W momencie, gdy zamieszczamy ten tekst, doczekaliśmy się tak upragnionych opadów. Ostatnie miesiące w całej Polsce były bardzo suche. zarówno w lutym jak i marcu spadło bardzo niewiele deszczu, podobnie wyglądała sytuacja ze śniegiem, którym w tym roku nie można było się niemal w ogóle cieszyć. Wiosna już jest, a co za tym idzie, niedługo ruszy wegetacja. Jakie prognozy stawiane są więc przez ekspertów, w kontekście obecnej suszy i jej wpływu na obfite plony? Czy jest gorzej niż rok temu?
Sytuacja z roku na rok wygląda stosunkowo podobnie, jednak nie wróży to nic dobrego dla rolników w całym kraju. Według niektórych obserwatorów, aktualnie mamy do czynienia z najgorszą od dekady suszą.
Zima to czas, kiedy poziom wód gruntowych i powierzchniowych powinien się uzupełniać ale tym razem było całkowicie inaczej, podobnie z resztą jak o tej samej porze w ubiegłym roku. Rezultatem takiego stanu rzeczy jest niski poziom wód w jeziorach i rzekach, które właśnie zimą powinny być uzupełniane dzięki opadom w postaci śniegu.
Jak dowiadujemy się ze portalu smog.lab.pl, są w Polsce miejsca, gdzie przez cały luty nie spadła ani jedna kropla deszczu. Tak było chociażby w Opolu, lecz nie tylko, ponieważ niemalże cała północno-zachodnia część kraju nie doznała deszczu w przeciągu pierwszych 10 dni marca.
O tej porze roku grunt powinien być nasycony wodą po zimie, jednak badania wskazują, że wcale tak nie jest. Jak tłumaczy nam wójt gminy Łowicz, a poprzednio kierownik łowickiego ODR Krzysztof Igielski, problem małej ilości opadów to jedno, ale jakość gleby i jej skłonność do nawadniania, to drugie.
Gleba oporna na deszcze?
Od wójta Igielskiego wiemy, że w gminie Łowicz rolnicy mają do czynienia najczęściej ze słabej jakości glebą, 5-6 klasy, co oznacza, że nie są one żyzne, są ubogie w substancje organiczne, a do ich cech charakterystycznych należy suchość i lekkość.
Nawet kiedy pada deszcz, gleby klasy 5-6 są dość oporne na przyjmowanie wody, ponieważ chroni je swego rodzaju skorupa, która tę wodę pochłania i nie pozwala jej przedostać się dalej, aby nawilżyć i nawodnić glebę, która z natury już jest sucha.
Jak jednak mówi specjalista ds. zbóż i oleistych Anna Browarek z Oddziału Doradztwa Rolniczego w Bratoszewicach, to jeszcze za wcześnie na wydawanie osądów. Co do możliwych w tym roku plonów, prognozy na tegoroczny sezon rolniczy będzie można stawiać bliżej jego rozpoczęcia, w maju, ponieważ póki co sytuacja meteorologiczna może się jeszcze w każdej chwili zmienić. Bowiem to, co działo się przez całą zimę i w marcu, nie przesądza jeszcze o możliwej klęsce nieurodzaju w sezonie, jednak pod warunkiem, że w kolejnych tygodniach będzie padał deszcz.
Jak mówi obecny kierownik ODR w Łowiczu Adam Grzegory, jeżeli do 15 kwietnia nie pojawią się obfite, ale nie nawalne, lecz regularne deszcze, będzie to miało olbrzymie znaczenie, szczególnie dla roślin jarych, które lubią gleby lekkie - dominujące w naszym regionie. Ozime radzą sobie dobrze natomiast na cięższych glebach, które też lepiej funkcjonują w suszy, jednak takich gleb za wiele nie mamy.
Ogólna tendencja jest jednak niewyraźna. Krzysztof Igielski alarmuje, że Polska stepowieje. Jest to proces, który wiąże się z osuszaniem rejonów kraju, na skutek ocieplania klimatu, niedoboru wody, a także i wycinki lasów. Konsekwencją stepowienia jest właśnie utrata walorów rolniczych.
Nie ilość opadów, a jakość i regularność jest ważna
Mimo dość intensywnych opadów w poprzednim tygodniu na terenie naszego regionu, sytuacja hydrologiczna nie ulega poprawie. Jak tłumaczy wójt Igielski, opady, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie, nie przyczyniają się do poprawy sytuacji, ponieważ są to opady nawalne. - Spada za dużo deszczu jednorazowo, a nie mżawka, tak jak było kiedyś - mówi Igielski. Innymi słowy, są to intensywne ulewy, które dają więcej szkód niż pożytku.
Obecny kierownik ODR w Łowiczu Adam Grzegory mówi, że ostatnie opady to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Ta ilość deszczu była na tyle mała i nieznacząca, że nawóz, rozpylony na początku marca, do tej pory się nie rozłożył, a minął już miesiąc. Kierownik odkreśla, że takiej suszy nie obserwowaliśmy od lat. Co gorsza, sytuacja tylko się potęguje i póki co, nie ma nadziei na jej poprawę, a skutki takiego stanu rzeczy mogą być poważne. - Ciężko o poprawę, kiedy już mamy okres krytyczny. Jest nieporównywalnie gorzej niż w poprzednich latach - mówi.
Wójt Igielski zauważa natomiast, że Łowicz jest miejscem dość specyficznym. - Gdy w Jamnie kropi deszcz, a w Strykowie i w Łodzi pada, w Łowiczu jest sucho - tłumaczy. To z pewnością nie sprzyja słabej jakości, suchym glebom, a w konsekwencji owocnym plonom.
Co w przypadku dużych strat?
Prawo chroni rolników przed dużymi stratami, związanymi z suszą. Taka rekompensata, wypłacana z budżetu Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w ramach programów wsparcia dla rolników poszkodowanych przez klęski żywiołowe, jest dość zróżnicowana i zależy od wysokości szkód. Jak czytamy na stronie topagrar.pl, odszkodowania suszowe za 2024 rok mają wyglądać następująco: 3000 złotych na 1 ha powierzchni upraw rolnych przy stracie co najmniej 70% plonu, 2000 złotych na 1 ha powierzchni upraw przy co najmniej 50% i poniżej 70% stracie oraz 1000 złotych na 1 ha powierzchni, przy stracie co najmniej 30% i mniej niż 50%.
Będzie również wsparcie dla gospodarstw, które poniosły straty powyżej 15%, stawka wówczas wyniesie 3000 zł na gospodarstwo.
Jak tłumaczy Wójt Igielski, proces składania wniosków suszowych zmieniał się na przestrzeni lat, lecz obecnie rolnik składa wniosek przez EPUAP, w którym zawrzeć musi informacje takie jak: co zasiał, na jakiej powierzchni, klasa gleby itp. Na podstawie tej charakterystyki i informacji na temat warunków atmosferycznych w danym sezonie, program wylicza wielkość strat.
Obecnie system ten uległ zmianom na korzyść rolników. Jak mówi Igielski, kiedyś do obliczenia strat w gospodarstwie wliczało się również zwierzęta, np. bydło czy trzodę chlewną. To sprawiało, że gospodarstwo jako ogół mogło nie kwalifikować się do żadnej rekompensaty, mimo, iż plony same w sobie przyniosły ogromne straty.
Obecnie odeszło się już od takich praktyk i na wysokość strat suszowych wpływ ma tylko obfitość plonów w danym roku.
Od Igielskiego wiemy, że rolnicy z gminy Łowicz póki co nie otrzymali rekompensaty za straty suszowe w 2024 roku. Jak poinformował na początku roku Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski, wypłaty mają nastąpić w pierwszym półroczu 2025 roku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz