Kto ukróci zuchwałość złodziei w Bratoszewicach? Policja się nie kwapi

Proceder trwa już od co najmniej 4 miesięcy. Złodzieje przyjeżdżają nawet trzy razy w nocy, a do samochodu dostawczego pakują tyle blachy ile tylko się da. Nie czujemy się bezpiecznie, boimy się wyjść wieczorem na spacer, bo to wszystko dzieje się kilkadziesiąt metrów od nas - relacjonują mieszkańcy Bratoszewic to, co się dzieje wokół tamtejszego zrujnowanego, a niegdyś pięknego pałacu.

Właścicielowi odebrano, w środku zrobiono szkołę, a i tak dopuszczono do ruiny

Pałac rodziny Rzewuskich jest ogromną, chciałoby powiedzieć, wręcz integralną częścią historii Bratoszewic. Został on wzniesiony w latach 1921-1922 przez Kazimierza Henryka Rzewuskiego. Po zakończeniu II Wojny Światowej został on przekształcony w siedzibę Państwowego Gospodarstwa Rolnego, a same grunty, na których znajdował się folwark Rzewuskich rozparcelowano.

Dzieje pałacu są nad wyraz burzliwe. W kolejnych latach utworzono tutaj Szkołę Rolniczo-Gospodarczą oraz Technikum Melioracji Wodnych, by 1 września 1978 roku z ich połączenia powstał Zespół Szkół Rolniczych, od 1983 roku im. Batalionów Chłopskich, istniejący do dzisiaj.

Kilka lat później, bo w 1985 roku w budynku wybuchł pożar, który strawił część pomieszczeń. W 1988 podjęto się remontu pałacu, który jednak po dwóch latach go przerwano.

Spadkobiercy odzyskali, nowy nabywca nie nie zrobił

Przemiany ustrojowe roku 1989 pozwoliły synowi ostatniego właściciela Wacławowi oraz córce Teresie dochodzić praw do majątku. Przez ponad 20 lat toczyli oni batalie sądowe, które zakończyły się sukcesem w 2013 roku. Fakt ten wywołał ożywienie zarówno wśród lokalnej społeczności jak i władz powiatu.

Ostatecznie po dokonaniu koniecznych kalkulacji rodzeństwo Rzewuskich sprzedało wart 9 mln złotych majątek za kwotę 3,7 mln. Właścicielem została akademia piłkarska Widzewa Łódź. W wyniku tej transakcji zmieniła ona nazwę z "Akademia Futbolu" na "Fundacja Pałac Bratoszewice - Akademia Futbolu w Bratoszewicach".

Budynek jednak w krótkim odstępie czasu znowu został wystawiony pod młotek, lecz władze gminy Stryków nie zdecydowały się na zapłacenie klubowi piłkarskiemu kwoty 5,6 mln złotych.

Obiekt niszczeje poddawany wpływom czasu, warunków atmosferycznych oraz osób, które liczą na łatwy łup w postaci miedzianego pokrycia dachu pałacu.

Jak ustaliliśmy obecnie właścicielem obiektu jest firma Muniak Sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie. W rezydencji Rzewuskich ma powstać centrum konferencyjne

Radny powiatu zgierskiego, były burmistrz Głowna Wojciech Brzeski, w pierwszych dniach grudnia zeszłego roku odbył on rozmowę z szefem wspomnianej wcześniej firmy, Tomaszem Muniakiem. Firma Muniak Sp. z o. o. otrzymała pozwolenie na remont i przebudowę pałacu Rzewuskich, które zatwierdził starosta zgierski. Według informacji, które przekazuje nam radny, szef firmy, w której posiadaniu znajduje się obecnie zabytkowy obiekt, zobowiązał się do wznowienia prac wiosną 2023 roku.

Radny Brzeski w kwestii kradzieży, o których informują nas czytelnicy, stwierdził, ze nie posiada żadnej wiedzy o tego typu incydentach. Jak sam podkreślił: - Powiat nie jest stroną w tej sprawie. Nasza rola ograniczała się do wydania stosownych zezwoleń.

Kontaktowaliśmy się również z przedstawicielką firmy Muniak Sp. z o. o., lecz do tej pory nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi na nasze pytania.

Policja w Strykowie: nie mieliśmy żadnych zgłoszeń. Naprawdę?

Pytania skierowaliśmy również do rzecznik Komendy Powiatowej w Zgierzu, Magdaleny Nowackiej. W odpowiedzi na pytanie: "Ile w ostatnich miesiącach wpłynęło zgłoszeń dotyczących kradzieży?" rzecznik odpowiada, że zgodnie z informacjami przekazanymi przez policję w Strykowie nie wpłynęły żadne (?!) zgłoszenia dotyczące zawłaszczenia poszycia dachu Pałacu Rzewuskich.

Stoi to jednak w sprzeczności z tym, co piszą do naszej redakcji mieszkańcy: - Wzywaliśmy policję kilkanaście razy, pokazywaliśmy dokładnie, w którym miejscu są złodzieje, którędy będą schodzić z dachu ze skradzioną blachą, ale niestety policja nie jest zbyt zainteresowana, jedyne działania jakie podejmują po zgłoszeniu to przejazd oświetlonym samochodem i to wszystko, trwa to mniej więcej 5 minut. Nie mamy pojęcia do kogo możemy się zwrócić. - piszą do nas mieszkańcy.

Wspomniane wcześniej "5-minutowe przejazdy" odbywają się w ramach patroli, i być może dlatego w statystykach policyjnych nie są odnotowane żadne interwencje w sprawie kradzieży w pałacu Rzewuskich. Nie zmienia to jednak faktu, że bierność służ wobec powtarzających się aktów kradzieży jest co najmniej alarmująca.

Jedna z mieszkanek Bratoszewic podaje nam nawet dokładne daty i godziny, kiedy dzwoniła na policję, by zgłosić trwający od dawna proceder. Były to chociażby: 6 czerwca o g. 2.10, tydzień później dwukrotnie kolejno o 0.40 i 1.49, 26 sierpnia o 23.35 czy w bieżącym roku 3 stycznia o 0.40.

Mieszkańcy Bratoszewic na każdym kroku podkreślają swój strach i bezradność w zderzeniu z biernością policji. Zachodzi także obawa o realizację ambitnych planów właściciela obiektu, które mogą zostać, jeśli nie zniweczone, to na pewno bardzo utrudnione przez niemoc służb, którzy, co stanowi swoisty paradoks, dokładają swoją "cegiełkę" do upadku pałacu. 

dd