Dobrze, że dzieci bawiące się na placach zabaw w parku Błonie nie potrafią czytać i nie wiedzą co starsi koledzy zostawili na ścianach znajdujących się tam urządzeń. Źle, że na bieżąco nie ma reakcji na wandalizm jaki ma miejsce na tych placach. Czytając napisy można osiwieć. 

- Co za syf, w głowie mi się nie mieści, aby takie rzeczy były na placu zabaw, to nas cofa cywilizacyjnie i wpycha w jakąś czarną dziurę - powiedziała nam jedna z matek, która spędzała w sobotę 3 września czas z dzieckiem na jednym z placów w parku Błonie. 

Szczególnie plac dla najmłodszych dzieci prezentuje przykry widok, nie dość, że znajdujące się na nim urządzenia mają ponad 10 lat i nie prezentują się zbyt okazale, to ostatnio ktoś zniszczył jeden z dwóch stołów do gry w szachy, oderwał naklejone na nim kanki. Oba stoły są porysowane flamastrem, wśród nich są napisy z niecenzuralnymi słowami, podobnie pobazgrolone są urządzenia do zabaw, a szczególnie zestaw z rurą i jej wnętrze. Na teren obu placów można dostać się od dawna bez przeszkód - furtki, które je zamykały zostały skradzione. W sobotę koło południa przy jednej z ławek stały opróżnione butelki po piwie. Nawierzchnia placu dla najmłodszych dzieci jest miejscami bardzo krzywa, ale o tym pisaliśmy już wielokrotnie...

Ogólnie dostępna toaleta także nosi w środku ślady wandalizmu. Wiceburmistrz Bogusław Bończak zamieścił w ubiegłym tygodniu post na swoim profilu facebookowym, w którym pokazał jak wyglądała ona któregoś dnia. Pod zdjęciami napisał "Ludzie! Co z nami nie tak?!!!!" Na jednej z fotografii widać wyłamaną i leżącą w trawie biblioteczkę na książki, która została ustawiona z inicjatywy Stowarzyszenia "Łączy nas Łowicz".

Naczelnik Spraw Komunalnych w ratuszu Paweł Gawroński powiedział nam, że furtki wiodące na place zabaw zostały skradzione, z wyjątkiem jednej, którą udało się zabezpieczyć. - Stoły już kilka razy naprawialiśmy, uzupełnialiśmy ubytki. To, co widać teraz, stało się prawdopodobnie z czwartku na piątek w ubiegłym tygodniu. Właściwie nie jesteśmy w stanie tego upilnować - mówi.

- To, że coś się niszczy nie jest niczym niezwykłym, gdy zrobią to dzieci lub gdy coś się popsuje z powodu nadmiernej eksploatacji to proszę mi uwierzyć naprawa cieszy, bo widać, że było to używane i dało dzieciom radość, ale gdy przychodzi jakiś delikwent i niszczy, właściwie notorycznie, to ręce opadają, robi się przykro - mówi naczelnik. 

- Nie wiem jak to wytłumaczyć, to efekt jakiegoś zbydlęcenia, takiej fali wandalizmu na Błoniach, jak obecnie, jeszcze nie było - skomentował sytuację w parku i na placach zabaw wiceburmistrz Bogusław Bończak. - Będziemy myśleć co dalej robić, na pewno naprawimy zniszczenia i usuniemy napisy (po raz tysięczny) - mówi i dodaje, że nie wierzy, że nikt nie widział, jak urządzenia w parku były niszczone. Każdy może zadzwonić na policję i zgłosić wandali. W przeszłości już udawało się nam łapać ich dzięki monitoringowi, bo ten działa, ale podkreślam, takie rzeczy trzeba zgłaszać - mówi.

Więcej w najbliższym wydaniu Nowego Łowiczanina!