Zamknij
Właściciel tej instalacji fotowoltaicznej straci ją, przynajmniej w części.

Nie wierzył, że zabiorą mu ten grunt. Aż przyjechała policja.

Wojciech Waligórski Wojciech Waligórski 07:00, 27.09.2025

Nie wierzył, że zabiorą mu ten grunt. Aż przyjechała policja.

Na ciasno zabudowanych terenach nietrudno o konflikty i różnice zdań. Ostatecznie jednak ktoś musi decydować - i jest to urząd. Tryby urzędniczej machiny działają niespiesznie, ale nieubłaganie. Przegapienie terminu oznacza straty. Przekonał się o tym jeden z mieszkańców ulicy Zacisznej w Łowiczu.

Pierwszy raz pan Daniel, mieszkaniec jednorodzinnego domu przy ul. Zacisznej 8 w Łowiczu, zainteresował nas swym problemem przed ponad pięciu laty, tuż przed pandemią, w lutym 2020 roku. Tym razem ponownie zwrócił uwagę na niesprawiedliwość, jaka jego zdaniem się dzieje – ale teraz, w przeciwieństwie do pierwszej interwencji, nic już poradzić nie można. Nasz czytelnik straci kilkanaście tysięcy złotych, jeśli nie więcej.

Wielu łowiczan zapyta gdzie w ogóle jest ulica Zaciszna. To mała, krótka i przede wszystkim wąska uliczka równoległa do ul. Zgoda i ul. Katarzynów, kończąca się… - no właśnie, po prostu kończąca się, ślepa. Na końcu takich uliczek zwykle tworzy się miejsca do zawracania, tutaj takiego nie ma. A właściwie jest, tylko że w planie zagospodarowania przestrzennego miasta – i niedługo ma ono być zrealizowane.

Przeciwko tej realizacji protestuje pan Daniel, mieszkaniec tej ulicy, jej końcowego fragmentu po prawej stronie, z którego to działki ma być wykrojony fragment pod miejsce do zawracania.

Właściciel tych kilkudziesięciu metrów kwadratowych - bo o takiej powierzchni mówimy – jest zbulwersowany decyzją o wywłaszczeniu go, gdyż na tej części działki ma po pierwsze część dużej instalacji fotowoltaicznej, jaką założył, po drugie wymiennik ciepła do pompy ciepła. Fotowoltaika kosztowała go 40 tysięcy złotych, 35 tysięcy pompa ciepła.

Uważa, że to nie jest interes publiczny tylko prywatny

Wniosek o stworzenie miejsca do zawracania złożył do ratusza w roku 2010 właściciel działki kończącej ulicę, oznaczonej numerem 9. Zmiana w planie zagospodarowania przestrzennego, przewidująca, że na końcu ulicy będzie pętla do nawracania została wprowadzona w 2013 roku. Pan Daniel jest właścicielem nieruchomości pod nr 8, która na ten cel ma być okrojona, od roku 2016. Wcześniej o to, by tego nawrotu nie było walczył poprzedni właściciel Zacisznej 8, znany łowicki przedsiębiorca. Podział geodezyjny był wykonany już też za poprzedniego właściciela.

- Ja wiedziałem co kupuję, ale wiedziałem jaki to szwindel – mówi dziś protestujący łowiczanin. W decyzji starosta napisał, że to ma służyć mieszkańcom. – Ale jaki to jest sens dojeżdżać tutaj, by sobie nawrócić, skoro każdy nawraca na swojej posesji? Więc komu to ma służyć? To miejsce nawracania jest robione na wniosek właściciela posesji kończącej ulicę – zdaniem Daniela jest to cel prywatny, nie publiczny.

Pan Daniel twierdzi, że żaden inny mieszkaniec ul. Zacisznej nie potrzebuje tego poszerzenia. Wskazuje natomiast, że to sąsiad, właściciel działki zamykającej ulicę, od razu zrobił na swej posesji bramę pod przyszłe rozwiązanie.

- Rozmawiałem ze wszystkimi mieszkańcami i nikomu nie jest potrzebna moja działka na poszerzenie.

- Ale wiedział Pan co Pan kupuje – zauważamy.

Raz wygrał u wojewody, drugi raz już nie

Pan Daniel w roku 2020, gdy pierwszy raz o tym pisaliśmy, zaskarżył do wojewody decyzję łowickiego starostwa o wywłaszczeniu.

Już wtedy podnosił problem, że jeśli zabiorą mu ten kawałek terenu, to będzie musiał zlikwidować przesuwną bramę na swoją posesję, a wtedy właściwie będzie musiał zlikwidować bramę w ogóle, gdyż zostanie za mało miejsca, by bramę otworzyć do wewnątrz posesji. Bo w najwęższym miejscu droga ma być metr od jego okna.

Jakiś czas po naszym tekście z roku 2020 Daniel P. odniósł sukces: służby wojewody uchyliły decyzję starostwa. Zadecydowały wtedy jednak względy formalne, a nie merytoryka. Dlatego należało się liczyć z tym, że sprawa wróci – i wróciła. Starostwo ponownie wydało decyzję o wywłaszczeniu pod cel publiczny.

I tutaj skarżący się popełnił błąd. Nie ludzki, bo zachował się jak człowiek: mówi, że w tym czasie ratowali z rodziną od śmierci swego ojca, stąd nie byli w stanie pilnować terminów. Ale od strony formalnej, urzędniczej, to był błąd.

Przegapił wtedy terminy na ponowne zaskarżenie. Teraz jest już po terminach, decyzja jest prawomocna

Za pierwszym razem wyceniono ten teren na 17 tys. zł., przy ponownej procedurze wywłaszczeniowej wyceniono ten fragment działki na 18 tys. zł. A ile kosztowała go fotowoltaika i ile pompa ciepła – pisaliśmy już wyżej.

Jakim prawem? - pyta

Wywłaszczany mieszkaniec Zacisznej 8 nie przeczy, że już kupując działkę powinien był wiedzieć, że plan przewiduje takie a nie inne zagospodarowanie tego miejsca. Z jakiegoś powodu jednak nie sądził, że do tego dojdzie. Przed 5 laty mówił nam, że tę argumentację można odwrócić: właściciel Zacisznej 9 nabywając swą posesję również doskonale wiedział, że dojazd wygląda tak a nie inaczej.

 

Wywłaszczany mieszkaniec Zacisznej 8 nie przeczy, że już kupując działkę powinien był wiedzieć, że plan przewiduje takie a nie inne zagospodarowanie tego miejsca.

Pan Daniel uważa, że dzieje mu się krzywda, uważa, że właściciel posesji kończącej ulicę ma koneksje tak w ratuszu jak i w starostwie. Wskazuje na fakt, że ratusz, bez względu na to, kto jest jego lokatorem, ciągle toleruje sytuację, w której właściciel końcowej działki gospodaruje nadal, bez aktu własności, na miejskiej wąskiej działce, przylegającej do tejże od drugiej strony i dochodzącej do ul. Katarzynów. Ta wąska działka jest od strony Katarzynowa zamknięta bramą, natomiast od strony właściciela działki na Zacisznej 9 – jest na nią przejście.

Protestujący wskazuje, że gdyby nie budynek ją kończący, ul. Zaciszna mogła przecież być poprowadzona dalej, zakręcać i dochodzić do ul. Katarzynów. - Jakiś cel publiczny takiego połączenia by był – uważa. Rzut oka na mapę geodezyjną każe jednak postawić pytanie, czy takie rozwiązanie byłoby realne ze względu na małą szerokość tamtej działki, mniejszą jeszcze niż szerokość Zacisznej.

No i zasadne wydaje się też pytanie jak by ona wyglądała, gdyby właściciel Zacisznej 9, nie zajmował się nią: pewnie by zarosła.

Koszę, sprzątam, bo słabo by to wyglądało

O przyczynach dla których nadal istnieje taka dziwna, bardzo wąska a długa, miejska działka, nic pewnego nie wie pan Dominik, właściciel Zacisznej 9. Podejrzewa, że są to pozostałości po dawnych planach podziałów działek w tym rejonie, z lat być może jeszcze 50. ubiegłego wieku. Opowiada też, że poprzedni właściciel, od którego on działkę kupił, zamontował kawałek ogrodzenia i bramę od strony ul. Katarzynów, nie chcąc by działka stała się meliną dla okolicznych pijaków.

- Wcześniej posiałem trawę, teraz tylko koszę i sprzątam. Słabo by to wyglądało gdybym tego nie robił. Dbam jak mogę. 

Pan Dominik przyznaje, że utrzymuje ten teren w porządku, dba o niego. Przez 3 lata w przeszłości nawet go dzierżawił, płacąc miastu czynsz, potem jednak umowa nie została przedłużona, bo chęć dzierżawienia przejawiał także inny sąsiad, a ówczesny burmistrz w tej sytuacji nie zdecydował się na wydzierżawienie nikomu. 

Pan Dominik jednak nadal stara się utrzymywać tę działkę w czystości. - Wcześniej posiałem trawę, teraz tylko koszę i sprzątam. Słabo by to wyglądało gdybym tego nie robił. Dbam jak mogę. 

O zarzutach pana Daniela się nie wypowiada. Podkreśla, że nie ma między nimi żadnego konfliktu, ale też nie ma żadnych bardziej zażyłych kontaktów. - Po prostu sąsiad - mówi. 

Burmistrz: umowy nie ma

Dlaczego jednak przez tyle lat ratusz nie wystawił jej na sprzedaż? By ktokolwiek z sąsiadów miał możliwość formalnego powiększenia swojej posesji?

Burmistrz Łowicza Mariusz Siewiera potwierdza w rozmowie z NŁ, że nie ma żadnej umowy, ani dzierżawy ani użyczenia tejże wąskiej działki. Jest ona nadal własnością miejską.

Burmistrz nie wie co, pewnie przed wielu laty, sprawiło, że powstała taka dziwna działka. W rozmowie z NŁ zadeklarował, że zleci wydziałowi geodezji kontakt z sąsiadami tej działki z zapytaniem, czy byliby skłonni zakupić ją, na poszerzenie swoich nieruchomości. Być może, jeśli odpowiedzi będą pozytywne, konieczne będzie dokonanie jej podziału. O ewentualnej sprzedaży może zadecydować tylko Rada Miejska. 

Pan Dominik deklaruje, że gdy taka propozycja zostanie złożona, na pewno będzie nią zainteresowany, w części która przylega do jego działki. Sądzi, że zainteresowanie mogą wyrazić także inni sąsiedzi. 

Czy te skrzynki przeszkadzają?

Pan Daniel ma jeszcze jeden argument wskazujący na dziwne, jego zdaniem, postępowanie ratusza w tej sprawie. W pasie drogowym ul. Zacisznej, po lewej stronie (patrząc w kierunku jej końca) , w miejscu gdzie zwykle jest chodnik, zauważyć można skrzynkę przyłączeniową gazową i energetyczną dla sąsiada. – Jakie to trzeba mieć znajomości, żeby uzyskać pozwolenie na to? – pyta. – Jaki to był problem ustawić jego skrzynkę na prywatnej posesji sąsiada? Teraz są odczyty zdalne, żaden problem – mówi.

W odpowiedzi na swe zapytanie skierowane do ratusza, Daniel P. otrzymał w pierwszych dniach września odpowiedź, że na dzień wydawania decyzji administracyjnej w sprawie umieszczenia tych urządzeń, burmistrz nie widział przeciwwskazań do ich umieszczenia tam, uznając, że nie stanowi to zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu ani nie umniejszy wartości użytkowej drogi.

Teraz Daniel P. skierował też do starostwa zawiadomienie o możliwej nielegalnej budowie tychże urządzeń – starostwo przekazało pismo do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

Czy decyzje w tej akurat sprawie, wydane przed laty, będą musiały ulec zmianie gdy nawrotka będzie wykonywana?

Na pewno nie ulegną już zmianie decyzje o jej budowie. Pan Daniel straci sporo pieniędzy. Czy tak to by się skończyło, gdyby pilnował terminów?

I stało się...

W ubiegły czwartek 18 września, komisyjnie, przy udziale urzędników z ratusza, biegłego geodety, komornika i policji, miasto przejęło teren pod budowę pętli do nawracania. Miasto będzie teraz rozbierało fragment płotu, ustawi nowy w nowej granicy. Jeśli pan Daniel nie usunie samodzielnie fragmentu konstrukcji pod swą instalację fotowoltaiczną, ratusz zleci rozbiórkę.

Miejsce do nawracania, służące każdemu użytkownikowi ulicy, ratusz albo zleci wysypać tłuczniem, albo, jeżeli kosztorys na to pozwoli, wyłożyć kostką brukową. 

Właściciel pieniędzy należnych mu na mocy decyzji wywłaszczeniowej z początku nie podjął, trafiły do depozytu sądowego. 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%