W ostatnich tygodniach wzmożoną aktywność w mediach społecznościowych prowadzi Marek Wojciechowski, twórca popularyzującego 600-letnią historię miasta profilu Baedeker Głowna. W związku z przypadającym w tym roku okrągłym jubileuszem Głowna, zyskujący popularność profil nie uszedł uwadze Urzędu Miejskiego. Spotkanie z Markiem Wojciechowskim miało zostać zorganizowane 12 kwietnia w Miejskim Ośrodku Kultury. Do takiego wydarzenia jednak nie doszło. Nasuwa się pytanie: dlaczego?
Przybliżmy zatem ciąg wydarzeń, które doprowadziły nie tylko do tego, że wstępnie planowane spotkanie z twórcą fejsbukowego profilu nie przeszło z fazy planów do fazy realizacji, ale również pociągnęło za sobą szereg przypuszczeń, a nawet oskarżeń.
Towarzystwo wzajemnej adoracji?
O odwołaniu spotkania w Miejskim Ośrodku Kultury w Głownie, poinformował 7 kwietnia Marek Wojciechowski, na prowadzonej przez siebie w mediach społecznościowych stronie "Baedeker Głowna". Podczas spotkania Wojciechowski miał opowiedzieć zainteresowanym mieszkańcom o początkowych dziejach miasta, jeszcze sprzed jego lokacji.
Przypomnijmy, że wspomniany wcześniej autor strony "Baedeker Głowna", niemal codziennie publikuje tam wiele ciekawostek czy fotografii przedstawiających różne zakątki nie tylko Głowna ale i jego okolic, obszernie prezentując mieszkańcom dzieje miasta.
Z wpisu opublikowanego w mediach społecznościowych przez Wojciechowskiego dowiadujemy się, że spotkanie było inicjatywą Urzędu Miejskiego, a konkretnie osób odpowiedzialnych za jego promocję i organizację serii wydarzeń związanych z 600-leciem nadania praw miejskich. To właśnie od nich otrzymał propozycję organizacji spotkania historycznego w jednej z sal głowieńskiego MOK.
We wpisie przyznaje, że jest zaskoczony nagłą zmianą decyzji ze strony urzędu. Co więcej, stawia też inne zarzuty. - Towarzystwo wzajemnej adoracji, od lat funkcjonujące w Głownie, poczuło się zaniepokojone tym, że ktoś omija ich monopol na prezentowanie historii miasta. Uznało, że taka inicjatywa jest zagrożeniem dla ich karier, pozycji, posad i etatów - pisze Wojciechowski.
Towarzystwo wzajemnej adoracji, od lat funkcjonujące w Głownie, uznało, że taka inicjatywa jest zagrożeniem dla ich karier, pozycji, posad i etatów
Jak dodaje, na to spotkanie w Ośrodku Kultury szykowało się rzekomo blisko 100 osób nie tylko z Głowna, lecz także z jego okolic, a nawet i spoza województwa. - W zasadzie wypada "podziękować" za ów fakt tym kilku - jak się okazuje - wpływowym osobom, którym było nie w smak, że ktoś spoza ich grona bada dzieje miasta, publikuje i prezentuje fakty, próbuje docierać do prawdy - czytamy.
Pod wpisem swoje opinie zostawiali niezadowoleni, żądni wytłumaczeń mieszkańcy, którzy wzywali do odpowiedzi Urząd Miasta. - No skoro impreza była zaplanowana pod egidą Miasta to chyba nie "wypnie się" ono na tych mieszkańców, którzy deklarowali chęć wzięcia udziału i wyda oficjalny komunikat dlaczego została odwołana. Przynajmniej tak by było w dobrym tonie - jeżeli nie traktuje się mieszkańców jako mięsa wyborczego - czytamy w jednym z komentarzy pod postem.
Ze strony miasta w przestrzeni publicznej nie pojawiło się żadne wyjaśnienie w tej kwestii. Na budzące wątpliwości pytania odpowiedź otrzymała jednak redakcja Wieści.
To urząd decyduje, z kim współpracuje
Małgorzata Tomczuk, kierownik Referatu Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Głownie potwierdza, że Referat Promocji wyszedł z propozycją spotkania z Wojciechowskim. Było to odpowiedzią na jego wpis o tym, że pogadanka historyczna z mieszkańcami na temat dziejów Głowna byłaby dobrym pomysłem.
Jak relacjonuje Tomczuk, znalazła salę w MOK, która miała być wolna w sobotę, 12 kwietnia, na ten więc dzień zaplanowano spotkanie, o czym kierownik referatu promocji poinformowała Wojciechowskiego wiadomością SMS. Tomczuk podkreśla jednak, że sala, w której miał odbyć się wykład to małe pomieszczenie, mieszczące około 45 osób, a nie 100, jak pisał wcześniej Wojciechowski.
W poniedziałek, 7 kwietnia Tomczuk odbyła swoją drugą rozmowę telefoniczną z Wojciechowskim, podczas której poinformowała o odwołaniu spotkania, przeprosiła za zaistniałą sytuację i dodała, że jeżeli jest on zainteresowany samodzielnym zorganizowaniem wykładu dla mieszkańców Głowna, to sala MOK będzie do jego dyspozycji. - Każdy, także urząd, ma prawo do zweryfikowania z kim chce współpracować - informuje Tomczuk.
Kierownik Referatu Promocji i Komunikacji w Głownie podkreśla, że wpis opublikowany przez Wojciechowskiego jeszcze tego samego dnia, pełen jest nieprawdy i oskarżycielskich tez. Tomczuk odnosi się do fragmentu wpisu, w którym jego autor twierdzi, że jest zmuszony odwołać spotkanie na 100 osób.
- Nigdy nie było mowy o takiej frekwencji na sali, która jest w stanie pomieścić ledwo 45 osób - informuje Tomczuk.
Tomczuk dementuje również zarzut Wojciechowskiego, dotyczący monopolu w Głownie, na prezentowanie dziejów historycznych miasta. Jako argument podaje fakt, iż na początku tego roku, w styczniu, w sali widowiskowej MOK odbyło się spotkanie mieszkańców miasta z profesorami Uniwersytetu Łódzkiego, będącymi autorami monografii Głowna. Podkreśla też, że miasto co tydzień publikuje odcinki podcastów historycznych, które tworzone są przez pasjonatów tutejszej historii. To wciąż nie koniec, bo niebawem światło dzienne ujrzy wystawa fotografii pt. "Głowno kiedyś i dziś", w której powstanie zaangażowali się lokalni działacze społeczni. Na dniach ruszy także kolejny historyczny projekt, do którego zaproszona została młodzież szkolna, która będzie miała okazję przedstawić ciekawe wątki z dziejów miasta. - Kto zatem ma ten rzekomy monopol? - podsumowuje.
Kim jest twórca profilu?
Marek Wojciechowski, twórca profilu Baedeker Głowna, urodził się w tym mieście i spędził w nim lata szkolne. Uczęszczał do założonej w 1968 roku Szkoły Podstawowej nr 4, której gmach mieścił się przy ul. Kościuszki.
W kolejnych latach podjął studia na Uniwersytecie Śląskim, a z wykształcenia jest socjologiem i doktorem psychologii. Jest również wykładowcą akademickim. Wykłada psychologię zarządzania m.in. na Uczelni Naukowo-Technicznej w Warszawie czy w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Ponadto zajmuje się konsultacjami i szkoleniami w zakresie psychologii biznesu.
Przez wiele lat związany był również z branżą medialną. Był m. in. dyrektorem wykonawczym w Trybunie Śląskiej oraz pełnił funkcję dyrektora śląskiego oddziału TVP.
Jak sam mówi o swoim zamiłowaniu do historii: - Zaczęło się ono już wiele lat temu od tropienia własnej, rodzimej genealogii. Myślę, że jestem osobą, która nie przyjmuje podanych ustaleń za skończone i zamknięte. Uważam, że Głowno jest mało popularyzowane, a jest miejscem o wielu ciekawych i zapomnianych wątkach.
Rosnące zapotrzebowanie na historię
Swoją perspektywę na zaistniałą sytuację przedstawia również Marek Wojciechowski: - Wiele osób bardzo cieszyło się na to spotkanie. Uważało, że jest to po prostu fajna inicjatywa. W utworzonym na FB wydarzeniu chęć udziału zapowiedziało 117 osób. Gdy Urząd Miejski odwołał spotkanie, nie podając konkretnych powodów, poczułem się w obowiązku, by poinformować zainteresowane osoby, że to spotkanie się nie odbędzie. W komentarzach rozpętała się spora burza. Część z nich była bardzo nieprzyjemna.
Marek Wojciechowski dodaje, że na wieść o odwołanym spotkaniu w MOK, wiele osób zgłaszało się z propozycją oddolnego zorganizowania spotkania o tematyce historycznej. - Myślę, że tu nie chodzi o mnie. Wywołałem modę na zainteresowanie historią miasta, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Bez zadęcia i naukowej hermetyczności. Jak widać jest w Głownie duża potrzeba, by takie spotkania organizować.
Polityczna trampolina?
Marek Wojciechowski dzieli się z redakcją Wieści swoimi spekulacjami dotyczącymi przyczyn, które mogły stać za odwołaniem spotkania w MOK. Są to hipotezy o charakterze politycznym: - Myślę, że idea spotkania została zniszczona, ponieważ ktoś pomyślał, że moja aktywność na polu badania historii jest elementem moich ambicji politycznych.
- Nie jestem działaczem politycznym - dodaje. - Moja aktywność miała rzekomo na celu ugruntowanie forum do przyszłej kandydatury np. na urząd radnego. To absurd - komentuje twórca Baedekera Głowna. - Nie mam planów, ani ambicji politycznych. Nie zamierzam też powracać do Głowna na stałe. Mam swoją pracę, a działalność w ramach profilu traktuję wyłącznie w wymiarze hobbystycznym i społecznym.
- Za spotkanie w MOK również nie oczekiwałem żadnych pieniędzy. Miało ono zostać zorganizowane pro publico bono - przyznaje Wojciechowski. - Poświęciłem wiele czasu, by przygotować się do tego wykładu.
Towarzystwo Miłośników Głowna: kontra czy prospołeczna inicjatywa?
Jeśli Urząd Miejski w Głownie nie zgłosi żadnych zastrzeżeń do złożonego wniosku, to 5 maja, oficjalnie zatwierdzone zostanie założenie stowarzyszenia o nazwie Towarzystwo Miłośników Głowna. Jak podaje do wiadomości Wojciechowski jego zarząd ma ukonstytuować się podczas Walnego Zgromadzenia, które przewidywane jest w połowie maja.
Gdyby nie sytuacja z odwołanym spotkaniem, to stowarzyszenie z pewnością powstałoby później.
Czy powołanie na nowo stowarzyszenia, które przed laty istniało w Głownie i zrzeszało pasjonatów lokalnej historii jest swego rodzaju kontrą wobec odwołanego spotkania? Zapytany o to Marek Wojciechowski odpowiada: - Gdyby nie sytuacja z odwołanym spotkaniem, to stowarzyszenie z pewnością powstałoby później.
Marek Wojciechowski zaznacza także, że stowarzyszenie realizować będzie cztery główne cele statutowe. Należą do nich: odbudowa i prowadzenie Muzeum Regionalnego w Głownie, wydawanie publikacji, książek, e-booków i przewodników związanych z historią Głowna i jego okolic, opracowywanie filmowych materiałów dydaktycznych o historii miasta, które miałyby zostać wykorzystane podczas zajęć w lokalnych szkołach czy też organizacja cyklicznych spotkań i wykładów zarówno dotyczących historii miasta jak również ze znanymi osobami, które posiadają z nim związki.
Sądzę, że działania, które mają na celu wznowienie działalności muzeum, są pewnym osobom nie na rękę, ponieważ te przedmioty posiadają teraz znaczną wartość
Szczególnie interesujący wydaje się aspekt odnowienia działalności muzeum. Jak przyznaje Marek Wojciechowski: - Wcześniej w Muzeum Regionalnym znajdowało się blisko 1.300 artefaktów, które po upadku muzeum trafiły w ręce prywatne. Sądzę, że działania, które mają na celu wznowienie działalności muzeum, są pewnym osobom nie na rękę, ponieważ te przedmioty posiadają teraz znaczną wartość. Może ona wynosić od 3 do 8 mln złotych - szacuje.
Powiadomił prokuraturę
Idąc w ślad za swoimi podejrzeniami Marek Wojciechowski złożył zawiadomienie do organów ścigania. W Baedekerze Głowna napisał:
"Szanowni Państwo, zgodnie z zapewnieniem sprzed kilkunastu dni, chciałbym Was poinformować, że działając w imieniu powstałego Stowarzyszenia Towarzystwo Pasjonatów Głowna złożyłem dwa zawiadomienia - dotyczące Muzeum Regionalnego w Głownie. Pierwsze skierowane zostało do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, drugie do Prokuratury Okręgowej. Oba dokumenty, po merytorycznych konsultacjach z warszawską kancelarią prawną, wskazują potencjalność popełnienia szeregu poważnych przestępstw, w efekcie czego majątek, zasoby (eksponaty) i dorobek muzeum, w wyniku świadomego działania zostały zagrabione na społeczna szkodę w wielkim wymiarze."
Zarzuty dla twórcy profilu? Wojciechowski: plotki dementowane przez fakty
Do naszej redakcji dotarły nieoficjalne informacje, jakoby powodem, dla którego spotkanie w MOK zostało odwołane, były zarzuty karne ciążące na twórcy profilu Baedeker Głowna. Skonfrontowany przez nas z tymi informacjami Marek Wojciechowski odpowiada: - Do mnie również docierały podobne informacje. Czy gdybym był osobą karaną lub miałbym postawione zarzuty, to czy mógłbym podejmować aktywność zawodową w obecnym kształcie? - pyta retorycznie Wojciechowski. - Niekaralność jest tutaj koniecznym wymogiem. Takie plotki najlepiej dementowane są przez fakty - komentuje.
1 0
szczęście, że to ostatnia kadencja Janeczka.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas ewa.waligorska@lowiczanin.info lub użyj przycisku Zgłoś komentarz