Mieszkańcy łowickich Bratkowic są rozżaleni sytuacją, jaka w poniedziałek 12 września wieczorem miała miejsce pomiędzy blokami 20 a 21. Na osiedlowej drodze zauważyli zdechłego lisa, jednak przez kilka godzin znikąd nie mogli się doprosić o jego usunięcie.
Zdarzenie miało miejsce między godz. 19 a 20. Mieszkańcy zawiązali nawet „sąsiedzką straż”, która przez kilka godzin pilnowała zdechłego lisa, by nie miały do niego dostępu zwierzęta i dzieci. Widok poranionego zwierzęcia mógłby być dla nich dość drastyczny. Nie jest wiadomym, czy lis został zagryziony przez inne zwierzę czy też został potrącony przez jakiś pojazd i podrzucony w to miejsce, bo na jezdni nie było widać śladów krwi.
Mając świadomość, że lis może być nosicielem wścieklizny (niedawno jej przypadki potwierdzono na terenie sąsiedniego powiatu gostynińskiego), mieszkańcy zadzwonili pod numer alarmowy 112, prosząc o uprzątnięcie zdechłego lisa z osiedlowej drogi. Dowiedzieli się, że odpowiednie służby się tym zajmą, jednak może to nastąpić nawet rano...
Mieszkańcy szukali pomocy w kilku miejscach, powiadomili o sprawie m.in. Łowickie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt, które ze względu na zagrożenie wścieklizną również nie było przygotowane na uprzątnięcie lisa. Prezes ŁSPZ Grażyna Wołynik próbowała nawiązać kontakt z odpowiednimi służbami, jednak ze względu na późną porę nie ze wszystkimi jej się udało. Dlatego stwierdza, że całe zdarzenia pokazało, że nie ma wypracowanych ścieżek postępowania w takich sytuacjach.
„Osiedlowa straż” pilnowała lisa do godz. 23. Wobec braku interwencji ze strony służb, spakowali lisa w karton i wystawili go pod kontener. Jednocześnie zadzwonili ponownie pod numer alarmowy 112, informując, gdzie pozostawili zwierzę. Z naszych ustaleń wynika, że pudło z lisem nie zostało uprzątnięte do tej pory.
- Reasumując: służby się nie sprawdziły, a powiatowe zarządzanie kryzysowe jest chyba tylko w teorii - słyszymy od mieszkanki Bratkowic, która uczestniczyła w tym zdarzeniu. Stwierdza, że po takich doświadczeniach ma się poczucie, że „lepiej nic nie widzieć i w nic się nie angażować”.
Dr. T.Alent16:20, 13.09.2022
"lepiej nic nie widzieć i w nic się nie angażować”
Tak, a najlepiej byłoby jakby policja jeszcze Wam klatki pozamiatała bo brudno.
Zadaniem policji jest przekazać informację dalej, do odpowiednich służb. A czas reakcji tych służb jest od policji niezależny.
Ale przecież najlepiej skrytykować nie znając się na temacie. Taka polska przypadłość.
Paula 16:20, 13.09.2022
Skąd on się tam wziął ? Biedny ???
Agur18:14, 13.09.2022
Zamiast pilnować do worka go włożyć i po krzyku.
starszy pan17:30, 14.09.2022
a czy nie lepiej szpadelek i dołek-zasypać i po problemie.
Eli18:54, 14.09.2022
Zakopuje się i tyle.
ofiara mafii łowicki22:09, 14.09.2022
oczywista -oczywistość
bibi18:43, 13.09.2022
Lisy grasują po cmentarzu. Nory kopią.
ubu04:39, 14.09.2022
wczonsajonce
żarty na bok22:16, 14.09.2022
Gdziem w którym miejscu?
Nie strasz ludzi bo się będą bali pójść na cmentarz - to nie są żarty.
Lisy i inna zwierzyna wychodzi z lasu w poszukiwaniu pożywienia, a nie nieboszczyków.
Danusia19:16, 13.09.2022
Niestety tak to wyglada. Brak odpowiedzialnego.
Walaszek19:56, 13.09.2022
Na początku była ciemność itd., a potem lis przyszedł na świat i pojawił się n?a Bratkach.??
White Pjoter 08:18, 14.09.2022
A gdzie w tym czasie był prezes spółdzielni mieszkaniowej? Ja się pytam się
Black Jack20:47, 15.09.2022
się się
ŚciemaBratki09:46, 14.09.2022
Porszę znaleźć właściciela tego lisa i poprosić o książkę szczepień
ofiara mafii łowick11:10, 14.09.2022
~~Agur napisał, cytuje: " Zamiast pilnować do worka go włożyć i po krzyku." - i na tym temat "straży sąsiedzkiej" trzeba zamknąć.
ofiara mafii łowicki12:21, 14.09.2022
Aktualizacja - użyty cudzysłów został zastąpiony znakami - nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni.
Sąd ostateczny18:25, 14.09.2022
...i nikt nie zadzwonił po zakład pogrzebowy?
dlatego20:46, 14.09.2022
...bądź pierwszy.
Ola22:51, 14.09.2022
Rozumiem ze ta STRAŻ pilnowała „zmarłego lisa” kto pisze te artykuły… ale mniejsza o to.. co za problem uprzątnąć lisa do kartonu przez rękawiczki i worek i odczekanie na utylizacje jeśli czuja taka potrzebę. Ja ostatnio wracając z Guźni zauważyłam martwego lisa leżącego na drodze, w wzięłam foliówek bo tylko to miałam i pociągnęłam w pole żeby nie był rozjechany kilkanaście razy. A oni - CZEKALI , na co się pytam? *%#)!&
Lol20:46, 15.09.2022
naole
oj17:31, 16.09.2022
na polecenie
stb08:33, 15.09.2022
yyyy straszne rzeczy się na tych bratkowicach dzieją.... straż sąsiedzka w obronie zdechłego lisa? a jakby chodziło o człowieka to mieli byscie to gdzieś! Ładnie wam telewizor wyprasował mózgi
Utylizator09:17, 15.09.2022
Instrukcja obsługi w sprawie zdechłego lisa lub innych małych dzikich zwirząt.
Potrzebne rzeczy: 1. zdechły Lis 2. rekawiczki 3. worek foliowy 4. szpadel
Postępowanie: Zdechłego lisa ostrożnie wrzucamy szpadlem do worka. Wykopujemy szpadlem dołek. Wrzucamy tam lisa. Zakopujemy.
Niewskazane: Powoływanie straży sasiedzkiej. Ustalanie dyżurów do 23:00 i wiecej. Zawracanie dupy służbom. Informowanie o tym fakcie mediów. Chyba, że nie mają o czym pisać.
Najważniejsze: właczyć myślenie.
ofiara mafii łowicki12:50, 15.09.2022
Ale zobacz, "straż sąsiedzka" napisana jest tłustym drukiem, a w dalszej części wątku przedmiotowa straż awansowała, cytuje: "Osiedlowa straż” pilnowała lisa do godz. 23."
Może TU jest pies pogrzebany. Zdroworozsądkowa analiza tresci wątku i komentarzy na to wskazuje Tym bardziej, że już fama niesie/delikatnie/ iż lis został podrzucony. SIC.
A przecież wystarczyło zrobic tak jak napisałeś. No, ale.....
ofiara mafii łowicki12:58, 15.09.2022
Kolejny raz - tylko w tym wątku - pojawiły sie znaki, których ja nie pisałem.
Uu22:14, 15.09.2022
Za Tuska tego nie było
0 0
A ja podam taki przykład. Otóż dobrych kilka lat temu - daty nie podaje bo jeszcze nie pora- po godzinie 2-ej w nocy dzwoni przestraszona sąsiadka i prosi mnie o pomoc - Jej męża nie było w domu. Okazuje się, ze powracające z zabawy Jej córki nie mogą wejść do mieszkania bo na klatce , naprzeciwko ich drzwi, leży pies drugiej sąsiadki i warczy. Zadzwoniłem na Policję. Dyżurny policjant objaśnił mi, że to nie ich sprawa etcetc. Rozumiem. W końcu zobowiązał się nam pomóc - myślę, że w tym momencie zadziałal więcej człowiek niż policjant. Potem zjawiła się Policja z jakimś Panem, który zapętlował pieska i do auta.Policja rozmawiała z sąsiadką psa, ale ta nie chciała go przyjąć. A dziewczyny poszły spać. Ulga.
Takie są fakty.