakład produkcyjny musiał zresztą być również dostosowany do unijnych wymogów – zastrzega.
– Wejście do Unii uprościło wymianę handlową i sposoby zaopatrzenia. „Zniknęły” granice i cła, a wiele nowych rynków stanęło przed nami otworem. To na pewno uprościło wiele kwestii – przyznaje.
Fotografia sprzed lat: od lewej Wojciech, Andrzej i Jacek Urbankowie. Na zdjęciu nie ma śp. Kazimierza Urbanka,ich ojca, „dobrego ducha”, inspiratora, doradcy tej firmy przez bardzo wiele lat. Zmarł w roku 2021. fot. archiwum firmy Bracia Urbanek
Eksport dawniej i dziś
Pytamy również o to jaki procent udziału w sprzedaży stanowi eksport oraz jak zmieniał się on na przestrzeni lat. – Wzrost obrotów jest głównie związany z rynkiem krajowym. Do działań mających na celu zwiększenie sprzedaży eksportowej przystąpimy w przyszłym roku. Eksport na chwilę obecną stanowi 20% obrotów – mówi przedstawiciel firmy.
– Eksportujemy do ponad 20 krajów na całym świecie. Najdłuższe biznesowe relacje utrzymujemy z naszymi partnerami w Mongolii i Izraelu, gdzie współpraca trwa od 30 lat – informuje Jacek Urbanek. – Na tych rynkach udało nam się wypracować mocna pozycję z marką Urbanek. Co roku staramy się pozyskiwać nowych klientów, poprzez udziały w międzynarodowych targach, misjach gospodarczych itp.
A rynek unijny? – Sprzedaż produktów w marce Urbanek w Unii Europejskiej głównie prowadzona jest poprzez dystrybutorów, którzy docierają do polskich sklepów oraz półek etnicznych w supermarketach za granicą. Głównie są to kraje w których jest duża populacja Polonii: Anglia, Irlandia, Holandia, Niemcy, Skandynawia.
– Produkty z logo Urbanek są obecne w ponad 20 krajach. Z ciekawych kierunków poza wcześniej wymienioną Mongolią i Izraelem, także w RPA, Chile, Korei Południowej i USA.
Zanik handlu z Rosją
– Pogorszenie stosunków handlowych z Rosją na skutek wybuchu wojny nie było aż tak znaczne, one malały już wcześniej, ale na początku XXI wieku handel z Rosją stał na wysokim poziomie – wspomina Jacek Urbanek. – Później ten handel stopniowo malał, ponieważ w Rosji pojawiały się możliwości produkcyjne w tym asortymencie. Import zawsze jest droższy, chociażby ze względu na cła. Dodatkowo doszedł aspekt waluty – rubel mocno zdeprecjonował swoją wartość, przez co importowane produkty były zbyt drogie dla tamtejszych konsumentów.
– W momencie wybuchu wojny nasze obroty z Rosją były już niewielkie, więc szybko przerwaliśmy współpracę.
Otwarci na obcokrajowców
– Firma od dłuższego czasu zatrudnia obcokrajowców – przyznaje Jacek Urbanek. – Niektórzy pracownicy, głównie z Ukrainy, są z nami już ponad osiem lat. Gdy pojawiły się problemy z zatrudnieniem Polaków, zwłaszcza w sezonie, zaczęliśmy szukać pracowników z zagranicy.
Firma zatrudnia na stałe około 250 osób, natomiast w sezonie liczba ta wzrasta do 400-500. Wybór padł na Ukraińców, ze względu na ich bliskość geograficzną, minimalną barierę językową, podobną kulturę oraz doświadczenie w pracy sezonowej, szczególnie w rolnictwie. Standardem w rolnictwie było zapewnianie pracownikom sezonowym zakwaterowania, co również musieliśmy uwzględnić, aby ich zatrzymać.
Początkowo firma wynajmowała mieszkania lub pośredniczyła w ich wynajmie. Jednak względy ekonomiczne, bliskość miejsca zakwaterowania względem miejsca pracy oraz łatwiejszy nadzór nad miejscami zamieszkania pracowników skłoniły właścicieli do wybudowania pawilonów mieszkalnych. Te pawilony mają bezpośredni wpływ na polepszenie warunków pracy. Bliskość miejsca pracy oszczędza czas i koszty dojazdu pracowników. Pokoje są dwu– lub czteroosobowe, a w każdym z budynków znajdują się kuchnia, jadalnia, łazienka oraz pralnia. Wokół budynków znajdują się tereny zielone, umożliwiające odpoczynek.
Trzech stałych mieszkańców zagospodarowało to otoczenie budynków. Można śmiało stwierdzić, że dzięki temu lepiej zintegrowali się z firmą.
Zabudowania zakładów „Bracia Urbanek” widziane z lotu ptaka. fot. archiwum firmy Bracia Urbanek
Zmiany w strukturze na przestrzeni lat
Dzisiejsza firma ma zupełnie inną strukturę niż dawniej. Istnieją odpowiednie działy zajmujące się technologią produkcji, kontrolą jakości, sprzedażą i zaopatrzeniem. Kiedyś opracowanie nowego produktu spoczywało głównie na właścicielach firmy. Dziś jest to praca zespołowa wszystkich działów.
W prowadzenie firmy zaangażowane są już też – i to z roku na rok coraz bardziej, dzieci właścicieli.
W 2012 roku marka przeszła rebranding: – Widać to na sklepowych półkach, gdzie zmienia się sposób prezentowania produktów. Tak jak w modzie, tak w drukowaniu etykiet, zachodzą zmiany. Młodsze pokolenie, które weszło do firmy, kładzie większy nacisk na marketing i rozpoznawalność marki. W tym roku planujemy kolejną zmianę etykiety i jej szaty graficznej – mówi współwłaściciel.
Jakość – synonim dobrej firmy
– Nasze produkty charakteryzują się wysublimowaną jakością, która przekłada się na oryginalny, bardzo dobry smak – podkreśla nasz rozmówca. – Wydobywamy z warzyw to, co najlepsze. Wszystko osiągamy dzięki zaangażowanemu zespołowi. Zawsze stawialiśmy na jakość i powtarzalność – dodaje Urbanek. Aby zadbać o tę jakość, zbieramy najlepszy surowiec oraz przestrzegamy najwyższych standardów i norm produkcyjnych.
Z biegiem lat zmieniło się to, które produkty tej marki są najbardziej rozpoznawalne: – Z czasem ogórki zaczęły dominować w naszej produkcji, stanowiąc ponad 50% całości sprzedaży. Obecnie ich udział wynosi 30%, ale wciąż są jednym z naszych sztandarowych produktów. Rokrocznie wprowadzamy na rynek wiele nowych produktów takich jak: suszone pomidory w różnych wariantach smakowych, sałatki warzywne, ogórki smakowe oraz pasty warzywne.
– Firma kontraktuje z lokalnymi rolnikami głównie warzywa takie jak ogórki, marchew, buraki itp. Natomiast surowce, które wymagają importu przechodzą wieloetapową selekcję pod kątem jakości.
Jacek Urbanek dodaje, że firma posiada 190 kontrahentów. Są to głównie dostawcy z województw łódzkiego, mazowieckiego oraz kujawsko-pomorskiego. Łączna powierzchnia upraw ogórków wynosi około 280 ha. Rocznie Bracia Urbanek kontraktują 13.000 ton ogórków oraz odpowiednie ilości chrzanu, kopru i innych. Całościowo przerabia około 28.000 ton warzyw rocznie.
Hale produkcyjne zajmują powierzchnię ponad 5.500 m², a magazyny 15.500 m².
Od kilku lat w zakładzie prowadzona jest też produkcja suszonych pomidorów w oleju oraz zup i ta gałąź dynamicznie się rozwija. Produkcja zup wymagała nowych urządzeń, ponieważ pakowane są one do plastikowych opakowań, a nie do słoików. Dzięki temu można je bezpośrednio podgrzewać w mikrofali i w wygodny sposób spożyć w biurze czy w domu.
Wysokie składowanie to konieczność. fot. Tomasz Bartos
Szereg nowych rozwiązań
Jak zauważa nasz rozmówca w ostatnich latach firma wprowadziła szereg nowoczesnych rozwiązań technicznych, które znacząco podniosły efektywność i jakość produkcji. Przykładami są tutaj naważarki do mechanicznego pakowania takich produktów jak pieczarki, ogórki, sałatki itp. Zakupiono również roboty paletyzujące, które usprawniają końcowy proces pakowania produktów.
Zmiany zaszły również w obszarze automatyzacji procesu produkcji dań gotowych, gdzie zainwestowano w nowoczesne kuchnie do gotowania, które umożliwiają szybkie i efektywne przygotowanie tych dań. Automatyzowano także proces rozlewania produktów płynnych.
Warto wspomnieć także o takich rozwiązaniach jak modernizacja urządzeń do pasteryzacji, zakup automatycznej linii do obierania i czyszczenia warzyw korzennych. Zainwestowano również w nowoczesne urządzenia do krojenia i rozdrabniania oraz wybudowano nowy obiekt, w którym towar jest przygotowywany do wysyłki. Jego celem jest automatyzacja i usprawnienie przygotowania gotowych produktów do sprzedaży
– Te innowacje pozwoliły nam na znaczne zwiększenie efektywności produkcji, poprawę jakości naszych wyrobów oraz lepsze dostosowanie się do wymogów rynkowych – zauważa Jacek Urbanek. – Dzięki nim jesteśmy w stanie sprostać rosnącym oczekiwaniom naszych klientów i rozwijać się w dynamicznie zmieniającym się środowisku biznesowym.
Spojrzenie w przyszłość
– Gdzie widzi Pan firmę za 10 lat? – pytamy Jacka Urbanka. – Planujemy dalszy rozwój w obecnym segmencie. W ciągu ostatnich ośmiu lat nasza produkcja i sprzedaż wzrosły czterokrotnie. Zakładamy ambitne plany i rozwój jest tą wartością, która nas charakteryzuje. Niemniej jednak rynek w ostatnim czasie jest bardzo dynamiczny, dlatego podchodzimy do kwestii planowania inwestycji w 3-letnim horyzoncie, często dostosowując je do obecnych trendów konsumenckich.
– Mamy przestrzeń do budowy kolejnej infrastruktury – zauważa Urbanek. – Do tego mamy dobrą współpracę z polskimi odbiorcami. Jeśli oni rosną, to my rośniemy razem z nimi.I rośnie Łowicz. Na naszych oczach pisze się kolejny, ciekawy rozdział przemysłowej historii miasta.
2 4
To wez założ firme inwestuj miliony. A robol przyjdzie i ci młotki ukradnie bo woli wudke kupic niż ten młotek . W sobote plebs pije zamiast pomyslec co dla kraju zrobic. W szogunacie za obraze pana łep byci spad .tutaj w Europie mozesz pluc w rece cocie karmia. I dlatego Azia was pochlonie
BANZAJ