W wyschniętej studni na terenie opuszczonej posiadłości w Gajewie były sołtys Tretek znalazł wycieńczonego psa. Raczej wątpliwe, by pies mógł do niej wpaść sam - studnia półtora kręgu wystaje nad ziemię.

Pies żył, choć był bardzo odwodniony i słaby. Wyciągnęli go strażacy z OSP Śleszyn. Zaopiekowali się nim członkowie stowarzyszenia Cztery Łapy z Żychlina.

- Przejeżdżałem na rowerze, usłyszałem skomlenie - opowiada Roman Ambroziak, były sołtys Tretek. Zszedł więc z roweru i zaczął obchodzić okoliczne krzaki, zajrzał do pustostanu i znów usłyszał skowyt. - W nieczynnej studni o głębokości ok. 2,5 metra zobaczyłem wycieńczone, wystraszone zwierzę. Zadzwoniłem do gminy, a ta powiadomiła strażaków, stowarzyszenie i weterynarza - relacjonował. Strażacy po drabinie weszli do studni i wynieśli wychudzone zwierzę na rękach. Pies był bardzo słaby.

- Trudno określić wiek psa. Ma powyłamywane zęby, połamane pazury, bo za wszelką cenę walczył, by się wydostać że studni - powiedziała nam prezes stowarzyszenia Cztery Łapy Matylda Jakubowska-Czaja.

Pies jest charakterystyczny, więc może ktoś go rozpozna. Średniej wielkości, w biało-czarne-brązowe łaty. Teraz poszukiwany jest jego właściciel. Stowarzyszenie prosi o pomoc finansową na leczenie zwierzęcia. Pieniądze można wpłacać na konto z dopiskiem "Pies ze studni" Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Żychlin
CZTERY ŁAPY ŻYCHLIN 42 1240 3190 1111 0010 8738 7761 lub na zrzutka.pl.Więcej na ten temat jutro w żychlińskim wydaniu Nowego Łowiczanina.