Niedziela 15 września na długo pozostanie w pamięci parafian z Orłowa i zapisze się w historii parafii. To wtedy, podczas porannej mszy świętej, licznie przybyli wierni dziękowali organiście Edwinowi Tarka i jego rodzicom za 7 lat wspólnego śpiewania i modlitwy. Parafianie kazali proboszczowi ks. Grzegorzowi Kucharewiczowi opuścić parafię dobrowolnie. Podstawili nawet taczki, taksówkę dla księdza w jedną stronę. Na razie to był symboliczny gest w wyrazie ich niezadowolenia z posługi księdza. Ten z kolei zagroził ekskomuniką....
Ekskomunika to najwyższa kara (klątwa!, wyklęcie!) w kościele wyłączająca ze wspólnoty kościoła katolickiego.
Przypomnijmy, że tydzień temu, gdy organista Edwin Tarka podziękował wiernym za 7 lat modlitwy, po tym jak proboszcz mu oświadczył, że od czerwca 2023 roku nie jest organistą w Orłowie. To wydarzenie przelało czarę goryczy i niechęci do proboszcza, który w parafii Orłów jest od 2 lat. Wystosowali pismo do biskupa ks. Wojciecha Osiala (który 12 września został oficjalnie mianowany przez papieża na biskupa Diecezji Łowickiej) z żądaniem natychmiastowego odwołania ks. Grzegorza Kucharewicza z ich parafii.
Proboszcz w piątek był na dywaniku u biskupa...
Msza bez śpiewu i bez ofiar na tacę
To była pierwsza msza niedzielna bez organisty, bez jego pięknego śpiewu i grania, który zawsze uświetniał kościelne uroczystości. Proboszcz ks. Grzegorz Kucharewicz próbował sam śpiewać, ale marnie mu to wychodziło, a osób mu wtórujących z każą minutą krótkiej mszy świętej, było coraz mniej.... Msza niczym stypa! Czuć było, że w powietrzu krążą złe fluidy. Zamiast homilii proboszcz odczytał tylko list od nowo mianowanego biskupa Osiala.
Wyraźnym znakiem niechęci do proboszcza była taca bez datków, jak zapowiadali na stronie parafii wierni. Ks. Grzegorz Kucharewicz dziarskim krokiem wędrował wzdłuż ławek z koszyczkiem na ofiarę (jakoś nie było widać choroby kręgosłupa czy kolan, nie było spowolnionych bólem ruchów). Spośród ponad 100 osób obecnych na mszy świętej tylko kilka osób wrzuciło pieniądze. I ten ironiczny uśmiech proboszcza na twarzy.... tylko podniósł ludziom tłumione emocje, które za chwilę miały eksplodować....
Piękny kosz z upominkami, było wzruszająco...
Wydarzenia sprzed tygodnia, gdy niewidomy organista podziękował parafianom za lata wspólnej modlitwy i grania, sprawiły, że ludzie z potrzeby serca zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Pieniądze zbierali sołtysi kilku sołectw. Parafianie kupili kosz ze słodyczami w podziękowaniu za posługę, kwiaty i upominek dla rodziców, którzy przez lata dowozili syna na niedzielne msze.
Zapewne informacja, że parafianie chcą podziękować Edwinowi na niedzielnej mszy świętej, dotarła do proboszcza. I to on pierwszy zaprosił Edwina i pośpieszył z podziękowaniami, choć przyznał, że nie czuje się winny, iż nie jest on dalej organistą. Słowa księdza znów poruszyły ludzi. W kościele słychać było pomruk zbulwersowanych wiernych... Nawet wyznanie księdza, że jest chory na raka i musi wziąć się za leczenie, bo nie wie ile życia mu zostało, jakoś na nikim nie zrobiło wrażenia.
Dziękujemy księdzu, za 2 lata nieudolności....! - wypalił Krzysztof Gawryszczak, sołtys Orłowa i radny Rady Gminy Bedlno, którego w wyborach samorządowych poparło ponad 90 proc. społeczeństwa.
I były gromkie brawa dla pana Krzysztofa.
Do Edwina i jego rodziców wyszła delegacja z Orłowa: z Krzysztofem Gawryszczakiem, Wiolettą Gawryszczak, Jadwigą Szymańską i Piotrem Jarosem.
W imieniu naszej wspólnoty dziękujemy za 7 lat grania, pięknego śpiewu. Dziękujemy rodzicom. Nie żegnamy się, tylko czekamy – mówiła Wioletta Gawryszczak . - Z Bożą łaską jeszcze razem zaśpiewamy.
I znów były brawa! Delegacja składała życzenia, przekazała kosz słodyczy z kopertą (gdyż pieniędzy zebrano wśród parafian tak dużo, by Edwin mógł coś sobie kupić na pamiątkę). Rodzicom przekazano kwiaty i prezent. Łzy wzruszenia pojawiły się w oczach rodziców.
Proboszcz próbował skomentować wcześniejsze słowa Krzysztofa Gawryszczaka i tym samym dolał tylko oliwy do przysłowiowego ognia.
Taczki i groźba ekskomuniki
- Proszę dziś, tu w kościele powiedzieć wszystkim wiernym, to co mi ksiądz mówił wczoraj, że odchodzi z parafii. Teraz chcemy to usłyszeć wszyscy! - mówił donośnym głosem Krzysztof Gawryszczak.
Proboszcz prosił o spokój i wyjaśniał, że trzeba rozmawiać, że we wtorek delegacja spotka się z biskupem, i to on podejmie ostateczną decyzję.
- Proboszcz ma odejść natychmiast. To jest księdza ostatnia msza niedzielna w naszym kościele i proszę ludzi nie wkurzać.... bo tam stoi taksóweczka – mówił zdecydowanie Krzysztof Gawryszczak.
W międzyczasie bowiem do kościoła wierni wjechali taczkami.....- Chcemy problem załatwić na spokojnie, bez przepychanek. My chcemy, żeby ksiądz odszedł. Zapewniam, że włos z głowy księdzu nie spadnie! - podkreślał Krzysztof Gawryszczak.
I znów gromkie brawa.
- Ja mam ochronę prawa kościelnego, proszę o spokój, poczekajmy do wtorku i decyzji biskupa – mówił proboszcz.
- Ksiądz nas wciąż skłóca nawzajem. Kiedyś to trzeba skończyć! Uciąć! - mówił Krzysztof Gawryszczak.
I wtedy ks. Kucharewicz sięgnął po kolejny argument, że jak go „ruszą” to narażą się na ekskomunikę ze strony biskupa. W kościele zawrzało. - To wszystkich parafian wyrzucicie z kościoła ?– odezwały się głosy. Ludzie zaczęli krzyczeć....
Nie czekali już na zakończenie mszy świętej przez ks. Grzegorza Kucharewicza, opuszczali kościół.
Cały tekst w najnowszym numerze Nowego Łowiczanina (wydanie dla Żychlina).