Sarny spędzają sen z oczu rolnikom z Rokitnicy, którzy mają plantacje truskawek. W wielu miejscach zielone liście zastąpiły brunatne place niszczonych przez zwierzęta roślin.
Do naszej redakcji zadzwonił jeden z właścicieli plantacji w Rokitnicy, który poprosił o nagłośnienie sprawy. Jak twierdził, myśliwi dzierżawiący ten teren pozostawiają ich z problemem praktycznie samym sobie.
Myśliwi mówią z kolei, że w rejonie ich działania to pierwszy od 30 lat przypadek, kiedy ktoś skarży się na zwierzynę płową. Jedyne co mogą w tej chwili zrobić, to próbować przepłoszyć sarny. Nie dają jednak gwarancji, że krążące po polach zwierzęta nie powrócą.
Tymczasem rolnicy gwarancję powrotu zwierząt do ich naturalnego azylu, czyli lasów, chcieliby posiadać. Równocześnie zdają sobie sprawę, że to może być trudne. Głównie ze względu na prowadzoną w lasach okalających Głowno i Klinów wycinkę drzew w celu odnowienia nasadzeń, a po drugie - siatkę autostrad, która zaburzyła drogi migrowania dzikiej zwierzyny. Dlatego denerwują się, licząc straty w tegorocznych zbiorach.
Odszkodowań, które mogłyby je pokryć w całości, raczej się nie spodziewają. Plantatorzy bardziej oczekują od myśliwych kroku w kierunku ograniczenia wielkości wyjadającego ich uprawy stada.
Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym numerze Wieści z Głowna i Strykowa.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz