W nawiązaniu do hasła dzisiejszego Marszu dla Życia i Rodziny w Łowiczu, które brzmi „I ślubuję Ci”, postanowiliśmy zapytać kilka napotkanych małżeństw o znaczenie słów przysięgi w ich życiu.
[ZT]294287[/ZT]
Katarzyna Sawicka powiedziała nam, że przysięga zaczynająca się od słów „I ślubuję Ci” dała początek czegoś bardzo ważnego, a mianowicie jej małżeństwa z Tomaszem, które trwa już 13 lat. Zauważyła, że słowa te przynoszą nadzieję, że wszystko w życiu potoczy się tak, jak zapragnęliśmy tego w dniu ślubu. Niestety, czasami tak nie jest, bo życie składa się z gorszych i lepszych chwil.
- Ale właśnie dzięki tej przysiędze udaje się przetrwać to, co w życiu najtrudniejsze – powiedziała nam. - Jest to też taka obietnica, że nie opuszczę Cię i będę z Tobą w trudnych, dobrych i złych chwilach – dodała.
Zdaniem pani Katarzyny złożona w dniu ślubu przysięga pozwala wytrwać i wierzyć, że będzie dobrze. - Myślę, że zawsze trzeba się starać znaleźć wspólny język, bo wiadomo, że są te dwie osoby, dwa różne charaktery, dwie różne płcie, ale sęk w tym, żeby umieć to porozumienie znaleźć – dodał pan Tomasz.
Małżonkowie doskonale pamiętają, jak sami wypowiadali słowa przysięgi w kościele. - To był piękny dzień, po prostu – wspomina pani Katarzyna. - Na pewno wzruszająca chwila, jedyna taka – dodał pan Tomasz. Oboje zgodnie przyznali, że chętnie wracają wspomnieniami do dnia ślubu.
"I ślubuję Ci" - to nie jest pusty slogan
Według pana Tomasza Sawickiego dobrze się stało, że hasłem tegorocznego marszu stały się słowa przysięgi „I ślubuję Ci”. - Nie jest to na pewno slogan, ni są to puste słowa. Jest to pewnego rodzaju symboliczne hasło, które wprowadza w całą otoczkę tego marszu i w cały dzisiejszy dzień. Myślę, że większość rodzin i małżeństw zastanawiało się nad tym ponownie, przypominając sobie swój dzień ślubu – stwierdził pan Tomasz.
Zdaniem pani Katarzyny Sawickiej ludzie często nie decydują się na małżeństwo z „wygodnictwa”, bo wydaje im się, że łatwiej jest żyć bez ślubu, bez przysięgi, bo wtedy niczym nie są związani, nie ma ryzyka. Jej zdaniem młodzi ludzie mogą się też obawiać trudów związanych z posiadaniem dzieci: nieprzespanych nocy czy chodzenia po lekarzach. - Nie każdy chce się na to zdecydować, choć myślę, że to jest zła droga, bo jednak życie dla dzieci, to jest coś najpiękniejszego – stwierdza pani Katarzyna.
Dzieci są największym cudem
Malwina i Mariusz Kozłowscy są małżeństwem od 7 lat, jednak dalej pielęgnują swoją miłość. Słowa przysięgi „I ślubuję Ci” wypowiadali 19 lipca 2014 roku w kościele na Korabce w Łowiczu. Pan Mariusz powiedział nam, że wypowiedziane w tym dniu słowa traktuje jako zobowiązanie na całe życie – zobowiązanie wobec Boga, żony i rodziny, którą wspólnie stworzyli.
Pani Malwina powiedziała nam, że wiele w ich życiu zmieniło się po pojawieniu się dzieci. Przede wszystkim pojawiły się nowe obowiązki. - Staramy się razem uzupełniać, pomagać sobie nawzajem. Opiekę nad dziećmi sprawujemy też razem i staramy się, żeby nasza miłość rozkwitała – opowiada nam pani Malwina. W ich domu często padają słowa „Kocham Cię!”, a pan Mariusz stara się robić żonie prezenty nawet bez okazji.
„Z Panem Bogiem jest łatwiej”
Najdłuższy staż małżeński spośród naszych rozmówców mają państwo Anna i Jarosław Góreccy z Łowicza, którzy są małżeństw od 29 lat. Stąd też nie dziwi, że ich relacja i spojrzenie na małżeństwo są bardzo dojrzałe. Zdaniem pani Anny znaczenie słów przysięgi małżeńskiej ewoluuje wraz ze stażem małżeńskim. - Wierność we wszystkim – to jednak jest istotą składanej przysięgi.
Pani Anna podkreśliła, że ogromne znaczenie w poznawaniu męża i ślubowaniu mu wierności odegrała w jej życiu wiara w Boga. - On uzdalnia nas do tego, żeby być dobrą żoną dobrą matką – mówi.
- W naszym małżeństwie bardzo dużo się zmieniło, kiedy nastąpiło takie zbliżenie się do Pana Boga i te wartości małżeństwa odkryliśmy na nowo, czyli wierność, miłość, radość ze wspólne życia i dzieci. Rodzina jest dla nas najważniejszą wartością – dodaje pan Jarosław.
Mój mąż jest darem
Pani Anna powiedziała nam, że na przestrzeni 29 lat spędzonych w małżeństwie, każdy dzień jest darem. - Tego uczymy się i próbujemy celebrować, oczywiście też są problemy, są zgrzyty (…), ale z Panem Bogiem nam jest łatwiej – podkreśla pani Anna. - Od jakiegoś czasu doświadczam tego, że wszystko jest darem i mój mąż też jest dla mnie darem, i ufam, że ja jestem darem dla mojego męża – dodała. I nawiązując do słów dzisiejszej Eucharystii podsumowała, że małżonkowie są dani sobie, aby osiągnąć zbawienie.
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
3 2
Słabe to jes.jako samurai wybieram zycie wszogunacie.zamiast mieć jednej kwenkajacej wolę miec kilka nałoznic.moga sie odezwac jak impozwole.bo wiadomo że baby za duzo gadaja.w życiu najwazniejszy spokoj
BANZAJ
4 1
Z pierwsza wytrzymałem może z piec lat...nie było potomstwa..znalazła mężczyznę swojego życia...i zostawiłem ja w swoim mieszkaniu.Bylo wszystko..i ślubowanie w kosciele.Z druga bez ślubowania jesteśmy od 84 roku...dwoch wspaniałych synów..ładny dom z ogrodem ..synowie jeden w Szwajcarii...drugi w Polsce...robią to co lubią po dobrych studiach..ustawieni..mamy wnuki...jesteśmy emerytami i czuje y ze bog jest z nami.BO NAJGORSZY JEST AMBARAS ŻEBY DWOJE CHCIAŁO NARAZ.?❤️
0 0
pan Kozłowski z Łowicza nawet niewiedzial ile lat po slubie jest. Tak bardzo jest dla niego wazne malzenstwo hahaha