Wakacyjne potańcówki w Sannikach cieszą się ogromnym powodzeniem. Z roku na rok, z imprezy na imprezę przybywa wielbicieli tańca na świeżym powietrzu, dodatkowo przy muzyce "na żywo". Są to tzw. spotkania koszyczkowe, czyli każdy przynosi własne wiktuały, które chce spożyć podczas zabawy oraz płyny, które są mu niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Sobota, 25 czerwca, była piękna, słoneczna i bezwietrzna.
Tuż po godzinie 17 zabrzmiały pierwsze dźwięki muzyki, które towarzyszyły pleceniu konkursowych wianków. Stoły biesiadne zapełniały się powoli, z gilla rozchodził się smakowity zapach pieczonych kiełbasek i mięs. Wybranie zwycięskiego wianka, przysporzyło komisji konkursowej nieco problemów.
Kiedy zaczęło na dworze szarzeć, wszyscy zgromadzili się przy schodkach prowadzących do stawu. Ze względów bezpieczeństwa, jedynym uprawnionym do spławiania wianków, był Krzysztof, na co dzień pracujący w pałacu.
Na zapowiadany taniec z ogniem trzeba było poczekać, aż zrobi się odpowiednio ciemno. Warto było uzbroić się w cierpliwość, bo było na co patrzeć.
A potem, aż do północy, już biesiadowanie i tańce. Kto był, wyszedł super zadowolony, kto nie był, z pewnością żałuje.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz