Pomidory w Łowickiem - ile udało się uratować, ile trzeba spisać na straty?

Po weekendzie sytuacja plantatorów pomidorów z powiatu łowickiego wygląda nieco lepiej, niż zapowiadało się tuż po przymrozkach z początku października. Choć chłód wyrządził szkody w wielu uprawach, skala strat może okazać się mniejsza, niż się obawiano jeszcze kilka dni temu. 

Jak przekazuje Ireneusz Znyk, prezes Zrzeszenia Plantatorów Owoców i Warzyw w Łowiczu, nastroje wśród producentów są ostrożnie optymistyczne. Wprawdzie część plonów trzeba będzie spisać na straty, ale większość pomidorów wciąż nadaje się do zbioru i przetworzenia.

[ZT]331136[/ZT]

Nie wszędzie jednakowo 

Sytuacja różni się w zależności od lokalizacji. W miejscowościach, gdzie przymrozki były największe – jak Łaguszew czy Płaskocin – straty mogą okazać się najbardziej dotkliwe. To tam termometry pokazały nawet minus 4 stopnie. 

Zbiory wciąż trwają, choć wielu rolników przyznaje, że chętnie mieliby je już za sobą. Część pomidorów odpada na etapie zbioru kombajnowego, gdyż maszyna pozwala na odrzucenie pomidorów uszkodzonych lub niedojrzałych. Skala odrzutów jest jednak mniejsza, niż przewidywano tuż po przymrozkach. 

Wstępne prognozy mówiły o tym, że nawet połowa plonu może się nie nadawać do przerobu. Teraz szacunki są znacznie bardziej umiarkowane. Według Ireneusza Znyka straty sięgną około 15–20 procent tego, co pozostało jeszcze na polach. To oznacza, że większość surowca trafi do zakładów przetwórczych. 

Nowoczesne odmiany pomidorów kombajnowych, które dominują w regionie, okazały się bardziej odporne na niskie temperatury. 

Maspex wciąż przyjmuje pomidory

Zakład Maspex w Łowiczu nadal przyjmuje dostawy od plantatorów. Zbiory potrwają jeszcze około tygodnia. Szacuje się, że na polach pozostaje około 15 procent plonów objętych kontraktami. 

Tegoroczne doświadczenia znów przypomniały o tym, jak duży wpływ na pracę plantatorów ma pogoda.