Hasło obchodów zaczerpnęli, lekko tylko parafrazując tekst, z "Czterdziestolatka": 50 lat minęło jak jeden set... Tenisiści grający regularnie na dwóch kortach przy Syntexie, skupieni w Łowickim Towarzystwie Tenisowym, świętować będą w sobotę 13 września pół wieku istnienia tego obiektu - i swego zaangażowania w tym miejscu.
Nie wszyscy oczywiście są tu od początku. Nawet spośród najstarszych niektórzy opuścili Łowicz, inni przestali grać, a Ryszard Gardener, pierwszy prezes ŁTT, zmarł 12 lat temu w wyniku powikłań po urazie, jakiego nabawił się podczas gry, gdy z zacięciem walcząc o trudną piłkę, wpadł plecami na metalowy słupek ogrodzenia kortu. Ale kilkanaście osób nadal tworzy Towarzystwo, opłaca składki, korzysta z kortów i pomaga je utrzymywać.
Najwięcej pracy w utrzymywanie kortów wkłada obecnie prezes ŁTT Krzysztof Gajda. Pierwszy raz pojawiał się na kortach krótko po ich oddaniu do użytku, w roku 1977 jako kilkunastoletni chłopak. Przemykał po kryjomu i pożyczoną rakietą odbijał piłki o treningową ściankę. - Ścianka to super rzecz - mówi dziś - bo uczysz się sam, na początku nie potrzebujesz instruktora.
Po kilku latach zaczął grać na tych kortach częściej. Swoje umiejętności, zdobyte samodzielnie, poprawiał pod okiem Stanisława Dańczaka, grywał też na pierwszym korcie w Michałówku u Wojciecha Pietrzaka. Do Łowickiego Towarzystwa Tenisowego przystąpił we wczesnych latach 2000, a jesienią 2013, po śmierci Ryszarda Gardenera, został jego prezesem.
Dziś stara się grać w tenisa codziennie i dba o korty, by były takie jakie dotąd - a są, w jego ocenie, znakomite. - Najwięcej pracy jest po zimie - mówi - gdy przez 2-3 dni trzeba nawierzchnię dobrze wygrabić, wyrównać, dodać świeżej mączki, wygładzić i uwałować. Kilka lat temu z pieniędzy Towarzystwa zakupiono z Niemiec walec do utwardzania nawierzchni, Gajda ocenia, że ten sprzęt dobrze się sprawdza.
Na pracach pozimowych oczywiście robota na korcie się nie kończy, trzeba go pielęgnować właściwie codziennie, siatkując po każdej grze, zraszając, zwalczając chwasty, wałując, poprawiając linie itp.- Gdyby nie Krzysiek, to by tu chyba wszystko krzakami zarosło - mówi o prezesie Stanisław Dańczak, weteran tych kortów.
Komitet musiał być
Obecny prezes był wtedy zbyt mały, by znaleźć się w gronie inicjatorów założenia kortów. O początkach inicjatywy opowiada nam wspomniany Stanisław Dańczak, jeden z najbardziej zaangażowanych w działania ŁTT.
Według jego wiedzy pierwszy asumpt do budowy kortów dało spotkanie, przy okazji jakichś kolejnych "wyborów" we wczesnych latach 70., prawdopodobnie w gminie Bielawy, dwóch ludzi: Ryszarda Gardenera i Leonarda Korago, wówczas szefa produkcji w Syntexie. Obaj grali w tenisa, Korago w Częstochowie, skąd pochodził, Gardener na korcie istniejącym wówczas za Domem Kultury Kolejarz (obecne Delikatesy Centrum przy Końskim Targu) i czasami na asfalcie przy Szkole Podstawowej Nr 2.
Był to czas wielkich sukcesów tenisowych Wojciecha Fibaka, stąd zainteresowanie tenisem było ogromne. Po tych wyborach obaj zawiązali komitet organizacyjny, do którego doprosili także zastępcę dyrektora Syntexu p. Łęzaka, geodetę Zbigniewa Bołdyrewa, Stanisława Dańczaka, kogoś ze związków zawodowych - bez czego nie dało by się ruszyć. Być może w tym gronie musiał być też ktoś z zakładowej organizacji partyjnej. Dyrekcję zakładu dało się przekonać do budowy z funduszu socjalnego, jakim Syntex dysponował.
- Budowa trwała niecały rok - wspomina Stanisław Dańczak. - Pracownicy zakładu byli do tego oddelegowani, nadto Syntex dostarczał wszystko co potrzebne: gruz na podbudowę, żużel, opłacał mączkę ceglaną przywożoną zza Zgierza, słupki, ogrodzenie, siatki, istniejące do dziś siedzenia sędziowskie...
Obiekt powstawał jako wielofunkcyjny: obok kortów i ścianki do odbijania piłki, powstały boiska do siatkówki i do koszykówki, a zimą przez pierwszych kilka lat urządzano tam też lodowisko. Potem z lodowiska zrezygnowano, gdy okazało się, że niszczy ono za bardzo nawierzchnię kortów.
Stanisław Dańczak, sam pracownik Syntexu i lokator mieszkania w zakładowym bloku nieopodal, nie pamięta uroczystości otwarcia kortów, ale jest przekonany, że musiało to mieć miejsce 22 lipca 1975 roku, w dzień, który świętowano powstanie PRL. Inaczej wtedy po prostu nie mogło być.
Nie każdy daje radę
Przez pierwsze lata zainteresowanie grą na kortach było bardzo duże. Janusz Jagoda, też jeden z weteranów ŁTT, odkrył te korty gdy powstały, mieszkał w bloku przy Syntexie, miał je więc pod nosem. - Wcześniej nie było kortów, tenisa nie znałem - mówi. A był przecież człowiekiem zaangażowanym w sport, grał w siatkówkę i w piłkę nożną, był przewodniczącym Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej w Syntexie. Gdy jednak pierwszy raz chwycił rakietę w rękę i zaczął się uczyć - połknął bakcyla. - Moim bzikiem jest tenis - mówi Jagoda, dziś 80-latek. - To mnie trzyma, to jest moja pasja.
- Ale to jest trudny sport i szybko wielu się wykruszyło -wspomina Stanisław Dańczak. - Wiele osób zaczynało, ale albo się nie mogli nauczyć albo się zniechęcali - potwierdza prezes Gajda. I tak jednak przez lata korty przy Syntexie przyciągały regularnie grupę około 20-25 osób regularnie grających.
Teraz jest ich nieco mniej, Dańczak mówi o kilkunastu grających osobach. Wymienia z najstarszych Janusza Jagodę, Krzysztofa Chojnackiego i siebie, pamięta jedną kobietę: Bożenę Szkopek.
Gdy jednak pierwszy raz chwycił rakietę w rękę i zaczął się uczyć - połknął bakcyla. - Moim bzikiem jest tenis - mówi Jagoda, dziś 80-latek. - To mnie trzyma, to jest moja pasja.
Krzysztof Gajda wydłuża tę listę o kolejnych kilka nazwisk. W ŁTT grają Waldemar Żemło, Radosław Kucharski, Marek Niewiadomski, Robert Makowski, Cezary Znyk, Jarosław Woźniak, Mariusz Czułek, Piotr Sukiennik, Jarosław Znyk, Eryk Łon. Zjawiają się czasem pograć Wojciech Pietrzak, Marcin Dańczak, Aneta Budzałek, Kuba Dańczak, instruktorem tenisa została niedawno Oliwia Dańczak
Ta ostatnia wieść bardzo cieszy Krzysztofa Gajdę. - Bo jak nie ma instruktora w danym ośrodku, to nie ma tenisa - opisuje. Przez wiele lat indywidualnych lekcji tenisa, głównie dla dzieci, udzielali Stanisław Dańczak i Ryszard Gardener.
Największe sukcesy
Swoje złote lata łowickie środowisko tenisowe przeżywało pod koniec lat 90. i we wczesnych latach 2000. Za sukcesami Wojciecha Pietrzaka (z tytułami mistrza świata lekarzy włącznie), Waldemara Żemły, Marcina Dańczaka (mistrzostwo Polski amatorów w deblu, wraz z ojcem, na Familia Cup, mistrzostwo Warszawy w hali, mistrzostwo Polski amatorów) przyszło zwiększone zainteresowanie młodych. Na listach kwalifikacyjnych Polskiego Związku tenisowego znalazły się w 2001 roku np. nazwiska Mikołaja Pietrzaka (syna Wojciecha) i Filipa Gołdy.
Na fali obecnych sukcesów Igi Świątek czy Huberta Hurkacza można by się było spodziewać tłumnego napływu chętnych do nauczenia się gry w tenisa, a mimo to członkowie ŁTT nie widzą tego zainteresowania. - Szału nie ma - zauważa Stanisław Dańczak.
Grają bo warto
Dlatego tenisiści ze środowiska ŁTT grają zdecydowanie dla samych siebie, z przekonaniem, że po prostu warto.
Gdy z bieganiem z biegiem lat jest coraz trudniej, to lepszy jest debel
- Staję na korcie i macham rakietą - mówi skromnie Stanisław Dańczak
- Jeszcze tam chodzę i odbijam sobie. Szkoda, że nie zawsze możemy debla zagrać, bo czasem nie ma paczki. Młodzi się powykruszali, poodnosili kontuzje - dopowiada Janusz Jagoda.
- Gdy z bieganiem z biegiem lat jest coraz trudniej, to lepszy jest debel - mówi ze uśmiechem Krzysztof Gajda. - Wtedy i życie towarzyskie jest bardziej intensywne. Choćby z tego względu warto się spotykać i grać.
W sobotę tenisiści będą świętować 50-lecie swych kortów. Krzysztof Gajda jest wdzięczny mieszkańcom sąsiednich bloków, że znoszą to ich niemal codzienne granie i sportowe emocje.
Jest też wdzięczny burmistrzowi i staroście, że przyjęli zaproszenie na uroczystość i że w rozmowach przy tej okazji zadeklarowali pomoc przy renowacji "domku tenisowego" - małego baraczku przy kortach, stanowiącego zaplecze dla grających. - Dotąd wszystko robimy ze składek i własnymi siłami. Ale raz na 50 lat można się zwrócić o pomoc, prawda? - pyta prezes.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz