Tak kiedyś przeżywaliśmy emocje związane z EURO. W 2012 roku mecz otwarcia pomiędzy Polską i Grecją można było obejrzeć na telebimie w Łowickiej Arenie Sportu na łowickich Błoniach.
Specjalnie dla was publikujemy archiwalne zdjęcia, które przypomną nam tamte chwile. Wśród kibiców można rozpoznać wiele znajomych twarzy.
Zachęcamy do oglądania! Przypominamy także tekst, który opublikowaliśmy w Nowym Łowiczanie.
EURO 2012 | Wielkie emocje w Łowickiej Arenie Sportu
Od euforii, przez rozpacz i obawy – do dumy
Euforia, żal, niemalże łzy, rozczarowanie i niedosyt – tak można opisać to, co działo się wśród kibiców piłkarskich podczas meczu otwarcia EURO 2012 pomiędzy Polską i Grecją, który na telebimie można było obejrzeć 8 czerwca w Łowickiej Arenie Sportu na łowickich Błoniach. A potem, jak u Hitchcocka, napięcie już tylko rosło. Mecz z Rosją nie pozostawił obojętnym niemal nikogo.
Na około godzinę przed wybiegnięciem na boisko piłkarzy Polski i Grecji, nie było już biletów na to wydarzenie. Wejściówki kupiło tysiąc osób, spora cześć z nich zaczęła pojawiać się w parku Błonie na 2 godziny przed pierwszym gwizdkiem. Nastroje wśród kibiców były dobre. – Wygramy 2:1 albo 1:0, nie dopuszczam do siebie innego wyniku. Wygramy – mówił łowiczanin Marcin Śledziński, który przyszedł na mecz wraz z przyjaciółmi z Bratkowic i Dąbrowskiego w Łowiczu. – To jest nasze miasto, to jest nasza reprezentacja. Chcemy wspólnie kibicować Polakom. Dzisiaj wszyscy tworzymy jedność – dodawał Bartłomiej Woźniak.
Po pierwszej połowie meczu euforia na trybunach była ogromna, Polacy po golu Roberta Lewandowskiego prowadzili 1:0, a do tego od końcowych minut pierwszej odsłony grali z przewagą jednego zawodnika. – No to jedziemy z nimi, po przerwie dorzucimy jeden, dwa gole i jest po meczu – mówili kibice w przerwie tego spotkania. Głośne przyśpiewki kibiców i dźwięk wuwuzeli niosły się daleko poza łowicki park.
Druga połowa to był już jednak horror, a kibice co chwila łapali się za głowę – Grecy wyrównali i niewiele brakowało, by wygrali. – Szansy nie straciliśmy, trzeba pokonać tylko kolejnych rywali – mówił po meczu jeden z kibiców. – Biało-czerwone to barwy niezwyciężone – śpiewali inni opuszczający muszlę.I oczywiście wrócili, 4 dni później, 12 czerwca wieczorem, na mecz z Rosją. Znowu nie było wolnych miejsc, sporo osób oglądało mecz na telebimie z pobliskiej górki. Emocje były ogromne. Niektórzy niemal płakali, gdy Dżagojew strzelił nam bramkę, by potem płakać znowu, ale ze szczęścia, gdy wyrównał Błaszczykowski. Skończyło się remisem, ale duma wstąpiła w serca – bo nasi po prostu dzielnie walczyli. Teraz przed nimi Czesi. Już w sobotę.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz