Śmierć 70-letniej kobiety w pożarze na os. Starzyńskiego - relacja świadka

W nocy z soboty na niedzielę w bloku numer 9 na osiedlu Starzyńskiego w jednym z mieszkań wybuchł pożar. W jego wyniku śmierć poniosła 70-letnia kobieta. Będąc dziś na miejscu pytaliśmy o okoliczności tego zdarzenia.

Będąc na miejscu zdarzenia rozmawialiśmy z panią Haliną, sąsiadką z klatki obok. To ona, widząc zagrożenie, zadzwoniła pod numer 112. - Była godzina 00:10. Wtedy poczułam niepokojący zapach. Początkowo myślałam, że są to spaliny z silnika samochodu. Poszłam sprawdzić co się dzieje i zobaczyłam kłęby dymu. Pomimo, że było ciemno, ten dym był bardzo widoczny. Gdy zaczęło się palić nikogo nie było pod blokiem - relacjonuje sąsiadka.

Kobieta dodaje, że zapach, który poczuła przypominał swąd palącego się kleju bądź sklejki.

U sąsiadki się pali!

- Gdy tylko to zobaczyłam chwyciłam za telefon. W tym samym momencie do naszej kuchni dostawał się dym - kontynuuje pani Halina. - Byłam bardzo zdenerwowana. Jednymi z pierwszych słów jakie wtedy powiedziałam były: "U sąsiadki się pali!|". Rozmawiając przez telefon przeszłam do balkonu, który wychodzi na blok 8. Po prawej stronie zobaczyłam ogień. To był pokój mojej sąsiadki. Moja reakcja na ten widok spowodowała bardzo chaotyczną rozmowę.

- Dla mnie była to bardzo długa rozmowa - zaznacza kobieta. - Rozmawiając, zaczęłam dobijać się do sąsiadki. "Sąsiadka płonie, potrzebna straż!" - mówiła pani Halina do dyspozytorki, z którą rozmawiała.

Z kolei dyspozytorka próbowała ustalić miejsce zdarzenia i jego okoliczności. - Gdy skończyłam rozmowę dym był już wszędzie - dodaje sąsiadka.

Wszystko działo się w ułamkach sekund

- Na miejscu służby znalazły się bardzo szybko - stwierdza pani Halina. - Już w chwili zakończenia rozmowy słyszałam sygnały wozów strażackich. Wtedy mąż kazał mi się ubierać i zabrać wszystkie rzeczy z balkonu. Gdy wybiegliśmy na dół, widzieliśmy jak z czwartej klatki wybiegają pojedyncze osoby. Dopiero wtedy od strony 8 bloku zaczęli gromadzić się ludzie. W momencie gdy znaleźliśmy się przed blokiem, zobaczyliśmy nadjeżdżającą straż.

- Każdy uciekał. Baliśmy się, więc co innego mogliśmy zrobić? - pytała w rozmowie z nami pani Halina.

Każdy uciekał. Baliśmy się, więc co innego mogliśmy zrobić?

Strach i niedowierzanie

Świadek zdarzenia kontynuuje swoją relację: - Wśród zgromadzonych przed blokiem ludzi wyczuwalne były strach i niedowierzanie. Na miejscu znalazła się także córka tej kobiety. Pytałam jej czy czegoś chce, czy czegoś potrzebuje? Odpowiedziała jedynie, że ma nadzieję, że jej mamę uda się uratować.

Pani Halina dodała również, że w trakcie interwencji ogień rozprzestrzenił się na trzecie i czwarte piętro. Gdy wróciła do domu po zakończonej interwencji zastała zalane wodą swoje mieszkanie.

Jak się dowiadujemy w straży, na miejscu interweniowały: 3 zastępy z JRG Łowicz oraz 2 z OSP Łowicz oraz oficer dyspozycji Komendanta Powiatowego. Podczas akcji ratunkowej ewakuowano 10 osób z sąsiednich mieszkań. Jak informuje nas rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu Tomasz Ledzion sprawę prowadzi KPP w Łowiczu pod nadzorem prokuratora, który bada przyczyny zdarzenia. Rzecznik KP PSP w Łowiczu informuje również o tym jakie działania zostały podjęte na miejscu miejscu przez strażaków: - Po dojechaniu na miejsce zauważyliśmy, że część osób z bloku zdążyła się ewakuować. Pomagaliśmy również innym mieszkańcom w ewakuacji, w szczególności osobie starszej, która miała problemy z poruszaniem się. Strażacy wynieśli również z bloku 11 kg butlę z gazem. Zastępy straży ustawiły się po obu stronach bloku i podjęły akcję gaśniczą z użyciem prądu wody pod ciśnieniem. Wykorzystano również podnośnik.

Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do straży o godzinie 0:15, a interwencja służb zakończyła się o 3:30.

[ZT]300944[/ZT]