Przez burmistrza określa była jako super urzędniczka. Przychodziła do pracy jako jedna z pierwszych, już przed ósmą zaczynała pracę, często zostawała po godzinach. Zawsze stawiała przed kolejnymi burmistrzami, z którymi współpracowała, jasne wymagania przy zatrudnianiu nowych urzędników do wydziału – mieli być przygotowani merytorycznie, rzetelni i kompetentni. taką też ekipę zostawiła w wydziale. Po pracy najlepiej wypoczywała na swej działce.
Anna Gajewska, wieloletnia naczelniczka Wydziału Gospodarki Gruntami, Planowania Przestrzennego i Rolnictwa w łowickim ratuszu, zmarła 25 grudnia w wieku 71 lat. Jej ostatnie pożegnanie odbyło się 30 grudnia w kościele pw. Chrystusa Dobrego Pasterza.
Anna Gajewska przez znaczną część swojego życia, bo aż 29 lat, pracowała w łowickim ratuszu, w tym 27 lat kierowała Wydziałem Gospodarki Gruntami, Planowania Przestrzennego i Rolnictwa. Wcześniej pracowała m.in. w Wojewódzkim Biurze Geodezji, gdzie zajmowała się terenami rolnymi.
Dla dziennikarzy Nowego Łowiczanina pozostanie w pamięci jako osoba niezwykle kompetentna, która zawiłości prawne związane z działalnością wydziału potrafiła przełożyć na język zrozumiały, jasny i klarowny, choć zawsze w rozmowie powoływała się na konkretne paragrafy, często cytując je z pamięci. Była osobą zawsze dostępną pod telefonem i otwartą na rozmowę.
Z równie wielką cierpliwością, co nam, sprawy związane z działalnością wydziału tłumaczyła radnym na sesjach. W kompetencjach wydziału znajdowało się nadzorowanie zmian i wprowadzanie ich w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego miasta, a także studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Łowicza. Oba dokumenty są kluczowe dla funkcjonowania i rozwoju miasta. Wydział ten jednak w swoich kompetencjach ma wiele innych zadań, w tym prowadzenie procesu wykupu prywatnych oraz sprzedaży miejskich nieruchomości.
Praca rozłożona na dziesięciolecia
Po sesji Rady Miejskiej 24 września 2020 roku, gdy została pożegnana przez burmistrza Krzysztofa Kalińskiego oraz przewodniczącego Rady Jacka Wiśniewskiego, była już dwa dni na emeryturze. Wówczas Anna Gajewska powiedziała nam, że największą satysfakcję przyniosła jej przez lata pracy w ratuszu regulacja stanów prawnych nieruchomości przypadających miastu w procesie komunalizacji. Wydział zajmował się setkami takich spraw i gdy przechodziła na emeryturę, do załatwienia zostało zaledwie około 10. Podkreśliła, że nie były to łatwe sprawy i wymagały dużego zaangażowania pracowników wydziału.
Powiedziała nam też, że zawsze stawiała przed kolejnymi burmistrzami, z którymi współpracowała, jasne wymagania przy zatrudnianiu nowych urzędników do wydziału – mieli być przygotowani merytorycznie, rzetelni i kompetentni. Odchodząc z pracy, mówiła, że czuje, iż takich właśnie urzędników w nim pozostawia. Nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego, czy sobie poradzą.
Pytana o emeryturę i swoje plany, powiedziała, że praca w ratuszu była bardzo wymagająca i obciążająca, chce więc przede wszystkim odpocząć i zająć się swoimi sprawami, zrealizować te, na które nie miała czasu.
Życzliwość szefowej
Obecna naczelnik wydziału Agnieszka Karczewska powiedziała nam, że pracowała z Anną Gajewską tylko dwa lata, ale będzie bardzo ciepło ją wspominać. Dodała, że przyszła do pracy w ratuszu z 12-letnim doświadczeniem w pracy w prywatnej firmie geodezyjnej. Pośrednio Anna Gajewska wprowadzała ją w zakres obowiązków i specyfikę pracy. – Szybko złapałyśmy wspólny język, dobrze nam się współpracowało – powiedziała. – Była dla nas, urzędników z nią pracujących, bardzo życzliwa, interesowała się naszym życiem prywatnym i była zawsze gotowa pomóc. Od strony zawodowej, była doskonale zorganizowana, profesjonalna i zaangażowana. Przychodziła jako jedna z pierwszych osób do ratusza, już o godz. 7.45 siedziała za biurkiem i często zostawała dłużej w pracy.
Zastępca wydziału gospodarki gruntami Jarosław Majka, wieloletni współpracownik Anny Gajewskiej powiedział nam, że jego szefowa była osobą bardzo sympatyczną i ciepłą, można było na nią liczyć w trudnych sytuacjach, jakie spotykały urzędników w życiu prywatnym. Potrafiła stworzyć wśród pracowników dobrą atmosferę. - Zawsze mogliśmy na sobie polegać, zarówno zawodowo jak i prywatnie - przyznał.
Anna Gajewska ceniła też specjalistów, z którymi współpracowała przez długie lata, m.in. urbanistów: Andrzeja Bargiełę, jego córkę Aleksandrę Banaszczyk-Bargiełę czy planistkę Janinę Załuską, którzy pracowali w ratuszu w Biurze Planowania Przestrzennego, a potem skupili się na własnej działalności gospodarczej. Kładła duży nacisk na to, aby interesanci kierujący swe kroki do wydziału otrzymywali w nim jak najpełniejszą pomoc.
Agnieszka Karczewska powiedziała nam też, że Anna Gajewska miała specyficzne poczucie humoru, którym potrafiła wywołać szeroki uśmiech na twarzy lub rozładować napiętą atmosferę. Miała też swoje charakterystyczne powiedzenia. Wchodzących do gabinetu kierowała niemal każdego na krzesło krótkim: "Pan/Pani siada".
Osiem godzin nie wystarczało
Cztery lata temu, w czasie pożegnania Anny Gajewskiej, zarówno ówczesny burmistrz, jak i przewodniczący Rady Miejskiej, podkreślali, że pracując w urzędzie, pełniła bardzo odpowiedzialną funkcję. Jako urzędnik zawsze była przygotowana merytorycznie z zakresu swoich obowiązków. Burmistrz nazwał ją „super urzędnikiem”, mówiąc, że zawsze była kompetentna i gotowa, aby każdą sprawę powiązać z odpowiednimi paragrafami prawa cytowanymi z pamięci. Na komisjach Rady rzeczowo tłumaczyła treść projektów uchwał, tak że już na sesji radni często nie mieli żadnych pytań. Nie zdarzało się też, aby przygotowywane uchwały wracały na sesje z powodu błędów.
Burmistrz powiedział też, że jej praca nigdy nie mieściła się w wymiarze standardowych 8 godzin, dlatego, gdy musiała wyjść z urzędu w jakiejś pilnej sprawie prywatnej, nigdy nie robił jej z tego powodu problemów. Choć zdarzało się to jej bardzo rzadko. Z rozbawieniem burmistrz wspomniał, że gdy w trakcie dyskusji traciła cierpliwość do rozmówcy, potrafiła rzucić "Daj Pan spokój". Dodał też, że często jej wyjaśnienia spotykały się z niezadowoleniem drugiej strony, gdy zaczynała tłumaczyć, że coś jest niemożliwe, powołując się na przepisy prawa, i z założenia, że na zapisy planów zagospodarowania miasta trzeba patrzeć w perspektywie wieloletniej i możliwości oddziaływania na siebie różnych stref przeznaczenia terenów.
Pracowała z 14 burmistrzami i ich zastępcami
Anna Gajewska, przemawiając w czasie pożegnania na sesji, podkreśliła, że pracowała w ratuszu przez wszystkie kadencje Rady Miejskiej, jakie następowały od 1990 roku. Miała styczność ze wszystkimi radnymi oraz z 14 burmistrzami i wiceburmistrzami i z żadnym z nich nigdy nie była w konflikcie. – Z żadną z tych osób nie miałam nigdy konfliktów. Wydaje mi się, że zawsze potrafiłam wytłumaczyć, a druga strona zrozumieć – powiedziała. Szczególne podziękowania za wspólną pracę skierowała wówczas do burmistrza Kalińskiego i wiceburmistrza Bogusława Bończaka, z którymi przyszło współpracować jej najdłużej i jak podkreśliła, owocnie.
Pytana o emeryturę i swoje plany na niej, Anna Gajewska powiedziała, że chce przede wszystkim odpocząć i zająć się swoimi sprawami, zrealizować te, na które nie miała dotąd czasu. Zastępca wydziału gospodarki gruntami Jarosław Majka przyznał, że prywatny czas Anna Gajewska lubiła spędzać na swojej działce wśród roślin, o czym też zdarzało się jej opowiadać w pracy. - Rozmawialiśmy o tym jakie krzewy czy drzewa posadzić w ogrodzie, pamiętam że lata temu polecałem jej m.in. surmię czy magnolię, wówczas były one nowością, wiem że skorzystała z tych podpowiedzi.
Praca w ogrodzie była dla niej odskocznią od tego czym zajmowała się w urzędzie. Jej ogród zachwycał wyglądem. Pracując w nim odpoczywała. Będąc już na emeryturze, miała więcej czasu na oglądanie filmów i jak powiedział nam Jarosław Majka zdarzało się, że wzajemnie sobie coś ciekawego polecali.
Prywatnie Anna Gajewska była żoną Zbigniewa Gajewskiego, który zmarł kilkanaście lat temu. Wspólnie dochowali się dwóch córek: Karoliny i Sylwii.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz