Zamknij

Trzy lata dziwnej, okrutnej wojny

. 19:00, 09.03.2025

Trzy lata dziwnej, okrutnej wojny

Zaczął od wyjazdów turystycznych, a potem wybuchła wielka wojna. Mimo to nadal wielokrotnie przekraczał ukraińską granicę. Radosłasw Tafliński patrzy na rzeczywistość umęczonego kraju okiem przyjaciela, ale i bystrego obserwatora.

Na Ukrainę pierwszy raz pojechałem w 2006 roku. Była to mała wyprawa rowerowa do Lwowa. Na Euro 2012 miały być wydane przewodniki po Ukrainie, w których miały się znaleźć moje zdjęcia. Wydawnictwu nie udało się zgromadzić odpowiedniej ilości materiału i wydanie przewodników zostało odłożone. Potem wybuchła "mała wojna" (w 2014 roku, po zaborze przez Rosję Krymu i części obwodów donieckiego i ługańskiego - przyp.red.) i Ukraina stała się coraz mniej atrakcyjnym kierunkiem podróży. Mnie jednak ten kraj się spodobał i zacząłem tam coraz częściej jeździć. Do dziś na Ukrainie byłem 155 razy i mam wykonanych ponad 100 000 zdjęć przedstawiających głównie atrakcje turystyczne tego kraju, a w szczególności zabytki dawnych Kresów Rzeczpospolitej. 

Większość nie wierzyła

 Najdłuższy mój pobyt na Ukrainie przypadł na przełom stycznia i lutego 2022 roku. Wtedy przez pozytywny wynik testu na Covid (jako osoba niezaszczepiona, granicę mogłem przekroczyć z negatywnym wynikiem testu) musiałem sobie mój pobyt przedłużyć do 20 dni. Miałem sporo czasu aby rozmawiać z mieszkańcami Lwowa o tym czy wybuchnie wojna miedzy Rosją a Ukrainą. Prawie nikt z moich rozmówców nie wierzył, że do takiej pełnoskalowej wojny dojdzie. Tylko dwie osoby, interesujące się geopolityką uważały, że Rosja może próbować dokonać próby zamachu stanu i dzięki temu przejąć władzę na Ukrainie, tworząc z niej państwo zależne od siebie, coś na wzór Białorusi.

Nikt wtedy pewnie nie spodziewał się, że w XXI wieku w Europie wybuchnie wojna na której zginą setki tysięcy żołnierzy i że Ukraina aż przez 3 lata będzie stawiała zbrojny opór Rosji.

Pierwszy raz po wybuchu "dużej wojny", 24 lutego 2022, udałem się na Ukrainę na początku kwietnia 2022 roku. Pojechałem odwiedzić moich znajomych we Lwowie oraz Aleksandrę w Iwano-Frankowsku, modelkę i aktorkę Teatru Dramatycznego w Mukaczewie. To z Aleksandrą zrealizowaliśmy wiele sesji zdjęciowych na zachodniej Ukrainie. Podczas tego wyjazdu zapoznałem się z Rusłaną, byłą mer miasta Dolina, lokalną działaczka społeczną, bardzo wpływową i kreatywną kobietą. Za pośrednictwem Rusłany zapoznałem kolejne ciekawe osoby z rejonu Doliny i Bolechowa (rejon Przykarpacia, położony jakieś 110 km na południe od Lwowa).

Wyjazd ten wywarł na mnie duże wrażenie, szczególnie podróż nocą przez Ukrainę. Pierwszy raz byłem w kraju objętym wojną, pierwszy raz słyszałem alarmy przeciwlotnicze. Przygnębiające wrażenie robiły puste i zaciemnione ulice, pozasłaniane znaki drogowe. Dobrze, że wtedy działała poprawnie nawigacja GPS. Teraz niekiedy sygnał GPS jest zagłuszany aby utrudnić nakierowanie rakiet na wybrane cele. Utrudnia to działanie nawigacji w telefonie, nawigacja po prostu głupieje.

Patriotyczne poświęcenie

W sklepach brakowało wielu produktów, na stacjach benzynowych paliwa (poza gazem, który był sporo droższy niż w Polsce). Ludzie na ulicach byli bardzo przewrażliwieni na punkcie fotografowania. Każdy ko miał aparat fotograficzny był podejrzewany, że jest rosyjskim szpiegiem. W wielu miejscach powstały blockposty czyli ufortyfikowane miejsca, w których kontrolowano przejeżdżające samochody. Prawie każda osoba chciała w mniejszym lub większym stopniu na miarę swoich możliwości pomóc swojej ojczyźnie w odparciu agresji. Społeczeństwo ukraińskie było bardzo patriotycznie zmotywowane i zjednoczone.

Bajkowe sesje w wojennym czasie

Maj, czerwiec i lipiec 2022 roku to najlepszy dla mnie okres czasu spędzony na Ukrainie. Rusłana zorganizowała mi kilka ciekawych sesji zdjęciowych. Bohaterami pierwszej z nich były kobiety ubrane w stroje ludowe i oddział żołnierzy armii ukraińskiej. Motywem przewodnim sesji było hasło "Żołnierze bronią swoich kobiet czyli żon, matek, babć, sióstr, córek..." Na sesji miałem do dyspozycji kilkanaście kobiet w wieku od jednorocznej dziewczynki do prawie 90-letniej babci oraz oddział ponad 20 żołnierzy. Jedną z modelek była wschodząca gwiazda - Anastazja Dymid, która ponad rok później reprezentowała Ukrainę na dziecięcej Eurowizji w Nicei.

Co prawda żołnierzom nie wolno było brać udziału w takich sesjach zdjęciowych, ale jak się miało takie znajomości i kontakty jak Rusłana to nie było rzeczy niemożliwych do zrealizowania. Zdjęcia trafiły na banery w miastach obwodu Iwano-Frankowskiego. Kolejne sesje prezentowały folklor rejonu Karpat Ukraińskich. Fotografie wykonane przeze mnie prezentowane były na kilku wystawach w Dolinie, Wygodzie i Bolechowie (miastach w północnej części obwodu Iwano-Frankowskiego). Wiosna, piękne kobiety - modelki w pięknych strojach, ciekawe miejsca w których realizowaliśmy zdjęcia, potem wystawy zdjęć - to dla fotografa był niemal raj na ziemi. A wojny nigdzie nie było widać. Co jakiś czas przypominały o niej tylko alarmy przeciwlotnicze, do których można było się szybko przyzwyczaić.

Na początku 2023 roku zapoznałem się z Oleną. Wspólnie z Iryną (dziennikarką pracującą w radio "Chwila Gór") zrealizowaliśmy dwie sesje zdjęciowe w Muzeum Aniołów w Dolinie. Obiekt ten utworzyła i prowadziła Olena. To właśnie ona wiele razy powtarzała mi, że wojna trwa już na Ukrainie od 2014 roku. Olena mieszkała wcześniej w Ługańsku, skąd uciekła przed działaniami wojennymi do Kreminnej. Po 8 latach znowu musiała opuścić swój dom i tym razem znalazła schronienie przed wojną w mieście Dolina - ponad 1000 km od linii frontu, mając nadzieję, że tu wojna nie dotrze.

Gdy mężczyźni są w wojsku...

Muzeum Aniołów udało się w całości ewakuować przed Rosjanami. Po drugiej sesji Olena przyznała się nam, że tak w ogóle to ona jest byłą, emerytowaną, wysoko postawioną agentką SBU (Służby Bezpieczeństwa Ukrainy) i zaproponowała zorganizowanie wystawy w Kijowie. Wystarczyło kilka telefonów i pod koniec kwietnia 2023 roku miałem wystawę swoich zdjęć w bardzo prestiżowej lokalizacji - Fortecy Kijów podlegającej Muzeum Narodowemu Ukrainy.

Na terenie tego obiektu znajduje się główny szpital armii ukraińskiej i systemy obrony przeciwlotniczej Kijowa. Z tego względu na wystawę mogli przybyć tylko zaproszeni i zweryfikowani przez służby ukraińskie goście. Na wystawie zatytułowanej "Kobiety, zamki, zwycięstwa" prezentowane były fotografie przedstawiające najbardziej znane zamki Ukrainy oraz kobiety w ukraińskich strojach ludowych. Olena uważała, że podczas wojny, gdy wielu mężczyzn walczy na froncie, ich rolę muszą przejąć kobiety. Muszą w tym trudnym czasie być ostoją rodziny i społeczeństwa, tak jak dawniej warowne zamki i fortece stały na straży bezpieczeństwa państwa.

Podczas wojny, gdy wielu mężczyzn walczy na froncie, ich rolę muszą przejąć kobiety

Gośćmi specjalnymi wystawy było 8 kobiet z obwodów ługańskiego i donieckiego, które zasłużyły się dla Ukrainy. Jedną z nich była była gubernator obwodu ługańskiego, inną podpułkownik policji - wdowa do zamordowanym przez Rosjan szefie policji obwodu ługańskiego. Jeszcze inna wolontariuszka jako pierwsza na Ukrainie zaczęła szyć stroje maskujące dla snajperów. Kolejna pochwaliła się, że jej ród pochodzi od Wiśniowieckich, czyli miedzy innymi od Jaremy Wiśniowieckiego uwiecznionego w Ogniem i Mieczem. Kobietom tym wykonałem sesje zdjęciowe.

Choć wystawę fizycznie obejrzało niewiele osób, to Olena zadbała aby medialnie było o niej głośno - ukraińska telewizja zrealizowała prawie 10-minutowy reportaż. Obszerny wywiad ze mną zamieścił też Kurier Rządu Ukrainy.

Batalion "Dzikie Pole"

    Wojnę zobaczyłem dopiero w czerwcu 2023 roku, kiedy 5 dni spędziłem w Donbasie w rejonie miasta Łymań. Jesienią 2022 roku Rusłana postanowiła wstąpić do armii, czym zaskoczyła nie tylko znajomych ale i najbliższą rodzinę czyli męża, syna i córkę. Według mnie armia miała stać się dla niej kolejnym szczeblem w karierze politycznej, najchętniej pewnie chciałaby zostać prezydentem Ukrainy. 

Rusłana zorganizowała mi pobyt z batalionem szturmowym "Dzikie Pole", w którym służyła. Przez te dni mogłem zobaczyć co się dzieje na bezpośrednim zapleczu frontu. Tu gdzie mieszkałem, było 12 km od linii frontu w Kreminnej. Dzień i noc słychać było odgłosy walk, wybuchy. Czułem się jakbym znalazł się na planie filmowym. Dookoła jeździły czołgi, transportery opancerzone, latały drony, rzadziej helikoptery czy rakiety.

Łymań został zdobyty przez Rosjan w kwietniu 2022 roku. Okupacja trwała prawie pół roku. Budynki w 80% w mieście były uszkodzone a około połowa nadawała się tylko do rozbiórki. Rusłana wraz z Aleksandrą (rzecznikiem prasowym batalionu) pokazały mi jak wygląda służba żołnierska. Byłem na poligonie, w polowym szpitalu, w zakładzie gdzie naprawiano uszkodzony sprzęt mechaniczny.

Wiele czasu spędziłem na rozmowach z żołnierzami. Jedno popołudnie spędziłem w "gnieździe dzikich pszczół" czyli bazie dronowców. Tu najwięcej rozmawiałem z Danielem Novikovem. Daniel dobrze mówił po polsku. Po skończeniu szkoły średniej wyjechał do pracy do Polski, gdzie mieszkał ponad 2 lata. Pod koniec 2021 roku wyjechał do Belgii. Gdy wybuchła wojna bez wahania wrócił do swej ojczyzny i zgłosił się na ochotnika do armii. Daniel miał bardzo dużą wiedzę z dziedziny elektroniki, programowania. To on składał i hakował drony.

Wieś, w której działali dronowcy położona na styku obwodów donieckiego, ługańskiego i charkowskiego od 15 miesięcy była pozbawiona prądu. Daniel postarał się aby ze zniszczonej pobliskiej farmy fotowoltaicznej zrobić zasilanie w prąd dla żołnierzy i nielicznych domów w których mieszkali ludzie z małymi dziećmi. W tej wsi pozostało jeszcze około 40 osób (przed wojną mieszkało około 300). Daniel był operatorem drona kamikadze.

Gdy byłem w Łymaniu było jeszcze w miarę spokojnie. Kilka dni po moim wyjeździe Rosjanie zaczęli silne ataki. Miasto zostało zamknięte dla cywili i dziennikarzy. Batalion Dzikie Pole poniósł bardzo duże straty i ostatecznie został rozwiązany. Daniel przeżył i trafił do innego oddziału. Teraz miał walczyć z kałasznikowem w ręku. Zginął w grudniu 2023 roku od uderzenia drona kamikadze. Przez kilka miesięcy nie udało się sprowadzić jego ciała.

Dla mnie to bardzo głupia i bezsensowna śmierć. Daniel był bardzo zdolnym żołnierzem o wysokich kwalifikacjach. Niewielu żołnierzy było wstanie robić takie rzeczy jak on potrafił, a każdy żołnierz mógł walczyć w okopie z kałasznikowem w ręku. To niewykorzystany potencjał.

Łymań nadal jest w rękach ukraińskich choć linia frontu przebiega tylko 7 km od jego rogatek. Miasto cały czas jest ostrzeliwane i bombardowane.

Załamanie

Gdy byłem w Donbasie Rusłana była pełna wiary w to, że Ukraina wygra tą wojnę i odbije zajęte przez wroga terytoria. Na wiosnę 2024 roku miałem znowu okazję spotkać się z Rusłaną. Była na przepustce w rodzinnych stronach. Wielkie zdziwienie wywołały u mnie jej słowa: - Radosław, może nie będziesz już niedługo musiał przyjeżdżać na Ukrainę, aby spotkać się z nami. Może tu będzie Polska! Wojna jest już przegrana, Ukraina będzie rozebrana, a jak ma być rozbiór Ukrainy, to wolę aby te tereny zajęła Polska niż Rosja...

Rusłana służyła wtedy w sztabie na Zaporożu. Powiedziała mi, że bardzo źle się dzieje w armii. Dowódcy, którzy źle dowodzą, w skrytości sprzyjają Rosji -  są awansowani. A ci, którzy dobrze dowodzą i są ukraińskimi patriotami - są degradowani lub wysyłani na niemalże samobójcze misje. Rusłana dodała: - To wygląda jak zdrada, czy sabotaż. W ten sposób nie da się tej wojny wygrać!

Bycie Polakiem nie daje już przywilejów. W tle: zboże i Wielki Głód 

Na początku wojny podchodziło do mnie wiele osób słysząc polską mowę i dziękowało mi za to, że Polska wspiera Ukrainę. Na każdym kroku czuło się sympatię i życzliwość. Nawet podczas kontroli na blockpostach czy rutynowej kontroli policyjnej, gdy odzywałem się po polsku to niekiedy nawet nie musiałem pokazać dokumentów. A gdy pokazałem fotoksiażkę i zdjęcia z prezydentem Zelenskim oraz zdjęcia z pobytu w Donbasie, to kontrolujący zmieniali się w przyjaciół skorych do pogawędki. 

W 2023 roku sytuacja zaczęła się zmieniać  poprzez blokadę granicy polsko-ukraińskiej zorganizowaną przez polskich rolników. Gdy fotografowałem przedwojenny dworek szlachecki pod Lwowem, w którym obecnie znajduje się szkoła podeszła do mnie opiekunka dzieci i gdy zorientowała się, że jestem Polakiem powiedziała mi, że Ukraińscy nigdy nie wybaczą Polakom tego, że wysypywali ukraińskie zboże. Ukraińcy przeżyli za Stalina wielki głód - i ziarno z którego powstaje chleb jest dla nich świętością.

Kobieta ta powiedziała mi, że Ukraińcy nie będą już jeździli do Polski do zbiorów truskawek, jabłek czy malin. Owoce te będą gniły na naszych polach, może wtedy przekonamy się co to głód - mówiła z goryczą. 

 Powiedziała mi, że Ukraińscy nie wybaczą Polakom tego, że wysypywali ukraińskie zboże. Ukraińcy przeżyli za Stalina wielki głód - i ziarno z którego powstaje chleb jest dla nich świętością.

Jesienią ubiegłego roku miałem okazje odbyć też rozmowy z przypadkowo spotkanymi na stacji benzynowej żołnierzami. Ku mojemu zdziwieniu z ich ust usłyszałem słowa żalu i pretensji do Polski, że za mało wspiera Ukrainę. Macie przecież jeszcze MIGi i poradzieckie czołgi... Dlaczego nie chcecie ich nam dać? - padały zarzuty.

Całe szczęście że są to odosobnione przypadki, ale zaczynam też mieć wrażenie, że w ukraińskich mediach zaczyna się szukanie winnych za porażki na froncie. A najprościej nie doszukiwać się winy u siebie, a szukać jej u innych, a najprościej u swego sąsiada. 

Korupcja i wojna głównie biednych ludzi

    Początkowy zryw patriotyzmu zaskoczył pewnie nie tylko Rosjan ale i samych Ukraińców. Do wojska zgłaszało się więcej chętnych niż armia była wstanie przyjąć. Kilku z moich znajomych spotkał właśnie taki los i teraz cieszą się z tego faktu i unikają jak tylko mogą poboru. Dlaczego tak się stało?

Głównie przez wszechobecną korupcję na Ukrainie. Do ludzi coraz częściej zaczęły docierać informacje o tym, że żołnierze ukraińscy bardzo rzadko dostają przepustki. Nierzadko aby spotkać się z rodziną trzeba "dać w łapę" przełożonym równowartość miesięcznego żołdu. Kto dobrze się opłaca i ma znajomości, ten nie trafia na linię frontu a służy w bezpiecznym miejscu na zapleczu.

Ludzie widzą jak szybko zapełniają się cmentarze, jak wielu żołnierzy staje się kalekami bez rąk czy nóg. A żołnierze też wiedzą ilu mężczyzn za łapówki dostało zwolnienie od służby wojskowej i ilu wyjechało nielegalnie za granice.

Tak więc na wojnę idą teraz tylko biedni ludzie. Cywile - patrioci się już skończyli - bo albo jeszcze walczą albo już zginęli. 

Od ponad roku na Ukrainie odbywają się łapanki do wojska. Specjalnie wydzielone grupy złożone z kilku policjantów i wojskowych kontrolują ulice, sklepy, autobusy, marszrutki (busy przewożące ludzi). Niekiedy mężczyźni stawiający opór są siłą obezwładniani i zaciągani do samochodów. Jak się ma 3 tysiące dolarów to jest się puszczonym wolno. Jak się nie ma pieniędzy to idzie się na front.  Za 10-12 tysięcy dolarów można sobie załatwić stałe zwolnienie.

Tak więc na wojnę idą teraz tylko biedni ludzie. Cywile - patrioci się już skończyli - bo albo jeszcze walczą albo już zginęli. 

 Ripianka - przykładowa wioska ukraińska 

Ripianka to wieś w rejonie Kałusza w obwodzie Iwano-Frankowskim. Przed wojną mieszkało w niej prawie 1500 osób. Teraz mieszka około 600. W Ripiance latem 2022 roku kupiła sobie dom Aleksandra. Ukraina przez 2 miesiące zwolniła z opłat celnych samochody sprowadzane z zagranicy. Aleksandrze przez ten czas udało się sprowadzić z Polski 30 aut. Dzięki temu zarobiła tyle pieniędzy, co przez 8 lat pracy jako aktorka w teatrze. Zarobione pieniądze wystarczyły na domek na wsi i kilkuletniego VW Passata.

Siergiej - partner Aleksandry, ukrywał się przed poborem do wojska. Gdy Aleksandra urodziła trzecie dziecko, Siergiej stał się opiekunem prawnym całej trójki (faktycznie był ojcem dwojga) i mógł legalnie wyjechać z Ukrainy. Udał się do Niemiec i po miesiącu ściągnął tam swoją rodzinę. W grudniu Aleksandra, po rocznym pobycie w Niemczech, uzyskała zgodę niemieckiego urzędu pacy na 20-dniowy przyjazd na Ukrainę. W Ripiance odbył się chrzest najmłodszej córki, na który zostałem zaproszony. Miałem okazję porozmawiać z moimi znajomymi. Znamienne, że nikt z nich nie wierzy już w zwycięstwo Ukrainy w tej wojnie.

A co do samej Ripianki:  to raczej biedna wioska, położona wśród wzgórz i lasów. Z tej wsi powołano do wojska ponad 100 mężczyzn. Kilku mężczyzn zginęło, ale największą grupę stanowią zaginieni - ponad 50 osób. Część z nich pewnie zginęła i nie odzyskano ciała, część trafiła do niewoli, a część zdezerterowała. Nawet u sąsiadów Aleksandry ukrywał się dezerter z ukraińskiej armii. 

Ukraińska ekonomia

Na zachodzie Ukrainy prawie w ogóle nie widać wojny. Życie toczy się w miarę normalnie. Największą niedogodnością były przerwy w dostawach prądu. Częste wyłączenia prądu były zimą na przełomie roku 2023 i 2024 oraz przez 2 miesiące od połowy maja do połowy lipca 2024 roku. W przypadku tego drugiego okresu moi znajomi zastanawiali się czy te przerwy nie są spowodowane aby faktem, że ktoś z rządu sprowadził za dużo agregatów prądotwórczych i teraz trzeba wytworzyć na nie sztuczny popyt.

Czas ten był bardzo trudny dla większości firm jak i mieszkańców, choć nie dla wszystkich. Tatiana pracująca w ukraińskiej filii firmy Alles mającej swoją siedzibę w Głownie mówiła mi, że dla nich nie jest to aż tak duży problem, bo maszyny do szycia nie potrzebują dużo prądu, a posiadane agregaty mają wystarczająca moc, choć znacznie podnoszą koszty produkcji.

Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała u właściciela zakładu kamieniarskiego znajdującego się 40 km na północ od Równego. Aby przetransportować, pociąć czy wyszlifować wielotonowe bloki skalne (głównie bazaltu) potrzeba dużo prądu. Brak prądu powoduje zatrzymanie prac. Siergiej bardzo angażuje się w pomoc żołnierzom na froncie. Raz w miesiącu jeździ na front z pomocą humanitarną a przy okazji pomaga przy budowie okopów. Ostatnio na front wiózł burżujki czyli piecyki na drewno i świece okopowe. Syn Siergieja walczył między innymi pod Łymaniem (gdzie i ja przez kilka dni byłem, przez co zaskarbiłem sobie jego sympatię). Ale nawet Siergiej stracił ostatnio nadziej na zwycięstwo, czego dowodem jest, że załatwił synowi przejście do Policji. 

Od 24 lutego 2022 roku ukraińska hrywna straciła tylko jakieś 50% względem dolara, euro czy złotówki (kurs względem złotówki spadł z 6,8 na 10,2). Może zadziwić też fakt, że Ukraina kraj od 11 lat objęty małą a od 3 lat dużą wojną ma dwukrotnie mniejszy deficyt budżetowy niż kraj, który mu bardzo pomaga czyli Polska. To jakby biedniejszy pomagał bogatszemu (Polski deficyt to ponad 70 mld dolarów, ukraiński - 35 mld dolarów).

 Przyczyny porażek armii ukraińskiej

W początkowym okresie wojny armia ukraińska znacznie lepiej sobie radziła niż rosyjska. Ukraińscy byli bardzo dobrze zmotywowani, wiedzieli, że walczą o swoją ojczyznę, o swoją przyszłość. Niestety przez dwa lata wojny większość z tych żołnierzy już zginęła. Teraz coraz większą część stanowią żołnierze z łapanek, siłą wcieleni do wojska. Niekiedy zdarza się, że do ukraińskiej armii wcielane są osoby, które po cichu były prorosyjskie. Ukrainie zaczyna brakować żołnierzy.

Ci, którzy są teraz powoływani, po krótkim przeszkoleniu trafiają na front. W efekcie nowo powstałe brygady wysyłane na front po 2 tygodniach walki mają straty na poziomie 50-60% (zabici i ranni). Nic dziwnego, że nie ma ochotników do wstąpienia do armii ukraińskiej. A ci którzy już zostali wcieleni, coraz częściej myślą o dezercji. W 2024 roku armia ukraińska odnotowała ponad 200.000 przypadków dezercji i odmowy wykonania rozkazu.

Nowo powstałe brygady wysyłane na front po 2 tygodniach walki mają straty na poziomie 50-60% 

Na początku wojny Ukrainie najbardziej brakowało nowoczesnej broni i amunicji. Teraz brakuje dobrze wyszkolonych i zmotywowanych żołnierzy. A Rosjanie cały czas mają ochotników. Dzieje się to dzięki propagandzie rozpowszechnianej przez Kreml, znacznie większej biedzie panującej w Rosji i dużym pieniądzom oferowanym dla ochotników. Dla wielu Rosjan z odległych peryferii Rosji wstąpienie do armii rosyjskiej jest praktycznie jedynym sposobem wydobycia się z biedy i do awansu społecznego.

Wybory w USA: kto na kogo liczył

Ukraina z dużą uwagą śledziła wybory prezydenckie w USA. Generalnie, żołnierze, z którymi miałem okazję porozmawiać, chcieli aby prezydentem USA został Donald Trump. Uważali, że on szybko doprowadzi do zakończenia wojny. Warto nadmienić, że żołnierz armii ukraińskiej (nawet ochotnik) nie może zrezygnować ze służby. Jedynie ciężkie rany skutkujące kalectwem, stanie się jedynym opiekunem nieletnich dzieci oraz zakończenie wojny może sprawić przejście do cywila. Żołnierze mieli już dość tej długiej wojny, rozłąki z rodziną itp.

Z kolei ludność cywilna wolała, aby wybory wygrali demokraci. Joe Biden czy Kamala Harris byli gwarantami, że Ameryka nadal będzie wspierała Ukrainę w działaniach wojennych. Wybory wygrał Donald Trump i spełnił się czarny scenariusz dla Ukrainy. Trump zażądał od Ukrainy za dalsze wspieranie w wojnie oddania znacznej ilości dóbr naturalnych, metali ziem rzadkich, kontroli nad portami, rurociągami i gazociągami biegnącymi przez Ukrainę. Dla większości Ukraińców oznacza to rozbiór ich kraju, stanie się amerykańską kolonią.

Z drugiej strony brak pomocy USA i niepewna pomoc ze strony państw UE oznaczają pewną i szybką przegraną wojnę. Ukraińcy czują się zdradzeni i wykorzystani. Jak na razie to największym wygranym na tej wojnie są Stany Zjednoczone. Za niewielkie pieniądze udało się im znacznie osłabić Rosję. Dzięki tej wojnie amerykańskie firmy zbrojeniowe mają zamówienia na wiele, wiele lat. Europa znacznie zmniejszyła zakup tanich surowców energetycznych z Rosji, a zaczęła sprowadzać droższe z USA.

Wojna której nie da się wygrać!

Według mnie wojny na Ukrainie żadna ze stron  nie jest w stanie w pełni wygrać. Oczywiste, że znacznie mniejszy i mniej ludny kraj nie może podbić tak dużego i silnego kraju i to w dodatku mocarstwa atomowego jakim jest Rosja. Ale i Rosji nie uda się zająć i okupować całej Ukrainy. Nasz wschodni sąsiad przed 2014 rokiem miał powierzchnię prawie dwa razy większą niż Polska. Na wschodzie dominowała ludność rosyjskojęzyczna, która w dużej części sprzyjała Rosji. Tę część Rosja już w większości zajęła.

Inaczej jest na zachodzie, gdzie bardzo silne były i są nastroje patriotyczne, antyrosyjskie, banderowskie. Zajęcie a przede wszystkim okupacja zachodniej Ukrainy wiązałaby się z bardzo wielkimi kosztami. Na pewno Ukraińscy zorganizowaliby partyzantkę, która przy każdej okazji dawała by się we znaki okupantowi. Aby skutecznie okupować całą Ukrainę, Rosja musiałaby dysponować przynajmniej milionem żołnierzy i policjantów, a takimi siłami Moskwa nie dysponuje i nie stać jej na ich utrzymanie.

Dlaczego ta wojna jest taka dziwna?

Zarówno Rosja jak i przede wszystkim Ukraina nie wprowadziła powszechnej mobilizacji. Rosja nie atakuje linii zaopatrzeniowych znajdujących się na zachodzie Ukrainy, biegnących głównie z Polski. Zniszczenie tych linii oraz mostów na Dnieprze sprawiłoby, że wschodnia - lewobrzeżna względem Dniepru Ukraina bardzo szybko wpadła by w ręce Rosjan. Rosja nie atakuje rurociągów i gazociągów, które biegną przez Ukrainę. Do końca 2024 roku Rosja płaciła Ukrainie za tranzyt ropy i gazu do Austrii, Węgier i Słowacji!

Władze Ukrainy dopuściły do niesamowitej korupcji, przez co znacznie spadło morale armii i społeczeństwa. W wielu miejscach w pobliżu frontu władze sadziły rabatki z kwiatami zamiast budować okopy i linie umocnień. W Karpatach w obwodzie lwowskim rozpoczęła się budowa największego i najnowocześniejszego kurortu narciarskiego w tej części Europy - wartość inwestycji to ponad 1,5 mld dolarów. Kilka obwodów z zachodniej Ukrainy rozpoczęło kampanie reklamowe zachęcające zagranicznych turystów do przyjazdu i wypoczynku na Ukrainie. Z jednej strony na Ukrainie jest tak niebezpiecznie, że miliony ludzi stało się uchodźcami wojennymi a z drugiej jest na tyle bezpiecznie, że zachęca się turystów do przyjazdu i wypoczynku!

 30 lat temu na Ukrainie mieszkało około 50 mln ludzi. Teraz jest tylko nieco ponad 25 mln. Ukraina staje się krajem starców i kalek

Dobrym przykładem takiej dziwnej turystyki jest Humań. W ubiegłym roku we wrześniu do miasta tego przybyło ponad 30.000 chasydów z całego świata (w tym ponad 6.000 dzieci - chłopców) aby świętować Żydowski Nowy Rok (Roch-Haszana). Humań leży na trasie Kijów - Odessa i znajduje się około 300 km od linii frontu. W 2013 roku przypadkiem miałem okazję być i wykonać trochę zdjęć podczas tej uroczystości.

Niezależnie od tego jaka ta wojna jest, to szkoda ludzi, którzy na niej giną, tracą zdrowie i dorobek swojego życia. Dobrze, że nie udało się do niej wciągnąć Polski i mam nadzieje, że tak to pozostanie. A najlepiej aby ta wojna jak najszybciej się skończyła. Tylko, że teraz prawie wszystko jest w rękach i myślach Putina. Rosja wygrywa ten konflikt, choć przychodzi jej to nadzwyczaj trudno i ponosi też wiele ofiar.

Ukraina tą wojnę, niezależnie od wyników negocjacji na linii Trump-Putin, przegrała. Najbardziej przegrała demograficznie. Jeszcze 30 lat temu na Ukrainie mieszkało około 50 mln ludzi. Teraz jest tylko nieco ponad 25 mln. Ukraina staje się krajem starców i kalek. Wiele milionów młodych mężczyzn, kobiet i dzieci wyjechało za granicę i już raczej nie wróci. Tym bardziej nie wróci do kraju, który może stać się albo rosyjską albo amerykańską kolonią. Z pozostałych mieszkańców 20% deklaruje, że wyjechałaby z Ukrainy gdyby nadarzyła się taka możliwość.

A może o to właśnie chodzi, aby wyludnić Ukrainę a patrioci, którzy by się o nią upomnieli w momencie rozbioru, zginęli na froncie?

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(6)

Polaku idz na wojnę Polaku idz na wojnę

6 2

Dobry jest komik z upa :-) uwielbiam ten zielony strój dla kowidiotow wojna jest na małym kawałku Ukrainy większość ukraincow śmieje się z Polaków i z ich benefitow jeżdżą z Polski na Ukrainie i spowrotem

20:25, 09.03.2025
Odpowiedzi:2
Odpowiedz

Tyś głupekTyś głupek

4 6

Mały kawałek Ukrainy to około 18% (tyle jest pod kontrolą Rosjan). To daje około 100 000km². To jest ⅓ Polski...
Wiesz co się stanie jak przestaniemy wspierać Ukrainę? Rosjanie będą za 3-4 lata u naszych granic.
Wolisz wspierać Ukrainę i mieć wroga daleko czy zaprzestać wsparcia i pójść w kamasze?

12:25, 10.03.2025

HistoriaHistoria

4 0

według sronetu - ruskie Polskę najadą.

14:46, 10.03.2025

YyyYyy

2 2

NŁ to kanał ja autobusowa i antypolska ale pro ukryte. Wstyd źródłowe mendy

21:51, 09.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NickNick

9 1

Trzy lata drenowania polskich podatników przez reżim banderowski

06:54, 10.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Wszystko, coWszystko, co

1 0

nasze samostijnej oddamy.

08:30, 10.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Do tys głupku Do tys głupku

4 3

Dobrze niech dojdzie do Polski pokażesz jaki bohater jesteś za telefonu pamiętaj takie ogłupiałe masy jak ty idą pierwsi na frony :-)

14:11, 10.03.2025
Odpowiedzi:4
Odpowiedz

Ty też głupek Ty też głupek

3 4

Aby uniknąć wojny z Rosją musimy wspierać Ukrainę. Kto myśli inaczej to jest za Rosją...
A odnośnie Twojego komentarza - mój wykonywany zawód pozwoli mi uniknięcia frontu. Osoby z moją specjalizacją będą potrzebne w jednostkach technicznych na zapleczu.

18:56, 10.03.2025

BuhahahaBuhahaha

4 0

W pierwszej kolejności bombardują kartaczami zaplecze.

20:01, 10.03.2025

Tyś też?Tyś też?

1 4

@Buhahaha

Być może. Ale pamiętajmy - w żywotnym interesie Polski jest wspierać Ukrainę aby trzymać Ruskich jak najdalej od naszych granic.

04:34, 11.03.2025

W interesieW interesie

3 0

Polski jest żyć w pokoju, a nie wspierać reżimy kosztem Polaków.

08:55, 11.03.2025

Klęska wojskKlęska wojsk

4 0

ukraińskich w obwodzie kurskim.

20:53, 10.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%