Było Tesco - a jutro otwierają Netto. Gdzie zamykają placówki?

Tesco czy Netto, Kaufland czy Lidl albo Inter Marche czy Leclerc lubo Biedronka - zachodnie sieci weszły w polski rynek, jak w masło, a naród się cieszy, bo w sklepach (pardon, w marketach), ma niby światowo. Ale zyski w znacznym stopniu są transferowane do Niemiec, Francji i Portugalii. Opowieści, że daje miejsca pracy między bajki włożyć, bo udowodniono już dawno, że jedno miejsce pracy w takim markecie to likwidacja dwóch - trzech miejsc pracy w prywatnym, polskim handlu. Na szczęście jest (i coraz bardziej się rozwija) Dino polskiego przedsiębiorcy z Krotoszyna, więc staram się kupować jak najwięcej właśnie w Dino, choć przyznać muszę, że niektórych, bardziej luksusowych towarów w Dino brakuje, bowiem nastawione jest, jak widać, na mniej wymagającego (albo może biedniejszego czy "oszczędnego") klienta.

Tesco czy Netto, Kaufland czy Lidl albo Inter Marche czy Leclerc lubo Biedronka - zachodnie sieci weszły w polski rynek, jak w masło, a naród się cieszy, bo w sklepach (pardon, w marketach), ma niby światowo. Ale zyski w znacznym stopniu są transferowane do Niemiec, Francji i Portugalii. Opowieści, że daje miejsca pracy między bajki włożyć, bo udowodniono już dawno, że jedno miejsce pracy w takim markecie to likwidacja dwóch - trzech miejsc pracy w prywatnym, polskim handlu. Na szczęście jest (i coraz bardziej się rozwija) Dino polskiego przedsiębiorcy z Krotoszyna, więc staram się kupować jak najwięcej właśnie w Dino, choć przyznać muszę, że niektórych, bardziej luksusowych towarów w Dino brakuje, bowiem nastawione jest, jak widać, na mniej wymagającego (albo może biedniejszego czy "oszczędnego") klienta.

Tesco czy Netto, Kaufland czy Lidl albo Inter Marche czy Leclerc lubo Biedronka - zachodnie sieci weszły w polski rynek, jak w masło, a naród się cieszy, bo w sklepach (pardon, w marketach), ma niby światowo. Ale zyski w znacznym stopniu są transferowane do Niemiec, Francji i Portugalii. Opowieści, że daje miejsca pracy między bajki włożyć, bo udowodniono już dawno, że jedno miejsce pracy w takim markecie to likwidacja dwóch - trzech miejsc pracy w prywatnym, polskim handlu. Na szczęście jest (i coraz bardziej się rozwija) Dino polskiego przedsiębiorcy z Krotoszyna, więc staram się kupować jak najwięcej właśnie w Dino, choć przyznać muszę, że niektórych, bardziej luksusowych towarów w Dino brakuje, bowiem nastawione jest, jak widać, na mniej wymagającego (albo może biedniejszego czy "oszczędnego") klienta.