Z początkiem kwietnia sanepid rozpoczął kontrole kart szczepień w placówkach POZ. Według niektórych mediów ogólnopolskich wraz z rozpoczęciem kontroli pojawiło się zjawisko wypisywania dzieci z przychodni, które wcześniej miało charakter incydentalny. Sprawdziliśmy czy podobny trend widoczny jest w naszych przychodniach.
Zaistniała sytuacja jest wynikiem nasilającej się w ostatnich latach aktywności ruchów antyszczepionkowych. Kontrole, które przeprowadza inspekcja sanitarna mają na celu przede wszystkim diagnozę problemu jakim jest unikanie szczepień. Część z nich, zwłaszcza tych przeciwko chorobom zakaźnym, jest obowiązkowa. Czego zatem obawiają się niektórzy rodzice, podejmując tak radykalne kroki? Najkrócej mówiąc: obawiają się kary za niepoddanie się szczepieniom, nie wierząc w zagrożenie dla dzieci, jakie z tego może wynikać.
Ono natomiast jest realne: tylko w pierwszym kwartale 2025 gwałtownie wzrosła liczba zachorowań na przykład na krztusiec. W pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku było to 6711 przypadków. Dla porównania w analogicznym okresie w roku poprzednim odnotowano 691 zakażeń. A krztusiec to, w porównaniu z innymi chorobami, zagrożenie mniejszej wagi.
Nie jest łatwo "schować" dziecko
Czy jednak u nas zjawisko wypisywania dzieci z przychodni występuje? - Nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku, a sama liczba dzieci nieszczepionych jest u nas znikoma, zdarzają się częściej dzieci z niekompletnymi szczepieniami - powiedział nam doświadczony pediatra, Mariusz Pietrzak z Centrum Medycznego Łowicz.
Zaznaczył, że nie jest łatwo ukryć dziecko przed systemem. W momencie wypisania dziecka z przychodni rodzice muszą wskazać nową placówkę, w której dziecko zostanie zarejestrowane. W przypadku jego przychodni to ona przesyła dokumentację, w tym kartę szczepień. Rodzic może otrzymać skan karty szczepień, oryginał jest wydawany rzadko.
Zdanie się na prywatną opiekę lekarską lub doraźną, też nie jest rozwiązaniem dla takiego rodzica. Wynika to z konieczności wykonywania bilansów - o to zwracają się do rodziców nie tylko przychodnie, ale również placówki oświatowe. Ponadto Narodowy Fundusz Zdrowia może zidentyfikować takie dzieci, porównując własny rejestr z rejestrem urodzeń i bazą PESEL.
Uodpornieni na perswazje
Mariusz Pietrzak zauważa jednak zmianę w podejściu tych rodziców, którzy podjęli decyzję o nieszczepieniu dzieci. - Minął czas rozmów i przekonywania do zasadności szczepień. Takie działania miały miejsce 10 lat temu. Obecnie rodzice są już przekonani do swojej decyzji i robią wszystko, aby ich dziecko nie było szczepione - mówi. - Tłumaczą to na różne sposoby, np. mówią, że dziecko nie mogło pojawić się na wyznaczony termin z powodu choroby.
Metody unikania szczepień są szeroko opisane w Internecie i dostępne bez większego problemu. Rodzice znajdują tam zarówno wskazówki, jak i argumenty, aby nie szczepić dzieci.
Tyle, że ryzyko, jakie podejmują, jest duże. - Decyzję o nieszczepieniu podejmują rodzice, którzy sami są zaszczepieni. To tak, jakby wsiadając do samochodu, zapięli pasy, ale dziecku już nie, po czym udali się w długą podróż – obrazuje Pietrzak.
Lekarz zwraca uwagę, że zmiana podejścia w tej kwestii powinna opierać się na promowaniu szczepień oraz budowaniu świadomości ich pozytywnego wpływu na społeczeństwo, a nie na karaniu czy ograniczaniu praw dzieci.
Decyzję o nieszczepieniu podejmują rodzice, którzy sami są zaszczepieni. To tak, jakby wsiadając do samochodu, zapięli pasy, ale dziecku już nie, po czym udali się w długą podróż
Ten obowiązek spoczywa na rodzicach
W podobnym tonie wypowiada się Ewelina Krupa-Masztanowicz, lekarz rodzinny przyjmujący w łowickiej przychodni WIGOR. - Pewne przesunięcia w zapisach do przychodni są zawsze, ale ich skala nie jest duża - ocenia. Lekarka podkreśla, że szczepienia w Polsce są obowiązkowe, ale nie przymusowe. W praktyce oznacza to, że brak dopełnienia tego obowiązku nie wiąże się obligatoryjnie z karą. - Jesteśmy przychodnią, która wykonuje szczepienia, jednak mamy do czynienia z grupą osób, w tym rodziców, która systematycznie ich unika - mówi. - To nie tylko przychodnia ma obowiązek wykonywania szczepień u dzieci - podkreśla. - Jest to obowiązek, który przede wszystkim spoczywa na rodzicach.
Lekarka zauważa także, że kilka tygodni pod narodzinach dziecka mają miejsce, w przychodniach, bądź miejscach zamieszkania pacjentów, wizyty patronażowe. W ich trakcie udzielane są rodzicom informacje nie tylko z zakresu pielęgnacji i opieki nad nowo narodzonym dzieckiem, ale rodzice są również edukowani w zakresie szczepień. Nie każdy jednak rodzic akceptuje to, co mu jest oferowane i doradzane.
Dr Ewelina Krupa-Masztanowicz krytycznie podchodzi do unikania szczepień dzieci, którego dopuszcza się ta część rodziców. - Rodzice mają różne argumenty, ale rzadko pada konkretna odpowiedź na pytanie "dlaczego?".
Zwykle tłumaczą się oni swoimi poglądami lub możliwością wyboru. Część z nich boi się także niepożądanych odczynów poszczepiennych, te jednak mają miejsce bardzo rzadko.
Sprawa dotyczy nie tylko dzieci
Lekarz z przychodni WIGOR zauważa także, że kwestia szczepień jest istotna nie tylko w kwestii zdrowia dzieci, ale również ochrony populacyjnej. Dotyczy ona szczególnie grup ryzyka, do których należą m.in. osoby starsze czy osoby z chorobami nowotworowymi.
Przychodnia też ma argument w ręku
We wspomnianej przychodni WIGOR jest praktyka, zgodnie z którą dzieci, które mają długą przerwę w obowiązkowych szczepieniach, nie są do niej zapisywane.
- Wszystko zależy od tego jak długa jest przerwa w szczepieniach - mówi nam jedna z pracownic przychodni. - Jeżeli mamy do czynienia z 5-letnim dzieckiem, które ostatni raz szczepione było w wieku 4 miesięcy, to widać wyraźnie, że jego rodzic uchyla się od szczepień.
Przychodnia stosuje różnego rodzaju środki, by przypominać i uświadamiać o konieczności szczepień. Do metod tych należą chociażby przypomnienia w formie sms lub telefonicznej. Z każdej takiej próby sporządzana jest notatka służbowa.
Za wcześnie na wnioski
Jak informuje dyrektor PSSE w Łowiczu Sławomir Mucha, na wyciąganie wniosków dotyczących poziomu wyszczepialności jest jeszcze za wcześnie. Sprawdzenie 14 tysięcy kart w 22 placówkach POZ w powiecie łowickim ma potrwać trzy miesiące.
Dyrektor podkreśla, że działania nie mają na celu karania rodziców, lecz zebranie danych o stanie zaszczepienia populacji. Dotychczas Sanepid nie dysponował pełnym obrazem sytuacji – informacje o odmowach szczepień obowiązkowych pojawiały się jedynie wtedy, gdy lekarze zgłaszali je do inspekcji. Wówczas wszczyna się postępowanie administracyjne. W 2024 roku dotyczyło to 97 niezaszczepionych dzieci i 137 osób (rodziców lub opiekunów prawnych) odmawiających wykonania szczepień. Rok wcześniej: 76 dzieci i 108 osób odmawiających.
Mucha potwierdza, że znane są mu przypadki zabierania kart szczepień z przychodni – zwłaszcza przez osoby określające się jako przeciwnicy szczepień. Nie łączy tego jednak z bieżącą kontrolą, uznając problem braku szczepień za bardziej złożony.
W powiecie zgierskim podobnie
W powiecie zgierskim do kontroli jest 40 tys. kart szczepień. Dyrektor PSSE w Zgierzu Barbara Wieteska podkreśla, że akcja ma na celu sprawdzenie, ile dzieci w Polsce jest zaszczepionych w poszczególnych rocznikach przeciwko 13 chorobom zakaźnym, które są objęte obowiązkowym kalendarzem szczepień. - Rzeczywisty stan wyszczepialności będzie znany po zakończeniu akcji - potwierdza dyrektor Wieteska.
BoB19:09, 20.04.2025
Bo ludzie stracili zaufanie po cyrku i nagonce w czasach C19. Jak się podrąży temat to sprawa jest naprawdę ciekawa. Drażni mnie określanie sceptyków "ruchem antyszczepionkowców". Znam ludzi którzy ostatnio poszli ślepo za głosem polityków, "aktorów", celebrytów, i teraz żałują, bo zdrowie ich dziwnie się posypało. Nie za bardzo wiem co mogą ugrać "antyszczepionkowcy", natomiast wiem co może ugrać big farma. Z pozdrowieniem dla wszystkich, którzy szukają prawde
Sebix 21:08, 20.04.2025
Ciekawe czy poddadzą inwentaryzacji Ukraińców oraz innych przybyszów. Bo te głośne epidemie krztuśca z powietrza się nie wzięły.
Antyszczepionkowiec21:11, 20.04.2025
Czemu lekarze tak pozytywnie wypowiadający się o szczepieniach nie wspominają ani nie udzielają zetelnej informacji o skutkach ubocznych opisanych w charakterystykach produktów leczniczych jakimi są szczepionki? Ludzie, wystarczy poczytać co tam jest napisane i nagle otworzą się oczy czemu tak dużo małych dzieci ma teraz cukrzycę, bezdechy, choroby neurologiczne typu ADHD, Aspargera i Autyzm. Owszem rodzice są zaszczepieni i zdrowi, bo kiedyś szczepionki nie były eksperymentami tylko dobrze przebadanymi produktami , które na rynkiu występowały od wielu lat.... pozatym ile rodzice mieli kloc ? Policzcie w książeczkach waszych dzieci ile tego jest teraz? A każda szczepionka oprócz samych bakterii posiada multum szkodliwych dla małego organizmu związków chemicznych w tym metali ciężkich. Czy gdzieś znajdziecie dokumenty na to czy te produkty są przebadane i w 100% bezpieczne ? Nie. Dla osób które śmieją się z antyszczepionkowcow poszukajcie takich dokumentów - powodzenia.
0 0
Cukrzyca spójrz co dzieci teraz jedzą, ciągle widzę otyłe dzieci zajadające chipsy i popijające colę. Gdzie są rodzice, którzy na to pozwalają? Zaburzenia neurologiczne jak np. autyzm wynika, głównie z genetyki a nie od szczepionki, a poza tym wiele lat temu nikt takich zaburzeń w ten sposób nie nazywal. Poza tym inne zaburzenia wynikają z tego jakie życie prowadzą rodzice tych dzieci, np matki pijące alkohol w ciąży