Marcin Klimczak, łowiczanin, do niedawna właściciel sklepu zoologicznego "Pasja" w Łowiczu, żeglarz z zamiłowania, wypłynął dziś, w środę 14 sierpnia, w samotny rejs dookoła świata, na własnoręcznie zbudowanej przez siebie łodzi, którą nazwał Libra.
Budowa łodzi trwała trzy lata, jej wyposażanie i przygotowania logistyczne do rejsu nie zdołały być ukończone w roku ubiegłym przed nastaniem jesiennych sztormów, których na początek rejsu chciał uniknąć, dlatego - o czym informowaliśmy - w październiku 2023 Klimczak przełożył datę wypłynięcia o rok. Ostatecznie wyruszył dziś niemal w samo południe. Ta godzina była więc ostatnią na wiele miesięcy, gdy stawił stopę na stałym lądzie.
Rejs rozpoczął w akademickim porcie jachtowym w Górkach Zachodnich pod Gdańskiem. Zamierza wrócić do Polski po upływie około 10 miesięcy. Popłynie z Bałtyku przez cieśniny duńskie na Morze Północne, opłynie od północy Szkocję i Irlandię omijając ruchliwy kanał La Manche, przepłynie przez burzliwe Biskaje, potem wzdłuż wybrzeży Portugalii i Afryki Zachodniej skieruje się w stronę Przylądka Dobrej Nadziei, a po jego opłynięciu weźmie kurs przez Ocean Indyjski ku południowym krańcom Australii.
Tam wpłynie na najbardziej niebezpieczne wody: "ryczące czterdziestki" i "wyjące pięćdziesiątki", zwane tak od stopni szerokości geograficznej południowej, po których będzie okrążał Antarktydę, by wokół Przylądka Horn wrócić na południowy Atlantyk i skierować się ponownie na północ, ku Europie.
Założeniem rejsu jest opłynięcie kuli ziemskiej dookoła bez zawijania do portu. Ludzi, którzy tego dokonali, nie brakuje, ewenement Klimczaka jest inny: jeśli mu się uda, będzie pierwszym człowiekiem w historii, który dokona tego na własnoręcznie zbudowanym jachcie. Budował 8-metrową łódź najpierw w hali wynajmowanej przy ul. Warszawskiej w Łowiczu, potem w jednej z hal Syntexu. Zaczynał od zera, od stępki, wszystko własnymi rękami, w lwiej części za własne pieniądze. Pomoc finansową uzyskał z kilku źródeł, ale stosunkowo niewielką, choć i tak jest wdzięczny za wszystko, co mu ofiarowano, od żywności po gotówkę. Od siebie dał wszystko, co mógł, poświęcając tysiące godzin pracy i wszystkie oszczędności i na bieżąco zarabiane ze sklepu pieniądze.
Marcin Klimczak podczas jednego z pracowitych wieczorów przy budowie jachtu, rok 2021.
Klimczak ma już oceaniczne doświadczenie, przypomnijmy, że w 2017 roku na także własnoręcznie wykonanej, ale mniejszej, zaledwie 5-metrowej łodzi Lilu przepłynął samotnie z Europy na Martynikę, przez cały Atlantyk. Przyznaliśmy mu wtedy tytuł Łowiczanina Roku. Wyzwanie obecne jest jednak dużo poważniejsze.
Rozmawialiśmy z Marcinem Klimczakiem kilkakrotnie w ostatnich dniach, po raz ostatni dziś przedpołudniem. Był już zdeterminowany, absolutnie zdecydowany, że wypływa - bowiem wreszcie doczekał się dobrego okna pogodowego. W poprzednich tygodniach nie chciał rozpoczynać rejsu na kapryśnych a jednocześnie ruchliwych wodach Bałtyku i Morza Północnego w sztormowej pogodzie. Ze sztormami i huraganami będzie miał do czynienia pewnie wielokrotnie, zdaje sobie z tego sprawę, ale zanim stawi im czoła, woli najpierw wdrożyć się do niezwykłego rytmu czuwania i spania, gdy okresy snu zamykają się w 20 minutach.
Przed wypłynięciem jego wyprawa stała się głośna, kilka dni temu udzielał wywiadu dla TVP, dziś pisały o nim portale internetowe z Trójmiasta, krótki materiał poświęcił mu Polsat News - patrz foto:
Zainteresowanie mediów i innych żeglarzy budził także sam jacht. Zobaczcie jak wygląda:
W rozmowie przed wyruszeniem życzyliśmy mu Bożej opieki na całej trasie, w tym szczególnie w chwilach trudnych - i szczęśliwego powrotu do Polski latem przyszłego roku. Od czasu do czasu będziemy na naszych łamach i naszym portalu podawać informacje o miejscu, w którym obecnie znajduje się Libra, niemniej większych relacji nie należy się spodziewać. Klimczak jest zaopatrzony wprawdzie w telefon satelitarny, ale koszty połączeń są tak wysokie, że tę możliwość kontaktu żeglarz pozostawia na "czarną godzinę". Oby nie nadeszła. Przez krótki czas, dopóki będzie płynął po wodach europejskich, będzie być może z nim kontakt na telefon komórkowy - ale nie na pewno. Potem zostanie całkowicie sam.
Zdjęcie z wypłynięcia Marcina Klimczaka na wody Zatoki Gdańskiej udostępnił nam Kamil Sobol, także wodniak-samotnik z Łowicza, który w 2006 roku opłynął kajakiem Półwysep Apeniński. Odwiedził on Marcina Klimczak wczoraj i dziś przedpołudniem był świadkiem jego startu. Za fotografię dziękujemy.
A w następnym numerze Nowego Łowiczanina, w czwartek 22 sierpnia, przeczytacie Państwo obszerny materiał o ostatnich przygotowaniach do rejsu - w tym o niespodziewanych przeszkodach, na jakie napotykał i które przed nim świadomie stawiano, a o których nie chciał, byśmy pisali przed wypłynięciem.
Przyjaznych wiatrów i stopy wody pod kilem, Panie Marcinie!
[ZT]315178[/ZT]
[ZT]303609[/ZT]
Ściema fajki13:16, 14.08.2024
No w końcu. *%#)!&
Ja13:56, 14.08.2024
Patrząc na te łódeczkę , życzę powodzenia ... i odwagi , że czymś takim wypływa na ocean...
Bolek14:27, 14.08.2024
Żaden wyczyn, chłop ma pewnie za dużo czasu. Wystarczy małpę włożyć do łódki i wyjdzie na to samo. Prądy i wiatr zrobią swoją robotę
odwagi22:11, 14.08.2024
Cytuje==Potem zostanie całkowicie sam.== nie będzie sam, trzymamy kciuki.
Sciema czajki 09:52, 15.08.2024
Możliwy jakis gen samuraiski. Wyczuwam talent do zeglugi . Moim zdaniem powinien sie kierowac na wyspy japońskie
BANZAJ
Patryk19:50, 15.08.2024
Po co ? Aby mu jakiś pijany samuraj łódź zabrał, wszyscy wiedzą że kroisz po pijanemu na Czajkach.
myszka miki12:03, 15.08.2024
Jak straszne są ryczące czterdziestki i wyjące pięćdziesiątki to mógł sobie zabrać jakąś jęczącą osiemnastkę, hi hi hi
Osoba już10:47, 16.08.2024
wiek rębny przekroczyła?
Łowicok 14:39, 15.08.2024
Sprzyjających wiatrów i ogólnie powodzenia w wyprawie życzę
hrobson21:27, 15.08.2024
Chyba się tutaj ktoś zatrzymał w poprzedniej epoce. Ma telefon satelitarny, ale koszta są ogromne. To znaczy, że nie słyszął o Starlinku, który jest tani jak barszcz i nawet na oceanie może sobie filmy na YT oglądać i być w stałym kontakcie z lądem. Oczywiście, jako żeglarz życzę mu jak nalepszej spokojnej żeglugi, ale przepłyniecie Atlantyku w pasatach nawet na tzw. setce to zupełnie inna bajka, niż tą 8 metrową skurupką, będacą w zasadzie prototypem, bo zrobioną własnorecznie i pakowanie się nią w najniebezpieczniejsze miejsca na globie. Podobno nie chce płynąć przez Kanał La Manche ale chce opłyną Anglię od północy. Jeśli to przeżyje, to już będzie duży sukces, przy przewidywanych tam niebawem wiatrach.
Tomek21:08, 16.08.2024
Tyle lat budował i takie to jak dla mnie uklicine, ale więcej elektroniki niż Tesla ma nawalone ten kajak ma. A niech płynie, spokojnie tylko nie płacze że go rekin pogonił 😅
to21:13, 16.08.2024
wczonsajonce
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
12 1
pryszcza na szyi, może głowa odrośnie.
10 1
To wsiadaj i płyn ty ignorancie. Pewnie twoja najdalsza trasa to wycieczka do żabki po browar.
10 1
Ciebie latem prąd wody na Bzurze by utopił
6 0
Bolek, zapytaj się Lolka to On ci powie co myśli o twoim niby komentarz.
Zrób to, przyda sie w dalszym życiu.