Dzisiaj, 15 grudnia o 14.30 w Przedszkolu nr 3  grupy "starszaków" wystawiły przed swoimi najbliższymi, wychowawcami oraz gośćmi przybyłymi z Urzędu Miejskiego, przedstawienie jasełkowe. Spontaniczność i naturalność dzieci spotkała się pozytywnym odbiorem publiczności.

Na początku spotkania jedna z wychowawczyń serdecznie przywitała zgromadzonych gości. Następnie głos zabrał burmistrz miasta Łowicza Krzysztof Jan Kaliński, który w swojej krótkiej mowie podkreślił religijny i duchowy wymiar Świąt Bożego Narodzenia.

Samo przedstawienie stanowiło montaż słowno-muzyczny, którego głównym przesłaniem był właśnie wspomniany duchowy aspekt. Przedszkolaki przekonywały, że najistotniejsze w Świętach nie są wcale drogie prezenty czy przedświąteczna gonitwa. Dzieci nie okazywały stresu pomimo tego, że wielu rodziców i dziadków robiło im zdjęcia oraz nagrywało przedstawienie.

Po zakończonych jasełkach małym aktorom rozdano słodycze, a proboszcz Parafii Katedralnej ks. Dariusz Kuźmiński zainicjował wspólną modlitwę i pobłogosławił opłatek, którym podzielili się przybyli na jasełka goście.

Jasełka zwieńczył poczęstunek dla dzieci, ich rodziców oraz wychowawców.

Jak wygląda współpraca z małymi dziećmi?

- Dzisiaj przed publicznością występowały 5 i 6-letnie dzieci. - mówi nam Anna Popiel, wychowawczyni w Przedszkolu nr 3, przygotowująca dzieci do jasełek - Te dzieci należą do grupy tzw. "starszaków" wobec czego współpraca z nimi układała się bardzo dobrze.

- Nauka dzieci ze starszych grup przebiega pod kątem przygotowań do późniejszej nauki szkolnej. Wobec tego jeśli chodzi o jasełka czy inne przedstawienia szkolne to zawsze są wybierane dzieci ze starszych grup. Współpraca z nimi jest łatwiejsza: szybciej zapamiętują teksty, mówią bardziej płynnie i nie stresują się tak jak dzieci z grup młodszych. Dzieci w tym wieku znają swoją rolę, wiedzą, że są aktorami.

Anna Popiel podkreśla, że dzieci przygotowywały się jasełek przez miesiąc. - Zależało nam na tym, by dzieci pozostały dziećmi i nie chcieliśmy ich zanadto stresować wmawiając, że grają, np. w sztuce teatralnej czy że przyjdzie jakaś ważna osoba. Wtedy dzieci mogłyby się zestresować lub rozpłakać. Całość utrzymana była w luźnej konwencji z tego względu, że występowały dzieci. One mają prawo się roześmiać czy powiedzieć na głos: "Teraz ty weź mikrofon". Jest to dobre, ponieważ te dzieci, idąc później do szkoły nie stresują się występami publicznymi i przygotowują się do roli ucznia.

- Dzieci są nieprzewidywalne. Dzisiaj wyszło kilka takich sytuacji. Gdy nie było publiczności to całość wyglądała w sposób bardziej stonowany i podniosły. Dzisiaj w obecności rodziców i gości, dzieci, które są bardziej ekstrawertyczne, pokazały swoje usposobienie.