Obfite deszcze w nocy, odczuwalne ochłodzenie i ciemne chmury na horyzoncie dziś rano mogły sprawić, że niewielu będzie chętnych do udziału w wyprzedaży garażowej organizowanej przez Renatę Karpińską na placu przy Biedronce na os. Górki w Łowiczu. Faktycznie, wystawiających oferowane przez siebie towary, zalegające dotąd w szafach czy skrzyniach - najczęściej zabawki po dzieciach, które tak szybko (za szybko...) rosną - było mniej niż na inauguracyjnej wyprzedaży przed dwoma tygodniami, niemniej byli. Pani Renata była zadowolona. - Widać, że są to używane rzeczy, z domów - podkreślała widząc, że wyprzedaż jest tym, czym ma być. Cieszyło ją to, że wśród oferujących swe rzeczy byli nawet ludzie spoza Łowicza. 

- Brakuje takich miejsc, takich imprez - włączyła się do rozmowy pani Anna Kruk z Łowicza, która przed swym samochodem wystawiła dużo dziecięcych książek i zabawek, w tym kilka pudełek klocków Duplo. - Dzieci szybko rosną, jest dwójka, teraz bawią się tymi drobniejszymi klockami Lego, już nie Duplo - mówiła. - Szkoda to wyrzucić, bo są to rzeczy w dobrym stanie, niektóre praktycznie nowe. Może komuś posłużą, ktoś z tego skorzysta.

- U nas podobnie było - mówi Renata Karpińska, tylko że my już wszystko wyprzedaliśmy na poprzednich wyprzedażach. - A teraz syn soje maskotki włożył do worka, kazał wynieść na strych i powiedział, że one mają zostać dla jego dzieci. I te worki leżą na strychu i czekają.

- Szybko to idzie, gdy się człowiek orientuje, że dzieci z czegoś wyrosły i to jest już do wydania czy odsprzedania - mówi jeszcze jedna z wystawiających na wyprzedaży, pani Magda. Już kiedyś poprzednio wystawiła trochę rzeczy, udało się jej uzyskać ze sprzedaży 160 zł, bo sprzedała m.in. fotelik samochodowy.

Kolejne wyprzedaże garażowe na Górkach planowane są w letnie soboty co dwa tygodnie do końca września.