Zamknij

Po zabójstwie lekarza w Krakowie. Czy w łowickim szpitalu jest bezpiecznie?

Agnieszka Antosiewicz Agnieszka Antosiewicz 17:00, 10.05.2025

Po zabójstwie lekarza w Krakowie. Czy w łowickim szpitalu jest bezpiecznie?

Brutalne zabójstwo lekarza w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie wstrząsnęło całą Polską. Do ataku doszło niespodziewanie – napastnik wtargnął do gabinetu ortopedy i zadał mu śmiertelne ciosy nożem. Czy w łowickim szpitalu personel medyczny może czuć się bezpiecznie?

W miniony wtorek doszło do tragedii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. 35-letni mężczyzna, funkcjonariusz Służby Więziennej, wtargnął do gabinetu ortopedy i zadał mu ciosy nożem. Mimo błyskawicznej pomocy i zaangażowania ponad 20 osób lekarza nie udało się uratować. Zginął dr Tomasz Solecki – doświadczony specjalista i szanowany człowiek.

Niepokojące przypadki w całej Polsce

Niestety, krakowska tragedia nie jest odosobnionym przypadkiem przemocy wobec medyków. Zaledwie kilka dni temu, 1 maja, w Szpitalu Kolejowym w Pruszkowie pacjent brutalnie pobił pielęgniarkę. Kobieta została skopana po głowie i tułowiu. Napastnik – obywatel Ukrainy – twierdził, że nie pamięta niczego z feralnej nocy i sądził, że był to jedynie sen. W Gdyni z kolei pijana 28-latka zaatakowała ordynatora, lekarkę i ratowniczkę medyczną, którzy usiłowali udzielić jej pomocy. 

Kolejne dramatyczne sceny rozegrały się 1 maja br. również w Krakowie, gdzie ratownicy medyczni pomagali 18-latkowi, który leżał na ulicy. Młody mężczyzna obrażał personel medyczny, używał słów wulgarnych, był wyraźnie pobudzony. W końcu zaczął się przepychać, wyjął z kieszeni ostre narzędzie, którym wymachiwał w kierunku ratowników, kierując przy tym groźby w ich stronę. Załoga karetki obezwładniła agresora, a następnie przekazała go w ręce przybyłych na miejsce policjantów.

W ubiegłym roku, w Siedlcach, na ulicy, nożownik zabił udzielającego mu pomocy ratownika medycznego.

W łowickim szpitalu problem jest znany

W szpitalu w Łowiczu, jak się okazuje, problem agresji wobec lekarzy i pielęgniarek nie jest wcale rzadkością.

Dorota Kwiatkowska, pielęgniarka koordynująca Izby Przyjęć w łowickim szpitalu, z 28-letnim doświadczeniem w zawodzie, nie ukrywa, że problem agresji wobec personelu medycznego narasta. Choć najczęściej ma ona charakter słowny, zdarzają się również przypadki przemocy fizycznej. Szczególnie trudne są sytuacje z udziałem pacjentów będących pod wpływem alkoholu, narkotyków czy leków psychotropowych. W takich przypadkach komunikacja jest utrudniona, a zachowania pacjentów bywają nieprzewidywalne – pojawiają się wyzwiska, awantury, czasem rękoczyny.

Pacjenci trafiający na izbę po urazach, z zaburzoną świadomością, często nie rozumieją, co się wokół nich dzieje. Mimo to – jak zaznacza pielęgniarka – każdemu udzielana jest taka sama pomoc, bez względu na jego stan czy zachowanie. Problemy pojawiają się jednak w trakcie diagnostyki. Wykonanie badań obrazowych czy kontakt z pacjentem w fazie trzeźwienia są poważnie utrudnione, a napięcie i agresja narastają. Jeśli pacjentowi towarzyszy rodzina, bywa, że pomaga ona w opanowaniu emocji. Gorzej, gdy ktoś zostaje przywieziony z ulicy – wtedy często trzeba radzić sobie samemu.

Kwiatkowska przyznaje, że personel nie czuje się dziś bezpieczny. Lęk, że do szpitala może wejść osoba niepoczytalna i zagrozić życiu pracowników, towarzyszy im coraz częściej. W przeszłości dochodziło do poważnych incydentów – w czasie pandemii jeden z pacjentów zdemolował stanowisko komputerowe. Czasem konieczne jest wezwanie policji, której obecność działa uspokajająco. Pomocne okazuje się też to, że w zespole dyżurują ratownicy medyczni – mężczyźni, co daje poczucie większego bezpieczeństwa.

Lęk, że do szpitala może wejść osoba niepoczytalna i zagrozić życiu pracowników, towarzyszy im coraz częściej. 

Z punktu widzenia pielęgniarki brakuje w szpitalu miejsca, gdzie pacjenci po udzieleniu im niezbędnej pomocy mogliby spokojnie dojść do siebie w odosobnieniu, bez narażania innych na niebezpieczeństwo. Taki „pokój trzeźwień” mógłby zwiększyć bezpieczeństwo zarówno personelu, jak i pacjentów. Jej zdaniem potrzebny jest również stały pracownik ochrony przy wejściu, który kontrolowałby, kto wchodzi do szpitala.

Pozytywnie ocenia też inicjatywę szkoleń z zakresu radzenia sobie z agresją – dwie pielęgniarki z Izby Przyjęć niedawno uczestniczyły w takim kursie w Łodzi. Uczył on nie tylko technik obrony, ale również prawnych możliwości dochodzenia swoich praw. Jak podkreśla Kwiatkowska, w obecnych realiach to bardzo potrzebne.

"Bezpieczeństwo w szpitalu? Mniej niż zero"

Chirurg z łowickiego szpitala, Dariusz Trepto, nie kryje, że agresja wobec personelu medycznego to zjawisko, które trwa od lat – i jego również dotknęło osobiście. Lekarz przyznał, że sam padł ofiarą ataku pacjenta – do dziś widoczny jest w jego ręce ślad po złamaniu, które źle się zrosło. Wspomina także przypadki kolegów z pracy: jeden z nich miał połamane żebra, inny został zaatakowany przez byłego radnego - ta historia była w Łowiczu głośna.

Nie są to jedynie historie sprzed lat – jak twierdzi chirurg, wyzwiska i wulgaryzmy wobec personelu to stały element pracy w szpitalu, szczególnie na Izbie Przyjęć. Zdarzają się sytuacje, kiedy pacjent w ataku frustracji wykrzykuje w stronę pielęgniarki: „Ty ku**, myślisz, że będę tutaj zdychał?”.

Gdy system nie chroni

Trepto zauważa również, że szpital w Łowiczu nie ma żadnego systemu ochrony – brak ochroniarzy, wchodzenie do szpitala głównym wejściem z pominięciem szatni, brak kontroli wejść. Wszystko to sprawia, że każdy może wejść z ulicy i przynieść ze sobą niebezpieczny przedmiot. Taki brak zabezpieczeń – zdaniem lekarza – sprzyja także kradzieżom, które zdarzają się na salach pacjentów.

Bywają też sytuacje, gdy agresywni goście odwiedzający chorego wdawali się w awantury po godzinach odwiedzin. W jednym z takich przypadków dwóch mężczyzn zachowywało się agresywnie i groziło pobiciem personelowi. Lekarz obawia się, że dopiero dramatyczne wydarzenia, takie jak to krakowskie, zwracają uwagę na skalę zagrożenia.

"Nie każdy chce się narażać"

Jak relacjonuje lekarz, personel jest często pozostawiony sam sobie. Gdy dochodzi do agresji, pielęgniarki wzywają lekarzy, ale nie każdy chce ryzykować własne bezpieczeństwo. Czasem wzywana jest policja.

Trepto przypomina również dwa procesy sądowe: w jednym to on wytoczył sprawę napastnikowi – sąd orzekł karę w zawieszeniu oraz nawiązkę na rzecz oddziału szpitalnego w Stanisławowie. W drugim to pacjent próbował oskarżyć lekarza o rzekomo niewłaściwe leczenie, choć wcześniej kierował wobec niego serię wyzwisk i obelg. Ostatecznie sąd uznał lekarza za niewinnego.

Dyrektor: "Nie tylko szkody materialne, ale też emocjonalne"

Urszula Kapusta-Tymoshchuk, dyrektor łowickiego szpitala, potwierdza: agresja jest problemem i nie ogranicza się tylko do słów. Zdarzały się przypadki fizycznych ataków na personel, a najbardziej narażonym miejscem pozostaje Izba Przyjęć. W jednym z incydentów pacjent zdemolował stanowisko komputerowe, innym razem – rozwścieczony mężczyzna uderzył krzesłem w drzwi sali szpitalnej. Personel – jak mówi dyrektor – potrafi reagować, wie, jak postępować z trudnymi pacjentami, ale każdy taki incydent to obciążenie dla zdrowia psychicznego zespołu.

Monitoring zamiast ochrony

Według dyrektor Kapusty-Tymoshchuk, głównym źródłem agresji jest frustracja pacjentów – związana z czasem oczekiwania, z brakiem natychmiastowej pomocy lub niezrozumieniem procedur. Przypomina sytuację, kiedy osoba nieuprawniona domagała się dostępu do dokumentacji medycznej i po odmowie zaczęła się awanturować – tym razem wprost w gabinecie dyrekcji. Dodatkowymi czynnikami są alkohol, środki odurzające oraz inne czynniki emocjonalne, które wyzwalają agresję.

Urszula Kapusta-Tymoshchuk wskazuje, że szpital dysponuje monitoringiem i wideodomofonami, ale nie ma środków na zatrudnienie stałej ochrony. Przyznaje, że czasami wzywana jest policja. Jej zdaniem problem ma też głębsze źródło – coraz więcej osób będzie potrzebowało pomocy psychiatrycznej.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(1)

KowidianieKowidianie

2 0

Tak nie powinno być ale jakoś lekarze systemu nie martwili się jak dźgali ostatnią prostą zrobioną na kolanie swoich pacjentów wielu już nie żyje po tym a też są powikłania u ludzi do tej pory

17:15, 10.05.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%