Dzisiaj, w sobotę 24 października, weszły w życie nowe obostrzenia związane z epidemią koronawirusa. Ograniczają one m.in. działalność lokali gastronomicznych, takich jak restauracje, kawiarnie i puby, które musiały zostać zamknięte dla klientów, zaś mogą jedynie prowadzić działalność na wynos lub z dowozem.

Rozmawialiśmy dzisiaj z restauratorami z Łowicza i Nieborowa, którzy drżą o przetrwanie. Między innymi Wojciech Bury, właściciel Restauracji „Posterunek 77” powiedział nam, że największy żal do rządzących ma o to, że dokonują oni tak drastycznych zmian dosłownie z dnia na dzień, przed weekendem, na który mieli już zarezerwowane stoliki i zgromadzone zapasy żywności.

Gdyby nie zamknięcie gastronomii, w Restauracji „Na Poddaszu” przy ul. Zduńskiej odbyłoby się dzisiaj małe wesele dla 19 gości. Zamiast w lokalu, przyjęcie musiało zostać zorganizowane w domu, jednak rodzina postanowiła nie rezygnować z tortu, który już wcześniej zamówiła w lokalu.

Zdaniem współwłaściciela Restauracji „Na Poddaszu” Piotra Chorążaka, w związku z gwałtownymi zmianami, jakie dotykają ich branżę, niedługo praca w gastronomii będzie traktowana jako „zawód podwyższonego ryzyka”, którego nikt nie będzie chciał wykonywać.

Z kolei Anna Rogiecka, właścicielka „Oberży pod Złotym Prosiakiem” powiedziała nam, że ponieważ restauratorzy przygotowują się do weekendu już wcześniej, to skala zmarnowanej żywności będzie olbrzymia. Gdy poprzednio rząd wprowadził ograniczenia w gastronomii, jej restauracja została zamknięta na ponad dwa miesiące. Aby zminimalizować straty, w ten weekend oberża uruchomiła wydawanie posiłków na wynos.

Taką formę prowadzenia działalności wprowadzono w większości restauracji, niektóre wożą dodatkowo jedzenie do klientów. Obszernie o sytuacji branży gastronomicznej, niepokoju wśród restauratorów i rozwiązaniach wdrożonych na czas obowiązywania obostrzeń - przeczytasz w najnowszym wydaniu Nowego Łowiczanina.