Zamknij

Agresja staje się trendem

Agnieszka Włodarczyk Agnieszka Włodarczyk 08:00, 13.05.2025

Agresja staje się trendem

Po brutalnym zabójstwie, do którego doszło we wtorek, 29 kwietnia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, a także po innych, licznych ostatnio, aktach agresji  w stosunku do personelu medycznego, zasadne staje się pytanie czy lekarze i pielęgniarki w szpitalu w Głownie mogą się czuć bezpiecznie.

Niestety, problem z agresją wobec personelu medycznego nie jest rzadkością również w głowieńskim szpitalu. Adrian Michalik, kierownik transportu medycznego, nadzorujący także nocną opiekę lekarską w szpitalu w Głownie potwierdza, że problem z biegiem lat agresywnych pacjentów jest coraz więcej. Jak szacuje, dawniej do takich sytuacji dochodziło około raz na 6 miesięcy, a od początku tego roku, w szpitalu w Głownie niebezpiecznych zdarzeń było już około 10, choć nie wszystkie wiążą się z bezpośrednim niebezpieczeństwem i agresją fizyczną. Często pijanego, wulgarnego pacjenta należy po prostu wyprowadzić.

Michalik potwierdza, że powodem narastającego problemu agresywnych pacjentów jest wzmożona popularność środków psychoaktywnych, a do szpitali często trafiają osoby uzależnione od leków, których od personelu żądają. Kiedy nie dostają tego, czego potrzebują, stają się jeszcze bardziej nerwowe i wszczynają awantury. Dochodzi wówczas nie tylko do agresji słownej, ale i fizycznej. - Agresywne zachowania są na porządku dziennym - mówi.

W takich sytuacjach personel stara się reagować bardzo spokojnie i wytłumaczyć pacjentowi - w przypadku potrzeby zażycia danej substancji - że dany lek nie jest aktualnie dostępny. Jeżeli lekarz powie wprost, że nie może podać tego leku, wzbudzi to jeszcze większą złość i nieobliczalność pacjenta.

 

Dawniej do takich sytuacji dochodziło około raz na 6 miesięcy, a od początku tego roku, w szpitalu w Głownie niebezpiecznych zdarzeń było już około 10

 

W sytuacji niechęci przyjęcia pomocy i nerwowych reakcji na każdą taką próbę, personel stara się wytłumaczyć pacjentowi możliwe przyczyny i konsekwencje jego zachowania. Jak dodaje ratownik ze szpitala w Głownie, takie metody nie zawsze są wystarczające. Pacjent będący pod wpływem pobudzających substancji nie zawsze jest w stanie to zrozumieć i często reaguje jeszcze większą agresją. Takie sytuacje najczęściej wymagają interwencji ochrony lub policji.

Kierownik transportu medycznego przytacza sytuację młodego mężczyzny, przywiezionego karetką do szpitala, do którego trafił pijany. Jak się później okazało, był również pod wpływem narkotyków. Wymagał pomocy lekarskiej, z powodu urazu głowy, ponieważ został znaleziony na chodniku. Mężczyzna nie wyrażał zgody na wykonanie badań, był silnie pobudzony, groził personelowi, doszło też do agresji fizycznej w postaci szarpaniny.

Na miejscu obecni byli też funkcjonariusze policji. Przy nich również mężczyzna nie stronił od agresywnych zachowań, więc został ubezwłasnowolniony.

Sytuacja trwała bardzo długo i jak mówi Michalik, zaburzyła funkcjonowanie całego szpitala. - Takie sytuacje zawsze angażują niemal cały personel - słyszymy.

Ratownicy w karetce: sam na sam z pijanym

Ten problem dotyka również ratowników, którzy jak mówi Michalik, bardzo często przewożą szczególnie agresywnych pacjentów, pod wpływem substancji psychoaktywnych, do szpitali z oddziałami psychiatrycznymi. Taka podróż to często kilkadziesiąt minut sam na sam w niewielkim pomieszczeniu w karetce, co wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem, gdy do czynienia mamy ze zdenerwowaną osobą odurzoną, często nieznanymi narkotykami. W takich sytuacjach zmuszeni są do korzystania z pomocy funkcjonariuszy policji, którzy uczestniczą w przejeździe.

W takich sytuacjach w karetce przydaje się również obecność lekarza, który jest upoważniony chociażby do podania leków uspokajających czy założenia karty zastosowania unieruchomienia 4-kończynowego, która umożliwia ubezwłasnowolnienie.

Do niebezpiecznych sytuacji dochodzi również podczas wyjazdów do pacjenta, ponieważ zespół ratownictwa medycznego nie wie wówczas, z kim będzie miał do czynienia. To okazuje się najczęściej na miejscu, ponieważ pacjenci nieczęsto przyznają się, że są pod wpływem leków czy innej substancji psychoaktywnej.

Szpital dobrze chroniony?

Michalik przyznaje, że personel szpitala w Głownie nie czuje się bezpieczny, mimo faktu, że placówka jest chroniona przez firmę zewnętrzną.  W kryzysowych sytuacjach personel może liczyć na zespół antynapadowy szybkiego reagowania, który wzywany jest za pomocą przycisków antynapadowych.

W głowieńskim szpitalu znajdują się one w izbie przyjęć i przy stanowisku rejestracji. To właśnie tam najczęściej dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, z udziałem agresywnych pacjentów. Na oddziałach jest to zdecydowanie rzadziej spotykane, ponieważ tam niebezpieczny pacjent ma już założoną kartę unieruchomienia, dzięki czemu personel może czuć się bezpieczny.

Zdarza się czasem jednak, że osoba unieruchomiona, po wytrzeźwieniu, wyraża złość w wyniku reakcji odstawiennej, jednak są to sytuacje, z którym zespół medyczny jest w stanie sobie poradzić.

Szpital zaopatrzony jest również w kamery monitorujące poszczególne pomieszczenia, takie jak punkty pielęgniarskie, ze względu na leki, które mogłyby wpaść w niepowołane ręce, czy sale wzmożonego nadzoru, a także obszar wokół szpitala na zewnątrz.

Jak stwierdza Michalik, zabezpieczenie szpitala można określić jako dobre, choć wszelkie jednostki, takie jak ochrona czy policja, są oddalone od placówki, przez co na wsparcie trzeba poczekać, choć jak podkreśla kierownik, ten czas nigdy nie jest znacząco wydłużony, a reakcja jest możliwie jak najszybsza.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(1)

KażdyKażdy

0 0

wykonywany zawód wiąże się z jakimś ryzykiem.

09:05, 13.05.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%