Mieszkańcy budynku Narutowicza 30, stojącego w głębi podwórka, czekają na skuteczne działania zarządcy Samorządowego Zakładu Budżetowego w Żychlinie, do którego pisali wielokrotnie. Ich dach wygląda jak sito, przez które w kilku miejscach widać niebo, a woda w kilku miejscach przecieka zalewając ich mieszkania.
Mieszkańcy nic nie przesadzają. Nasz reporter był na strychu budynku i obraz dachu przyprawia o zawrót głowy. W kilku miejscach są dziury w dachu, przez które widać niebo. W wielu miejscach deski dachowe są całkowicie spróchniałe, a w jednym miejscu kantówka całkowicie przebiła dach. Na zewnątrz dachu widać wprawdzie kładzione połacie papy, ale kompleksowego krycia dachu papą nie było od lat. Smarowania dachu lepikiem też nie widać.
Na przestrzeni lat było tylko doraźne ratowanie sytuacji. Jednak nawet ta chaotycznie położona papa odstaje, dając ujście wodzie. Szpary wokół komina, gdzie brak jest należytej obróbki blacharskiej, sprawiają, że woda spływa z dachu na strop. Lokatorzy ratują się sami - podstawiając miski i wanienki, ale dziurawego dachu nie da się wszędzie zabezpieczyć, gdyż na całym stropie powinna być ustawiona jedna wielka rynna do zbierania wody.
- Musiałem przestawić lodówkę, bo woda z sufitu leciała prosto na sprzęt i mogłoby dojść do nieszczęścia - mówi Ryszard Więcek. - Przecież nikt z lokatorów nie wejdzie na dach i go nie naprawi, choćby nawet chciał.
Skąd takie zaniedbanie - przeczytasz w najnowszym numerze Nowego Łowiczanina dla Żychlina, Bedlna, Oporowa i Pacyny.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz