Zamknij

Prokuratura ściga dziennikarza za to, że... pytał. 

16:08, 08.09.2022 . Aktualizacja: 16:19, 08.09.2022
Skomentuj

Tak kuriozalnej sprawy jeszcze nie było. Dziennikarz lokalnego tygodnika Kronika Beskidzka i portalu bielsko-biala.pl dostał zarzuty za... zadawanie pytań (!). Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu postawiła Mirosławowi Jamro zarzuty nakłaniania policjantów do przekazywania informacji. 

O sprawie pisze czwartkowa Kronika Beskidzka, nas też ta sprawa bulwersuje. Jamro to dziennikarz policyjny, który prowadził autorską rubrykę „Na sygnale”. Opisywał w niej zdarzenia z udziałem służb mundurowych: wypadki, interwencje służb, pożary.

9 czerwca Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu postawiła mu zarzuty z art. 18 par. 2 kk w związku z art 231 par. 2 kk i 266 par. 2 kk. Artykuł 18 dotyczy podżegania (kto chcąc, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, nakłania ją do tego). Jamro został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Chodzi o „ujawnienie osobie nieuprawnionej informacji stanowiących tajemnicę prawnie chronioną, które funkcjonariusze uzyskali w związku z wykonywaniem czynności służbowych”. Mieli tego dokonać policjanci przekazujący Jamro informacje na miejscu zdarzeń.

Stanowisko w tej sprawy wydało Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, którego członkiem jest Kronika Beskidzka, a Nowy Łowiczanin jednym z założycieli:

„Postawienie zarzutów Mirosławowi Jamro, dziennikarzowi Kroniki Beskidzkiej i portalu bielsko-biala.pl przez Prokuraturę Okręgową w Sosnowcu za zbieranie informacji uznajemy za szykanę i zamach na niezależne media lokalne. To działanie szokujące, skierowane wprost przeciw niezależności mediów.

Rolą dziennikarza jest informowanie społeczeństwa. Narzędziem - pozyskiwanie informacji. Od osób prywatnych, jak i publicznych. Próba penalizowania tego narzędzia oznacza, że dziennikarze nie są w stanie wykonywać swojej pracy.

Mirosław Jamro, dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem, pracował zgodnie ze standardami: na miejscu zdarzenia rozmawiał z policjantami, zawsze czekając, aż najpierw wykonają swoje czynności. Nie zmuszał ich do odpowiedzi. Po prostu pytał. Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu twierdzi jednakże, że dokonał przestępstw, które „cechują się wysokim stopniem społecznej szkodliwości, a także zostały popełnione w konfiguracji z innym osobami na szkodę interesu publicznego polegającego na podważeniu zaufania publicznego do prawidłowego funkcjonowania organów i instytucji państwowych”. To kuriozalne stwierdzenie dowodzi, że albo prokuratura nie rozumie specyfiki pracy dziennikarza, jego uwarunkowań prawnych i roli społecznej albo z premedytacją przesuwa granicę wolności słowa i niezależności mediów.

Przeciw temu drugiemu stanowczo protestujemy. Dziennikarze nie mogą pracować z pistoletem przystawionym do głowy. Zwłaszcza, gdy przystawia go organ państwa, które niezależności mediów i wolności prasy powinno bronić.

Stowarzyszenie Gazet Lokalnych od początku pilotuje sprawę, jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z redakcją i dziennikarzem. Będziemy bronić Mirosława Jamro przez bezprawiem prokuratury. Niezależne media lokalne to ostatnie narzędzie społecznej kontroli w małych społecznościach i ograniczenie możliwości ich działania to wprost zamach na standardy demokratyczne.:

Rada Wydawców

Stowarzyszenia Gazet Lokalnych

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

ZenonZenon

5 0

Komuna wróciła 15:17, 10.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

jaja

2 0

a to juz chyba nie polska?????/ 11:41, 11.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Kursk Kursk

3 0

PiS landia 13:12, 11.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%