Przystanek Podrzeczna 20 Łowickiego Ośrodka Kultury gościł dzisiaj (15 maja) parę niezwykłych wędrowców – Olę Synowiec i Arkadiusza Winiatorskiego. Podróżnicy odwiedzili Łowicz, by opowiedzieć o swojej wspólnej pieszej wędrówce dookoła Polski.
Mówi się, że Polska jest jak obwarzanek - najsmaczniejsza na brzegach. Jak wygląda Polska przygraniczna AD 2022? W pieszą wędrówkę dookoła naszego kraju zabrali dziś gości Łowickiego Ośrodka Kultury Ola Synowiec i Arek Winiatorski, czyli Stones on Travel, autorzy książki "Na poboczu Ameryk. Pieszo z Panamy do Kanady" (Wydawnictwo Czarne, 2022), będącej lekturą traktującą o ich poprzedniej długodystansowej podróży z wnikliwym spojrzeniem na Amerykę, targaną wieloma sprzecznościami.
[FOTORELACJA]9276[/FOTORELACJA]
Zgromadzonych przy Podrzecznej 20 przywitał Mateusz Rudak z Łowickiego Ośrodka Kultury, który po zapowiedzi gości przypomniał termin kolejnego spotkania z cyklu - będzie to 12 czerwca, tradycyjnie o godzinie 17:00 – tym razem z Miłoszem Szymańskim, który podzieli się wrażeniami z podróży do Mołdawii.
Bohaterowie spotkania gościli już na Przystanku Podrzeczna 20, gdzie przed dwoma laty opowiadali o swojej niezwykłej pieszej wędrówce z Panamy do Kanady (podczas której się poznali), która w przypadku Arka trwała 12 tys. km, Ola dołączyła w trakcie i przeszła 7 tys. km.
Tym razem ich historia dotyczyła podróży z 2022 roku - wzdłuż granic Polski. W trasę wyruszyli 30 maja z Gdańska, a więc zaledwie 9 dni po poprzedniej wizycie w Łowiczu.
Po 126 dniach wędrówki, w trakcie której przemierzyli 3322 km pokonując dziennie ok. trzydziestokilometrowe odcinki, 18 października dotarli ponownie do Grodu Neptuna.
Podróżnicy idąc polnymi ścieżkami, drogami szybkiego ruchu i górskimi szlakami poznawali nowe oblicza atrakcji turystycznych oraz nieoszlifowane i mniej znane perełki polskiej turystyki. Tym razem zdarli jedynie 3 pary butów, a nie aż 19 jak to było podczas przemierzania Ameryki. Polskę przydrożną eksplorowali w blisko 40-stopniowym upale i strugach kilkutygodniowych deszczów. Towarzyszyły im 144 osoby, które na kilka godzin lub nawet dni przyłączały się do marszu, najstarszym był 75-letni Henryk, najmłodszym 1,5-miesięczny Franek pod opieką mamy, najdłużej dotrzymywał im kroku Szymon - przez 3,5 doby przeszli wspólnie ok. 100 kilometrów.
Dla nas to 144 dodatkowe pary oczu, które pokazały nam więcej, niż sami moglibyśmy zobaczyć - powiedziała Ola Synowiec.
Najważniejsi podczas wędrówki byli inni ludzie, przez ich pryzmat chcieliśmy poznawać Polskę, widzą nas tylko przelotnie przez kilka chwil, więc mogą się przed nami otworzyć, opowiedzieć o swoich problemach, frustracjach - wtórował Arkadiusz Winiatorski.
Po drodze dołączyło także 11 psów ze swoimi opiekunami, czworonożnym rekordzistą okazał się Kali, który przeszedł z nimi 21,5 kilometra.
Na swojej drodze spotykali ludzi, których niezwykłe losy zazwyczaj nie mają szans trafić na pierwsze strony gazet. Wsłuchiwali się w często niełatwe historie, którymi rezonują podwórka wiejskich domów i wielkopłytowe mieszkania. Obraz Polski uzupełniali o historie spod muru na białoruskiej granicy czy znad brzegu zatrutej Odry. Wsłuchiwali się w echa wojny w Ukrainie i głosy aktywistów na blokadach wycinki drzew. Śledzili powojenne migracje i ich wpływ na współczesność. Wędrowali nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie, zastanawiając się, co dzisiaj znaczy być Polakiem. Co spaja nas w jedną tkankę mimo całej swojej różnorodności.
Głównym celem pieszej wyprawy było nie tyle przejście, co poznanie Polski - tudzież musieli nieco odbić od granicy, aby odwiedzić atrakcje turystyczne i ciekawe miejsca. Chcieli zobaczyć jaka obecnie jest Polska, w co Polacy wierzą, czym żyją, jak spędzają wakacje, jak wygląda komunikacja. W końcu oboje wiele ostatnich lat spędzili z dala od Ojczyzny. Celowo nie kupowali też wody - zawsze prosili o nią w domach, by w ten sposób jeszcze łatwiej poznawać ludzi i ich historie.
Przed wędrówką wyznaczyli dokładnie trasę i wiedzieli którego dnia, o której godzinie powinni dotrzeć do określonego punktu. Związane to było z drugim celem ich podróży, którym była forma promocji książki „Na poboczu Ameryk. Pieszo z Panamy do Kanady”, w związku z czym nie chcieli się spóźnić na żadne z 42 wcześniej zaplanowanych spotkań autorskich.
Bohaterowie spotkania zwrócili uwagę na duże różnice pomiędzy poszczególnymi województwami, zarówno pod względem infrastruktury, ale też kultury i mentalności ludzi tam mieszkających. Pieszą podróż przez Polskę uważają za nie lada wyzwanie ze względu na brak poboczy, czy przestrzeni dla pieszych - wiele odcinków przemierzali przez lasy, czy pola - tak zwyczajnie, dla własnego bezpieczeństwa. Z tych samych przyczyn nie mogli pchać swoich bagaży w dziecięcym wózku, jak to czynili podczas wyprawy przez Amerykę, ale swój ekwipunek nosili w plecakach - na szczęście zaskakująco lekkich jak na taką wyprawę - ten Arka ważył 12 kg wraz z namiotem, Oli zaledwie 8 kg i to wszystko z prowiantem.
Ola i Arek w rozmowie z nami zdradzili, że cała podróż kosztowała ich łącznie ok. 6.000-8.000 zł i, co ciekawe - była droższa od tej przez Amerykę. Na trasie najbardziej zachwyciła ich Dolina Dolnej Odry oraz legendarna polska gościnność. Mają też w planach już kolejną wyprawę - jeszcze w tym roku zamierzają przemierzyć polskie wybrzeże w szczycie sezonu na przełomie lipca i sierpnia, co może być dość ekstremalne, gdyż jak dodają z uśmiechem - utrudnieniem mogą być wszechobecne parawany.
2 0
Ludzie z pasją Szacunek
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz