Święta za pasem, środek pandemii, a prezenty trzeba kupić. Wiele osób w takiej sytuacji decyduje się na zakupy online. Dostarczyć je muszą nietypowi Mikołaje, przemieszczający się nie saniami, a pickupem, wyposażeni nie w worek, a w naczepę pełną paczek. Jak prezenty zakupione w internecie trafiają pod choinkę? Jak wygląda praca kuriera podczas pandemii? Opisujemy w tekście.
Nietypowy czas pandemii koronawirusa sprawia, że staramy się do minimum ograniczać przebywanie w zatłoczonych miejscach. Z tego też powodu wiele osób podczas tegorocznych świąt zamówi świąteczne upominki online, zamiast wybrać się po nie do centrum handlowego.
– Widać, że ludzie polubili „kurierkę”. Można wszystko zamówić bez chodzenia po sklepach. Żeby znaleźć wymarzony prezent, trzeba poświęcić trochę czasu i obejść kilka, jak nie kilkanaście sklepów. Mniej czasu zajmuje wejście na kilka lub kilkanaście stron internetowych – mówi nam Julia, kurierka firmy InPost.
Rzeczywiście firmy kurierskie od dłuższego czasu przeżywają największy „pik” właśnie w grudniu. – Na tzw. świąteczny pik przygotowujemy się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Paczek jest więcej, podobnie jest w tym roku – mówi nam Grzegorz Kielak – kierownik oddziału „DPD Group” w Lućmierzu, któremu podlegają m.in. Stryków i Głowno.
Jak informuje nas kierownik, podczas zwykłego miesiąca oddział ma do doręczenia ok. 28 tysięcy paczek, w grudniu tego roku ta liczba urosła do 44 tysięcy.
Podobny problem ma sortownia w Strykowie, która zamiast przyjąć 400 ciężarówek w punktach przeładunkowych, musi ich obsłużyć ponad 700. – Przez nasz odział teraz przechodzi dziennie aż 100 tysięcy paczek, ale największym wyzwaniem i tak jest zapewnienie odpowiedniej przepustowości sortowni – dodaje pan Grzegorz.
Zwiększona ilość paczek oznacza również więcej pracy dla kurierów. – Paczek jest więcej niż gwiazd na niebie. Praca od świtu do zmierzchu. Nawet dłużej. Wychodzę z domu o 4 i wracam o 19-20 – tłumaczy nam Julia. Dodatkowo kurierka tłumaczy nam, że jej praca, wbrew powszechnej opinii, to nie tylko rozwiezienie kilkudziesięciu paczek. Najpierw należy te paczki posortować, zeskanować, a na koniec zebrać również paczki z odbiorów.
Podejście klientówdo pracy kuriera
Brak zrozumienia pracy kuriera to jedna z największych bolączek tej branży. – Klienci myślą, że wynajęli sobie służącego za 15 złotych – żali się Oskar, kurier DHL. – Raz miałem sytuację, że kobieta kazała mi iść do sklepu pod blokiem, żebym jej rozmienił pieniądze, bo nie miała odliczonej kwoty. Ludzie nie są świadomi, że rzeczy, których od nas wymagają, nie należą do naszych obowiązków. Przykładowo nie muszę wnosić nigdzie paczki, a jedynie dostarczyć do pierwszych drzwi/bramy pod adresem. Nie muszę też mieć przy sobie drobnych do wydania reszty – dzieli się z nami problemami Oskar.
– Ludzie totalnie nie biorą pod uwagę obostrzeń sanitarnych, nieraz prawie wchodzą ci na pakę, „bo ma pan moją paczkę”. Biorąc pod uwagę, że na aucie mam ponad 1000 paczek, często wręcz każą ci jej szukać – dodaje chłopak Julii dostarczający paczki do paczkomatów InPost.
Nie jest to jednak reguła. Często kurierzy stają się dla mieszkańców znajomymi, gdy regularnie przyjeżdżają do nich z paczkami. – Zdarzają się roszczeniowi klienci, ale więcej jest jednak takich, którzy doceniają naszą pracę – poczęstują kawą, dadzą napiwek, albo nawet podjadą po paczkę – mówi nam Nikodem.
– Klienci bardziej oczekują paczek, więc kurierom również łatwiej się je doręcza. Obserwujemy zwiększoną skuteczność – mówi pan Grzegorz.
Podczas rozmów da się jednak wyczuć, że wzmożona praca w okresie świątecznym jest wliczona w specyfikę tego zawodu i wśród pracowników związanych z branżą kurierską bardziej odczuwa się zrozumienie dla trudności niż frustrację.
Przygotowania do świąt
– Bazujemy na prognozach ile będzie paczek i, co za tym idzie, ile kurierów potrzeba do pracy – mówi nam kierownik oddziału w Lućmierzu. Według analiz rynku i rejonów kurierskich, aby każdy dostał paczkę, potrzeba w województwie łódzkim aż 315 kurierów. Pytam więc pana Grzegorza: gdzie znaleźć tyle osób chętnych do pracy? – Kurierami w grudniu stają się pracownicy magazynu, a także wysyłamy specjalne prośby do przewoźników o podstawienie większej liczby pracowników, a nawet podpisujemy umowy z nowymi przewoźnikami – tłumaczy.
Pan Grzegorz zauważa, że czas epidemii był dla wielu osób, zwłaszcza z branży gastronomicznej, bardzo dotkliwy. Dlatego do pracy zgłaszają się np. byli dostawcy pizzy, którzy stracili pracę.
Przygotowanie na ciężki okres to jednak nie tylko zwiększenie statystyk w komputerze, równie ważne, jak nie ważniejsze, jest zadbanie o samopoczucie pracowników. Kurierzy rzeczywiście pracują więcej, ale przez to również więcej zarabiają. Większość firm płaci za każdy „stop”, czyli punkt doręczenia paczki. Jeżeli tych punktów jest więcej, automatycznie jest też więcej pieniędzy. Dodatkowo kurierzy w grudniu pracują również w soboty. Z tym, że za pracę w weekend za każdego „stopa” dostają 150% wynagrodzenia. Ponadto otrzymują kanapki i darmowe posiłki. Zapewniono również dodatkowe miejsca parkingowe. Kurierzy zdają się uważać to za uczciwy układ i nie narzekają. Dużo więcej negatywnych emocji słyszymy, gdy wspominają początki pandemii.
Praca w pandemię
Wybuch epidemii koronawirusa zaskoczył wszystkich i kiedy każdy próbował izolować się z domu, zamawiając produkty codziennego użytku, to właśnie kurierzy przeżywali trudne chwile, próbując przystosować się do nowych warunków. – Trasa, na której miałem ok. 150 stopów, zmieniła się w trasę z ilością sięgającą 300... Mój kolega z przepracowania dostał zawału, bo wstawaliśmy o 5, a w domu byliśmy o 20-21 i tak kilkanaście dobrych dni. Teraz jest to rozbite. U nas w oddziale po tym wydarzeniu zmniejszono trasy i wyznaczono pomoc, żeby nie przekraczano 200 stopów na jedynego kuriera – relacjonuje nam Nikodem.
– Pik świąteczny w tym roku mieliśmy w kwietniu – żartuje pan Grzegorz. Jak nam opowiada, wielu kurierów nie chciało pracować na początku lockdownu, bali się o swoje zdrowie i życie. Z pełną powagą kierownik informuje nas, że to był nie tylko biznes, a społeczna misja. – Działamy w branży, która zaopatruje ludzi w podstawowe produkty. Jeśli my byśmy się poddali, to nikt inny tych paczek by nie doręczył. A mogą to być leki, środki spożywcze… – dodaje.
Paradoksalnie jednak obostrzenia wprowadzone na czas pandemii usprawniły pracę kurierów. Ze względu na ograniczenie można stosować tzw. doręczenie pośrednie, czyli zostawienie paczki np. u sąsiada czy w sklepie. – Nie zbieramy podpisów od klientów, na „zebrze” – skanerze. Wpisujemy KV, czyli koronawirus, w miejscu podpisu klienta i możemy zostawić paczki w umówionym miejscu – tłumaczy Oskar.
Po początkowym ogromnym zainteresowaniu zakupami online, później ilość zamówień znacząco zmalała. Pan Grzegorz zauważa, że i na to mogła wpłynąć pandemia. – Ludzie zamawiają mniej, bo stracili pracę lub stali się niepewni finansowo. Dlatego są bardziej oszczędni i mniej zamawiają.
Mimo wszelkich pandemicznych trudności branża patrzy w przyszłość z dużym optymizmem. – W cyklu 48-godzinnym nasz oddział ma skuteczność doręczeń na poziomie 98%. To są bardzo dobre liczby – mówi kierownik. – Pracujemy dłużej, ale też więcej zarabiamy. Jesteśmy zmęczeni, ale zadowoleni – słyszymy od kurierów.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lowiczanin.info. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz