Wieczór 9 marca 2025 roku miał być jak wiele innych. Maciej Fudała, siedemnastoletni uczeń II Liceum Ogólnokształcącego w Łowiczu, planował spędzić niedzielę aktywnie – jak zawsze. Sport był częścią jego życia od dziecka: karate, piłka nożna, w końcu koszykówka w Księżaku Łowicz. Tego dnia planował wybrać się kolegą na halę OSiR. Nie dotarł.
Była godzina 18:50. Na przejściu dla pieszych na drodze krajowej nr 14, w pobliżu ulic Łęczyckiej i Żabiej, wydarzyło się coś, co zmieniło życie nie tylko jego, ale całej rodziny. Samochód prowadzony przez 45-letniego mieszkańca powiatu łowickiego uderzył w nastolatka. Maciek doznał ciężkich obrażeń.
W tym samym czasie jego mama, Monika Fudała, wracała z koleżanką do domu. Mijały miejsce wypadku, nie wiedząc, że leży tam jej syn. Gdy dotarła do mieszkania, poczuła niepokój. „Gdzie jest Maciek?” – zapytała od progu. Telefon milczał. Po chwili u drzwi stanęli policjanci, przekazując dramatyczną wiadomość. Nie zdążyła nawet zdjąć płaszcza. W towarzystwie ojca, dziadka Maćka, ruszyła w stronę szpitala.
Między rozpaczą a nadzieją
Maciek był nieprzytomny. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował go do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. W trybie natychmiastowym trafił na blok operacyjny. Lekarze walczyli o jego życie. Po operacji został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Przez sześć długich tygodni jego najbliżsi trwali w zawieszeniu – między rozpaczą a nadzieją. Lekarze mówili wprost: „Jeśli przeżyje, to będzie cud”. Pielęgniarki próbowały dodawać otuchy: „Młody organizm sobie poradzi”.
Łowicz ruszył z pomocą
Po pewnym czasie konieczna była druga, bardzo skomplikowana operacja z zakresu chirurgi twarzowo-szczękowej. Wymagała nie tylko wiedzy specjalistów, ale też krwi, której Maciej dużo stracił. I wtedy Łowicz ruszył z pomocą. Te dni nasi Czytelnicy pamiętają, bo o tych akcjach pisaliśmy, ale przypomnijmy: ratusz, w którym Monika Fudała pracuje w wydziale finansowym, błyskawicznie zorganizował zbiórkę krwi, w której uczestniczyli uczniowie łowickich szkół – także tacy, którzy robili to po raz pierwszy – oraz pracownicy urzędu i jednostek miejskich. Dla mamy Maćka było to poruszające i dające siłę doświadczenie – świadomość, że tyle osób chce ratować jej syna.
Druga operacja trwała 15 godzin. Przeprowadzili ją lekarze z Wojskowej Akademii Medycznej. Przez cały ten czas bliscy czuwali na szpitalnym korytarzu. Operacja się udała i przyniosła dobre efekty. „Lekarze zrobili dla Maćka bardzo dużo” - docenia jego mama.
Pierwszy świadomy uścisk dłoni
Wybudzanie Maćka ze śpiączki było powolnym procesem, który trwał przez około półtora tygodnia. Jak relacjonuje jego mama, pierwszy świadomy uścisk dłoni był momentem, którego nie da się zapomnieć.
Choć odzyskał świadomość, droga do sprawności wciąż trwa. Maciek nie chodzi – jego mięśnie są osłabione, wymaga intensywnej rehabilitacji, by znów stanąć na nogi. Ma problemy z pamięcią krótkotrwałą. Mowa początkowo była utrudniona, ale jest już dużo lepiej. Codziennie widać postępy. Mama Maćka mówi, że dusza sportowca wciąż w nim jest – walczy o siebie, o swoje życie i przyszłość.
Wsparcie ludzi, siła młodego organizmu i determinacja rodziny sprawiają, że Maciek walczy – o powrót do sprawności, do dawnego życia, i wreszcie do szkoły i kolegów.
Po opuszczeniu oddziału intensywnej terapii przebywał przez tydzień w domu, ale szybko trafił do szpitalnego oddziału rehabilitacyjnego w Miejskim Centrum Medycznym im. dr Karola Jonschera w Łodzi. Tam spędzi od trzech tygodni do miesiąca. Będzie wymagał jeszcze dalszego leczenia i rehabilitacji, których koszty są ogromne. Rodzina uruchomiła zbiórkę na platformie Siepomaga.pl. Każda pomoc się liczy.
Medyk całym sercem z Maćkiem
Szkoła, do której uczęszcza Maciek, wspiera go od samego początku. Uczniowie i nauczyciele II LO rozpoczęli akcję „Gramy dla Fudiego”. Najpierw był kiermasz ciast, teraz – 14 czerwca – w hali OSiR 1 zaplanowano turniej koszykówki, ukochanej dyscypliny Maćka. Chłopak bardzo żałuje, że nie będzie mógł być na hali. Od przyszłego roku, gdy jego klasa rozpocznie rok maturalny, prawdopodobnie będzie kontynuował naukę w trybie indywidualnym.
Dla mamy Maćka ten czas to także głęboka zmiana spojrzenia na świat. Przejście dla pieszych, które syn przekraczał dziesiątki razy, dziś jawi się jako zagrożenie. Rodzina żyła spokojnie, bez większego strachu. Wypadek mocno zachwiał ich poczucie bezpieczeństwa. Zmienił też spojrzenie na świat. – Świat osób niepełnosprawnych stał się naszym światem – mówi pani Monika.
Maciek jest starszym bratem trzynastolatka. Zawsze był odpowiedzialny, rozsądny, nie trzeba go było pilnować. Tym trudniej zrozumieć, jak niewiele trzeba, by spokojny dzień zmienił się w dramat.
Rzeczywistość oddziałów szpitalnych nie jest łatwa. Ale wsparcie ludzi, siła młodego organizmu i determinacja rodziny sprawiają, że Maciek walczy – o powrót do sprawności, do dawnego życia, i wreszcie do szkoły i kolegów.
Tak wielu dobrych ludzi
Monika Fudała nie kryje wdzięczności wobec wszystkich, którzy w tym najtrudniejszym czasie otoczyli jej rodzinę wsparciem. Dziękuje szkole, nauczycielom i uczniom, środowiskom sportowym, łowickiemu ratuszowi oraz każdej osobie, która oddała krew, wspierała zbiórkę czy po prostu była blisko. Przyznaje, że nigdy nie spodziewała się tak ogromnego zaangażowania i solidarności. Dopiero w obliczu tragedii zrozumiała, jak wielu dobrych ludzi jest wokół niej i jej syna.
Możesz wesprzeć zbiórkę pod tym linkiem.
fot. Siepomaga.pl
1 0
Jestem samurajem ajkido . medytuje zkijem potrafie go wybudzic. Ktos musi mi zaufac pytać o michała Skonka . nieodzowne
BANZAJ
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz