Pięcioosobowa rodzina Stefańskich z Łowicza, która 10 lipca rozpoczęła rejs żeglarski wzdłuż polskiego wybrzeża, ze Szczecina do Gdańska, dotarła do Władysławowa. Jeszcze dzisiaj planują płynąć na Hel. Pogodę mają piękną, ale wcześniej ta ich nie rozpieszczała.
Dopiero po 11 dniach żeglowania zaczął wiać zachodni wiatr i mogli płynąć pełnym wiatrem „na motyla”, wcześniej wiał wschodni, więc płynęli pod wiatr. Udało im się szybko dopłynąć do Ustki. Tu zrobili zrobili dwudniową przerwę.
23 lipca, gdy zdecydowali się opuści Ustkę, podczas silnego wiatru, stracili płetwę sterową, która się urwała i zatonęła. Stracili sterowność i zaczęło ich znosić. Żaglówka kołysała się na falach przy stanie morza 5 B. Sytuacja była trudna, ale jak zapewniają - wszystko było po kontrolą.
- Uczymy się pokory do morza, i do życia - napisała pani Joanna w dzienniku pokładowym.Wezwali pomoc sygnałem alarmowym Mayday! Jako pierwszy był przy nich kuter rybacki, który osłaniał ich od fali, potem przybyła Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa, która zabrała z pokładu żaglówki dzieci i przetransportowała je do portu.
Rodzice pozostali na żaglówce, która została przez wspomnianą służę odholowana do portu. Kolejny wymuszony postój trwał 2 dni, ponieważ trzeba było czekać na zamówioną w miejscowym warsztacie płetwę sterową.
Więcej o rejsie Stefańskich przeczytasz w czwartkowym wydaniu Nowego Łowiczanina,
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz